Zwierzę jako potwór – ujęcie subiektywnie

Horror ma to do siebie, że potrafi zmienić w koszmar wszystkie elementy rzeczywistości, nawet te najbardziej, wydawałoby się, niepodatne i niewinne, jak, przykładowo, małe dzieci. Potwornego charakteru mogą nabrać także dowolne zwierzęta: dzikie czy domowe, małe lub duże, żyjące pojedynczo albo w stadach. Choć nigdy nie przepadałam za odmianą grozy, w której zwierzaki stają się monstrami (ze względu na brak wątków nadprzyrodzonych na ogół), zdarzało się jednak coś obejrzeć lub przeczytać na ten temat. Mimo że nie nabawiłam się żadnej fobii, pewne książki i filmy wspominam do dziś.

MV5BMTQzMjE1MDUyM15BMl5BanBnXkFtZTYwODk2NDk4._V1_SY317_CR3,0,214,317_

Prym w tychże wspomnieniach wiedzie film „Rój” („The Swarm”) z 1987 roku. Oglądając go byłam bardzo małym dzieckiem, zdecydowanie za małym na obrazy pszczół skutecznie i śmiertelnie atakujących starszych i młodszych całymi chmarami. Pewnie dlatego tak dobrze zapamiętałam ten film, że wówczas bardzo mnie przeraził. Pszczoły łażące po trupach wywarły na mnie ogromne wrażenie. Żadne inne owadzie kino nie zrobiło na mnie później takiego wrażenia jak „Rój”. Wszystkie inne „Mrówki” i „Arachnofobie” na zawsze zostały jedynie popłuczynami po dokonaniach szalonych pszczół.

MV5BMTk3NTIzNTQxMl5BMl5BanBnXkFtZTYwNDAwNzM2._V1_SX214_

Także w dzieciństwie, całe szczęście już nie tak wczesnym, udało mi się obejrzeć „Ptaki” Alfreda Hitchcocka, będące ekranizacją opowiadania Daphne du Maurier. Choć szczegóły fabularne dawno umknęły z mojej pamięci, zostały jednak wspomnienia niesamowitego nastroju cechującego ten film i  pojedyncze obrazy wydziobanych oczu oraz blond czupryna głównej bohaterki odtwarzanej przez Tippi Hedren.

kajmany

Jeśli chodzi o koszmarne zwierzęta, przypominam sobie znacznie więcej książek niż filmów skupionych na tym temacie. Pierwszą, jaka wpadła mi w ręce, były „Kajmany” Guya N. Smitha. Punktem inicjalnym akcji jest wypuszczenie tytułowych zwierząt z ogrodu zoologicznego przez grupę obrońców przyrody. Niezwykle agresywne z natury kajmany rozłażą się po całym mieście i pożerają jego mieszkańców, a narrator nie szczędzi czytelnikowi wszelkich krwawych okoliczności ich ucztowania. Najbardziej zapadła mi w pamięć scena, kiedy przyczajony w przydomowym basenie gad atakuje dziecko, wygryzając mu twarz.

slimaki

Książką w podobnym stylu, zarówno pod względem fabularnym, jak i formalnym – są „Ślimaki” Shauna Hutsona, swego czasu nazywanego najobrzydliwszym z horroropisarzy. W swej krótkiej powieści opisuje rozmaite konsekwencje zetknięcia się ludzi ze zmutowanymi ślimakami. Przykładowo zjedzenie śluzu ślimaka skutkuje wybuchem agresji u dziecka, które następnie gryzie matkę, a przypadkowe spożycie mięczaka wraz z sałatką przez dorosłego mężczyznę sprawia, że z jego oka wydostają się w sposób niezwykle widowiskowy larwy ślimaczych pasożytów.

blog_bu_296996_3855569_tr_king235

Nie będąc szczególnie oddaną fanką Stephena Kinga, muszę przyznać, że niezwykle efektywnie wykorzystał motyw domowych ulubieńców, jakimi są psy i koty, do straszenia czytelników. Robił to zresztą nie raz. W „Smętarzu zwierzaków” cierpiący po śmierci swych ulubieńców ludzie decydowali się na pochowanie zwierzaków w nawiedzonej indiańskiej ziemi. To, co do nich stamtąd wracało, utraconego psa czy kota przypominało jedynie wyglądem.

stephen_king___cujo

W „Cujo” głównym bohaterem był właśnie tytułowy bernardyn, psisko poczciwe pomimo ogromnych rozmiarów. Kiedy jednak zaraził się wścieklizną w wyniku ugryzienia przez nietoperza, z najlepszego przyjaciela człowieka zmienił się w najgorszy koszmar, z powodu którego giną ludzie, w tym niewinne dziecko.

4-po-polnocy_Stephen-King,images_big,31,978-83-7359-708-2

Zwierzęcy potwór został jednak najbardziej oryginalnie ukazany w „Polaroidowym psie”, mini-powieści zawartej w zbiorze „Czwarta po północy”. Główny bohater tej opowieści, zostaje obdarowany polaroidem – prezentem zdecydowanie ekskluzywnym. Pojawia się jeden, jak się później okaże, nie tak drobny problem. Polaroid nie fotografuje bowiem tego, co ma przed obiektywem, na każdym kolejnym zdjęciu pokazuje, co sam chce (o ile aparat może chcieć:). Najpierw kawałek domu, płot, aż w końcu psa – szczerzącą kły bestię, która z każdą kolejną fotografią wydaje się zbliżać do fotografującego…

Przykłady takie można by mnożyć, może nie w nieskończoność, ale na pewno bardzo długo. Ukazywanie zwierząt jako potworów w horrorach nie powinno jednak stać się przesłanką do prześladowania ich, unikania czy zachowywania nadmiernej ostrożności. To jedynie pewien artystyczny wyraz atawistycznego lęku, obecnie niekoniecznie uzasadnionego, który wciąż pokutuje gdzieś na samym dnie ludzkich umysłów.

Karolina „Mangusta” Kaczkowska

About the author
(poprzednio Górska), współpracowniczka Szuflady, związana także z portalami enklawanetwork.pl i arenahorror.pl, pasjonatka czytania, pisania i oglądania horrorów, tancerka i zbieraczka lalek. Wieloletnia członkini Gdańskiego Klubu Fantastyki. Z wyboru mieszka we Wrocławiu z mężem i zwierzakami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *