Fantazyjny wymiar zachwytów – recenzja komiksu „Doktor Strange #1”

Doktor Stephen Strange jest postacią nietuzinkową nawet jak na standardy świata Marvela. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, ta nietuzinkowość opiera się między innymi na tym, że Strange pojawia się często gościnnie w innych seriach albo odgrywa istotną rolę w różnych eventach. Jednocześnie jest – a przynajmniej był – mało popularny jako bohater solowy. Uważam, że ma to dwie przyczyny. Po pierwsze jako ekspert od magii stanowi respektowane przez innych źródło wiedzy na jej temat – i stąd jego gościnne występy praktycznie za każdym razem, gdy sprawa może mieć magiczne konotacje (jeden z nowszych przykładów? All-New Wolverine #1: Cztery siostry). Po drugie jest postacią bardzo potężną, często omnipotentną, ponieważ magia pozwala mu na tak wiele. Przygody tak silnej postaci nie są zbyt ciekawe, stąd brak popularności jego solowych serii.

Remedium? Rozpocząć nową serię, oddać ją w ręce sprawdzonych artystów i sprawić, by bohater nie był tak przesadzony „w statystykach”. Zadania podjęli się Jason Aaron (scenariusz) i Chris Bachalo (rysunki), a efekt ich pracy jest piorunujący. Jestem przekonany, że po otwierającym tę serię tomie Doktor Strange tytułowy bohater stanie się jedną z ciekawszych i w końcu bardziej rozpoznawalnych postaci Marvela.

Aaron doskonale zrozumiał problemy, jakie sprawia Strange. Jednak zamiast pisać go od nowa, postanowił twórczo wykorzystać jego historię, obracając wady w zalety. A zatem na skutek pewnych wydarzeń Strange traci większą część swojej magicznej mocy. Musi wykazać się sprytem, by wykorzystując namiastkę, która mu pozostała, stawić czoła nowemu zagrożeniu. To zaś jest niemałe, ponieważ kolejni adepci magii padają ofiarą… no właśnie, kogo? Rozwikłanie tej zagadki stanowi ważny punkt fabuły, nie chcę zatem zdradzać tożsamości przeciwnika doktora, jednak warto zauważyć, że i ta postać jest niebanalna, dobrze poprowadzona i posiada solidne motywacje swoich działań.

„Uczłowieczenie” Strange’a odbywa się na wielu płaszczyznach. Jak wspomniałem, traci on wiele ze swoich mocy, przez co musi polegać na fizycznych, czy raczej intelektualnych, atrybutach. Bo przecież oprócz magii dysponuje jeszcze olbrzymią wiedzą, ogromnym doświadczeniem i determinacją, która czyni z niego prawdziwego bohatera. Ma też w sobie sporo arogancji, która w zderzeniu z magicznym osłabieniem daje równie ciekawe wyniki. Poza tym Aaron pokazuje, że moc Strange’a nie przychodzi bez ceny, że praktykowanie magii wymaga od niego wielu poświęceń, sięgających nawet jego… diety. Tak, scenarzysta zdecydowanie osłabia tę postać, co daje bardzo dobry efekt. Im więcej problemów ma Strange, im więcej słabości odkrywa przed nami, tym wiarygodniejszym bohaterem się staje i w tym tkwi wielki sukces tej serii. To trochę jak z Thor. Gromowładną (też pisaną przez Aarona), której Młot uniemożliwia chemioterapię. Tu rozwiązanie jest nieco inne, ale dramatyzuje i bohatera, i wydarzenia.

W parze ze świetnym scenariuszem idą równie dobre ilustracje. Chris Bachalo miał tu duże pole do popisu, ponieważ inne wymiary i magiczne zjawiska nie są krępowane rygorami realizmu. Spisał się przednio, wypełniając plansze komiksu wieloma intrygującymi detalami i jednocześnie nadając całości dużą dynamikę. Ten komiks wciąga niczym magiczna księga, przenosząc nas do fantazyjnego wymiaru pełnego dziwów wywołujących zachwyty. Gorąco polecam.

Aleksander Krukowski

Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: Chris Bachalo
Wydanie: I
Data wydania: Maj 2019
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Druk: kolor
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 16,7×25,5 cm
Stron: 300
Cena: 79,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328134980

About the author
Aleksander Krukowski
Literaturoznawca, krytyk literacki i tłumacz. Wytrwały recenzent książek i komiksów, publikujący w różnych zakątkach internetu. Fan Granta Morrisona, Alana Moore'a, Warrena Ellisa i Neila Gaimana, chętnie sięgający po komiksy spoza swojej strefy komfortu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *