Gdy ktoś przedstawia nam książkę jako „klasykę literatury”, bardzo często odrzucamy już myśl o jej przeczytaniu. Odnoszę wrażenie, że w nas, czytelnikach występuje dziwnego rodzaju mechanizm, który łączy słowo „klasyka” z narzucaniem nam tego, co powinniśmy czytać. Wszak kanon literatury światowej, do której twórczość Tołstoja zaliczyć można na pewno, trzeba znać, a najlepiej jeszcze zachwalać. Znasz powieści Dostojewskiego, Manna, Grassa, Marqueza? Jeśli tak, świadczy to o twojej erudycji, dobrym smaku i literackim obeznaniu. Czasy jednak wciąż się zmieniają i warto spojrzeć na klasykę literatury z nowej perspektywy, dlatego z przyjemnością poddałam takiemu prześwietleniu „Annę Kareninę” Lwa Tołstoja.
Anna jest kobietą bardzo elegancką, obdarzoną nieprzeciętną urodą. Choć jej małżeństwo sprawia wrażenie przykładnego, mimo sporej różnicy wieku między małżonkami, to w związku zaczyna powiewać nudą. Pewnego dnia, Anna jedzie do swojego brata, Stiepana Obłońskiego. Ma za zadanie pocieszyć jego żonę Dolly, która bardzo przeżyła zdradę męża oraz wyprosić u niej przebaczenie dla Stiepana. Pani Karenina wzorowo wywiązuje się z powierzonej sprawy. Po powrocie do domu spotyka hrabiego Aleksego Wrońskiego. Od razu przypadają sobie do gustu, a ich znajomość przeradza się w coś więcej. Anna, jak można przewidzieć, zakochuje się we Wrońskim. Targana namiętnościami opuszcza rodzinę, by odtąd żyć u boku nowego wybranka swego serca. Jednak nowe życie wcale nie jest lepsze od starego. Mąż nie chce dać jej rozwodu, a jakby tego było mało, zabrania jej kontaktów z synem. Zostaje odrzucona przez przyjaciół, zepchnięta na margines, wykluczona z towarzystwa. Pozbawiona tego wszystkiego Anna, zaczyna popadać w depresję. Związek z Wrońskim przechodzi kryzys za kryzysem, a sumą wszystkich zdarzeń jest nieszczęśliwy finał.
Powieść Tołstoja z całą pewnością można określić mianem ponadczasowej. Kogo w dzisiejszej rzeczywistości nie dopada rutyna w związku? Obecnie zdrada jest określana bardziej mianem przygody niż niewybaczalnego aktu. Mimo, że zarówno sto lat temu, jak i teraz jest społecznie potępiana, to dziś nie wywołuje tak długofalowych skutków. Nie zostajemy dożywotnio wykluczeni z towarzystwa. Nie przykleja nam się łatki „okrutnej, wstrętnej kobiety, która opuściła tak wspaniałego i kochającego męża”. Problemy, z którymi musiała poradzić sobie Anna miały znaczny wpływ na jej życie, a konsekwencje wyboru, którego dokonała, w żadnym razie nie pokrywały się z tym, czego oczekiwała. Anna w gruncie rzeczy szukała tylko szczęścia.
Klasyki literatury mają to do siebie, że są bogate w opisy. Niektóre, rzecz jasna, spokojnie można sobie darować. Dlatego uważam, że książka Tołstoja z powodzeniem mogłaby być o jedną trzecią krótsza. Czy utraciłaby przy tym swój urok ? Zapewne. Ważnym aspektem tej powieści jest również jej strona językowa. Napisana została w sposób bardzo dbały, jeśli chodzi o szczegóły. Odnosi się wrażenie, jakby autor bawił się w kucharza i uważnie dobierał słowa jak składniki tak, aby idealnie do siebie pasowały, tworząc znakomite i wyrafinowane danie. Choć język jest czasami wręcz patetyczny, nie przeszkadza to w odbiorze powieści. Jest ona przepełniona głębszą treścią i należy czytać ją uważnie, aby uchwycić wszystkie myśli autora.
Z własnego doświadczenia mogę stanowczo stwierdzić, iż książki pokroju „Anny Kareniny” czyta się znacznie lepiej jesienno-zimową porą, niż latem, gdy szukamy lekkiej, niezobowiązującej lektury. Świąteczna aura, śnieg za oknem, filiżanka parującej kawy, korzenne ciastka, cała ta aura zadumy i spokoju zdecydowanie lepiej nastraja nas do czytania książek cięższych, trudniejszych, wymagających od nas większego skupienia i zatracenia się. Pozostaje mi więc życzyć wszystkim czytelnikom, aby w tym roku Święty Mikołaj zostawił wam pod choinką egzemplarz „Anny Kareniny” i mam nadzieję, że czytanie jej sprawi wam również tyle radości i satysfakcji, co mnie.
Justyna Czerniawska
Ocena: 4/5
Tytuł: Anna Karenina
Autor: Lew Tołstoj
Ilość stron: 1056
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2012