Alkaloid – Aleksander Głowacki

Pamiętam doskonale ten czas, kiedy to w liceum polonistka powiedziała „za dwa tygodnie macie mieć przeczytaną Lalkę”… Jęki i postękiwania towarzyszące tej zapowiedzi dziś wspominam z uśmiechem na twarzy. Wydawnictwo Powergraph złożyło bowiem w nasze ręcę – jak wynika z zapowiedzi – alternatywną historię Stanisława Wokulskiego pt. „Alkaloid” pióra Aleksandra Głowackiego. Wieść tą przyjęłam z entuzjazmem. Kolejnej beznadziejnie niespełnionej miłości bym nie zniosła. Opis na okładce kusi nas natomiast dynamiczną opowieścią o interesach, bez niepotrzebnego wzdychania do niegodnej tego niewiasty. To było decydującym argumentem, który zaważył o kupnie książki. Dziś po jej przeczytaniu, śmiało stwierdzam, iż nie żałuję.

Głównym bohaterem powieści jest już wspomniany Stanisław Wokulski. Poznajemy go w momencie przylotu do Chin. Przybywa do Hong Kongu na Wystawę Światową, aby oczywiście doglądać interesów. Na miejscu czeka na hermenegautę Ochocki – szalony naukowiec i wynalazca. To jedna z wielu znanych postaci (nie tylko z „Lalki”), z którą będzie nam się spotkać w trakcie czytania powieści.  Pojawi się również Geist, subiekt Rzecki, Stanisław Ignacy Witkiewicz, Tesla, Einstein czy nawet Freud.

Na czym jednak polegają jednak interesy Wokulskiego? Jest on znanym wytwórcą pewnego specyfiku zwanego alką. Substancja ta jest pozyskiwana poprzez ekstrakcję chemiczną z bulwy szamana i potrafi zadziwiająco rozszerzyć możliwości ludzkiego umysłu, a Stanisław zajmuje się jej pozyskiwaniem i dystrybucją. Alka zmieniła  świat. Wielu ludzi nie potrafi sobie wyobrazić dnia bez niej. Dlatego też trafnie książka jest określana przez wydawców jako chempunk, a nie steampunk. Nie mamy tu bowiem do czynienia z rewolucją mechaniczną i to nie ona zmieniała świat, lecz właśnie alka – efekt chemicznych procesów.

Nie było by w tym nic interesującego, gdyby nie fakt, że Wokulski czuje na plecach oddech Imperium Brytyjskiego, które chce przejąć ten „interes”. Wysyła więc za głównym bohaterem tzw. Zaszytych – brytyjski odpowiednik zuluskich wojowników pod wpływem alki- aby wyeliminowali Wokulskiego z gry. Rozpoczyna się zabawa w kotka i myszkę.

Jeśli chodzi o fabułę powieści, to jest ona bardzo sprawnie utkana. Nie mam jej nic do zarzucenia. Akcja jest dynamiczna, dialogi żywe, nie brakuje intryg i przygody.  Bohaterowie są dobrze wykreowani, każda postać jest niepowtarzalna i intrygująca.

Na uwagę zasługuje przede wszystkim język. Książka pod tym względem sprawia wrażenie „dopieszczonej” w każdym calu. Przyznam się też, że musiałam odświeżyć nieco swoją wiedzę na pewne tematy z zakresu fizyki czy filozofii. Mimo, iż mogło by się to wydawać wadą, dla mnie jest niewątpliwą zaletą, gdyż ewidentnie Alkaloid pobudza do myślenia nad tym co się czyta.

Wisienką na tym torcie jest oprawa graficzna. Oddaje w pełni wszystkie myśli o odczucia jaki się ma podczas czytania książki. Biorąc książkę do ręki od razu da się wyczuć tą fantastyczną lepkość brunatnej cieczy, która opanowuje umysł. Wstawki reklamowe alki na początku każdego rozdziału, wycinki z gazet, wywiady, zdjęcia czy zapis z sesji terapeutycznej – wszystko to nadaje specyficzny klimat i pomaga się w nim utrzymać aż do końca powieści.

Podsumowując, „Alkaloid” to lektura obowiązkowa dla miłośników gatunku. Daje mnóstwo przyjemności nie tylko pod względem treści, lecz także płynności oraz pięknego języka. Jednak żeby nie było tak słodko, to jest jeden aspekt na którym się zawiodłam. Oczekiwałam, iż w książce pojawi się więcej powiązań z „Lalką” Prusa – że autor „pobawi się” postaciami i relacjami. Spodziewałam się, iż nić wiążąca obie powieści będzie silniejsza, niestety tak nie jest. Jak dla mnie to jedyna wada tego tytułu. Nie jest ona jednak tak istotna aby nie móc polecić go wszystkim miłośnikom wszelkiej fantastyki i nie tylko. Tak więc gorąco polecam !

 

Justyna Czerniawska
Ocena: 5/5

Tytuł: „Alkaloid”

Autor: Aleksander Głowacki

Ilość stron: 426

Rok wydania: 2012

Wydawnictwo: Powergraph

About the author
Justyna Czerniawska
J jak jedzenie - uwielbiam w każdej postaci i gotować i spożywać U jak upajanie się - upajam się różnymi rzeczami, dobrą kanapką, pogodą, widokiem, książką S jak stwórca - o tak, bywam czasem stwórcą, gdy maluję obrazy :) T jak totalnie nieprzewidywalny leń - czasami dopada mnie właśnie taki potwór i z reguły przegrywam z nim zacięty bój Y jak "yyyyy" - czyli bardzo skomplikowana formuła, którą najczęściej powtarzam w myślach, gdy się nad czymś głęboko zastanawiam :P N jak nieznośna - bywam czasami i taka, szczególnie wtedy gdy mi na czymś zależy A jak ambicja - moja zmora od lat, nie mogę się jej pozbyć i dręczy mnie za każdym razem gdy się za coś wezmę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *