Czarne skrzydła – Sue Monk Kidd

Kidd_Czarne skrzydla_mTo nie jest zwykła książka, ponieważ biografia opisanych w niej kobiet też nie była zwyczajna. Bohaterki „Czarnych skrzydeł” są w swoich czasach i swoim świecie niezwykłymi gośćmi, niczym z innego świata. Kobietami, które umiały wznieść się duchem, umysłem i moralnością ponad otoczenie, a nawet ponad swoją rodzinę, i zapłaciły za to wysoką cenę. Prawie wszystkie postacie książki są autentyczne, za wyjątkiem kilku marginesowych, pisarka zaś dołożyła starań, by dokładnie poznać ich dzieje i oddać możliwie wiernie ich poczynania. Warto o tym pamiętać, kiedy weźmie się do ręki nową książkę Sue Monk Kidd, autorki „Sekretnego życia pszczół”.

Czteroletnia Sara Grimke jest mimowolnym świadkiem chłosty, wymierzanej na rozkaz jej matki jednej z murzyńskich niewolnic, chorej na epilepsję Rosetcie. To wydarzenie odciska głębokie piętno na małej dziewczynce, owocujące zaburzeniami mowy, które będą jej towarzyszyć też w wieku dorosłym. Kilka lat później, gdy Sara otrzymuje młodszą od siebie o rok niewolnicę jako „prezent urodzinowy”, po raz pierwszy otwarcie buntuje się przeciwko obowiązującemu w jej świecie systemowi wartości. Zmuszona przez konserwatywną i apodyktyczną matkę do przyjęcia małej Hetty, zaprzyjaźnia się z nią. Nazywana przez innych niewolników Szelmą Murzynka nie ma w sobie źdźbła uległości i pokory, co ściąga na nią wciąż nowe kłopoty. Jej młodziutka pani akceptuje charakter swej osobistej pokojówki, nigdy nie krytykuje jej postępowania, a nawet uczy ją zakazanej dla czarnych niewolników umiejętności: czytania i pisania. Sędzia Grimke i jego żona traktują to jak kaprys, dziwactwo, które z czasem ustąpi, podobnie jak marzenia Sary o zostaniu prawnikiem w czasach, gdy kobiety nie miały wstępu na wyższa uczelnię. Ku ich przerażeniu z wiekiem dziewczyna umacnia się w swych poglądach na życie. Nie toleruje niewolnictwa, pragnie się uczyć i w końcu staje się zagorzałą abolicjonistką. W Charlestonie, gdzie mieszka wraz z rodziną, jest to równe zdradzie stanu…

Nie sposób nie zauważyć pewnych analogii między „Czarnymi skrzydłami” a słynną powieścią Margareth Mitchell. Przypomina ją o wiele bardziej niż na przykład „Korzenie” czy „Północ-Południe”. O ile jednak „Przeminęło z wiatrem” opowiada historię widzianą oczami rozpieszczonej i kapryśnej arystokratki, o tyle tutaj mamy do czynienia z dwoma punktami widzenia: córki majętnego plantatora i niewolnicy. Mało tego: Sara Grimke, choć wychowana wśród ludzi uważających niewolnictwo za system usankcjonowany przez samego Boga, buntuje się przeciw niemu z całego serca. To coś, co nigdy nie przyszłoby do głowy Scarlett O’Hara czy nawet łagodnej jak gołąbek Melanii Wilkes. Obie przecież uważały niewolnictwo za jedyny system pozwalający Murzynom jakoś przeżyć, były przekonane, że zdani sami na siebie umrą z głodu. Niewolnicy byli według nich jak dzieci, którym trzeba dawać drobne nagrody, gdy dobrze się sprawują, lub karać, gdy postępują źle – oczywiście dla ich własnego dobra. Sue Monk Kidd opisuje tę kwestię zupełnie inaczej, z brutalną szczerością. W jej książce nie ma miejsca na żadną cukierkowość czy próbę tuszowania prawdy. Niewolnictwo stanowiło hańbę dla ludzi, którzy czerpali z niego zyski, czy był to podrzędny łowca polujący na swe ofiary przy nędznych osiedlach murzyńskich (były takie), czy też bogaty plantator i poważany przez społeczeństwo sędzia, taki jak ojciec Sary Grimke. Mamy też pełen przekrój mentalności samych niewolników, nie stanowiących przecież jakiejś jednolitej społeczności. Są wśród nich rozmaite typy, od tych, którzy są pogodzeni z losem i próbują być szczęśliwi, poprzez zaprzedanych swoim właścicielom donosicieli i lizusów aż po otwartych buntowników. Najmniej wśród nich jest takich, którzy wierzą, że coś da się zmienić, ale są i tacy.

Autorka ukazała w swej książce głównie życie niewolników „domowych”, urodzonych pod szczęśliwszą gwiazdą niż pracujący na plantacjach biedacy. Mimo to ich los też był w pełni zależny od kaprysów właścicieli, a oni sami mieli mniej praw niż gospodarskie zwierzęta.  W księgach rachunkowych byli wyceniani tak jak mebel, koń lub sztuka płótna, na wyjście do miasta potrzebowali przepustki, a na dodatek w każdej chwili mogli zostać sprzedani. Odrywano żony od mężów, dzieci od rodziców, rozdzielano rodzeństwa, nie troszcząc się zgoła o ich uczucia. Czytelnik może zgłębić też sposób myślenia ludzi, których majątek i w ogóle byt oparty był na niewolnictwie, a jako kontrast otrzymuje opis walki tych, którzy sprzeciwiali się takiemu traktowaniu kolorowych. Wbrew pozorom wśród nich też istniały uprzedzenia, bo byli tacy abolicjoniści, co głosili równość, a obok nich inni, którzy uważali, że niewolnictwo należy znieść, ale rasy nie powinny się mieszać. Mówiąc inaczej, Murzyni, ich zdaniem, powinni być wolni, ale też muszą „znać swoje miejsce”, oczywiście niższe niż pozycja białego człowieka. Co smutniejsze, żeby usprawiedliwić taki sposób myślenia, powoływano się na Biblię, w której zresztą plantatorzy szukali też poparcia dla systemu zniewolenia.

Postacie opisywane przez autorkę są tym prawdziwsze, że mają swe pierwowzory w rzeczywistości. Może nie wszystkie wydarzenia wyglądały tak, jak je przedstawiła, ale znakomicie oddała tło wydarzeń i panujące wówczas w różnych częściach Ameryki klimaty. Sue Monk Kidd odmalowała w bardzo wyrazistych barwach słabość „umiarkowanych” przeciwników niewolnictwa, jakimi byli kwakrzy, i zaangażowanie pierwszych czynnych abolicjonistów. Przy okazji można też obserwować pierwszy zdecydowany ruch feministyczny. Nieprzypadkowo narodził się on właśnie wtedy – białe kobiety przecież też były niewolnicami, tylko traktowanymi w łagodniejszy sposób. Nie miały prawa głosu, własnego majątku (póki żył mąż), osobowości prawnej, możliwości studiowania. Wyjątek stanowiły kobiety samotne, owdowiałe i pozbawione rodziny. Za inne wszystkie decyzje podejmowali mężczyźni: ojcowie, bracia, mężowie lub dalsi krewni, noszący eufemistyczne miano „opiekunów”. Sara Grimke i jej siostra podjęły walkę również z tą niesprawiedliwością, a jest to niemniej trudne.

Autorce „Czarnych skrzydeł” należy się wielkie uznanie za jej pracę i talent, z którym przedstawiła opisywane wydarzenia, oraz za warsztat literacki na najwyższym poziomie. Jej książka to wspaniała lektura, szczególnie na tle wychodzących co roku setek tandetnych powieścideł o niczym.

Luiza „Eviva” Dobrzyńska

Tytuł: „Czarne skrzydła”
Autor: Sue Monk Kidd
Okładka: miękka
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *