Wywiad z Magdaleną Sułek-Jabłońską, korektorką Szuflady

Drodzy czytelnicy,

Zachęceni fantastycznym odzewem naszego ostatniego, redakcyjnego wywiadu z Kingą Młynarską, zabieramy Was teraz za kulisy Szuflady. Bez tej zdolnej kobiety nie zaszlibyśmy zbyt daleko. Zapraszamy do czytania wywiadu z Magdaleną Sułek-Jabłońską, korektorką Szuflady.

Moje

1. Skąd wzięła się twoja pasja do języka polskiego?

Nie nazwałabym tego pasją. To raczej zainteresowanie, podziw i szacunek dla polszczyzny. Zamiłowanie. Było we mnie od zawsze, wiąże się również z zamiłowaniem do nauki języków obcych. Zacytuję tu Goethego: „Kto nie zna języków obcych, nie wie nic o własnym”. Etap zajęcia się korektą językową poprzedziła przygoda z tłumaczeniami. Tłumaczenia wymagają niejako manipulacji językiem ojczystym, wiele uczą, przenoszą na inny poziom świadomości językowej.

2. Mamy w Polsce dobrych językoznawców? Jeśli tak, to który jest twoim ulubionym?

Mamy całe mnóstwo. Najbliżsi mi są językoznawcy udzielający porad na portalu PWN. Od nich wiele się nauczyłam. Moim ulubionym jest prof. Mirosław Bańko (choć on akurat jakiś czas temu wycofał się ze stałej współpracy z Poradnią) – nie tylko ze względu na wiedzę, ale również ze względu na bardzo życiowe podejście do języka i ogromne poczucie humoru.

3. Jakie są twoje najbardziej znienawidzone koszmarki językowe – i dlaczego?

Lista takowych mogłaby zdominować ten wywiad, a nie o to chodzi (śmiech). Jest ich naprawdę sporo. Najbardziej irytują chyba te powtarzane bez końca, z uporem maniaka, niezależnie od tego, jakie to konkretnie błędy. Ale ponieważ oczekujesz przykładów, to kilka podam. W mowie – odmiana lat po roku dwutysięcznym, czyli np. „dwutysięczny szesnasty” zamiast „dwa tysiące szesnasty”. Ciekawe, że w ubiegłym wieku jakoś nikomu nie przyszło do głowy, żeby odmieniać „tysiąc dziewięćsetny dwudziesty” zamiast „tysiąc dziewięćset dwudziesty”. Irytuje mnie również błąd stale popełniany przez osobę mi bliską, którego nie mogę jakoś tejże osoby oduczyć: „dlatego, bo”. Czuję się tu bezradna… no niestety, przyzwyczajenia są trudne do zwalczenia. „Tylko i wyłącznie”, „w każdym bądź razie” to kolejne zwroty, które sprawiają, że się zżymam. Jeśli chodzi o błędy pojawiające się w tekstach – są ich krocie, wymienię tylko przykłady: „przekonywujący”, „ilość” zamiast „liczba” w przypadku rzeczowników policzalnych, „wydaje się być”, „z dużej litery”, „po najmniejszej linii oporu” (to opór jest najmniejszy, a nie linia), „uznać jako”, „lata 90-te” (chodzi o rodzaj niepoprawnego skracania), „poddać w wątpliwość”, „odnośnie czegoś” (bez „do”). Smuci mnie również nieodróżnianie myślnika od łącznika – wielu autorów nie pojmuje tej różnicy, a wystarczyłoby poczytać, choćby PWN… Nadużywanie wielokropków to kolejny irytujący błąd – tekst obfitujący w wielokropki wygląda, jakby autor ciągle się nad czymś zastanawiał i niczego nie był pewien. Można by długo wymieniać.

4. Jaką prozę lubisz najbardziej czytać? Jaki musi mieć język?

Inteligentną (śmiech). Lubię wiele rodzajów prozy; również prozę poetycką. Nie jest tak, że odpowiada mi konkretny styl. Różnorodność to chyba coś najbardziej cennego w literaturze. Ale podoba mi się, gdy autor umie operować językiem, posługuje się bogatym słownictwem, unika powtórzeń, potrafi pięknie opisywać i prowadzić wciągające dialogi. Chyba najmniej pociąga mnie język, który określam jako „toporno-wulgarny”, choć i taki czasem jest potrzebny.

Ksiazki

5. Uważasz, że prawdziwy pisarz powinien zwracać uwagę na język, którym się posługuje?

Bardzo cenię umiejętność świadomego operowania językiem. Natomiast nie ma chyba pisarzy „prawdziwych” i „nieprawdziwych”.

6. A zatem jaka jest twoja klasyfikacja?

Nie mam takiej. Po prostu powiedziałabym: pisarz powinien być świadomy języka, którym się posługuje.

7. Co cię inspiruje do czytania książek? Które najbardziej lubisz wybierać? Czy wciągająca fabuła zawsze idzie w parze z genialnym językiem?

Najcenniejsza w czytaniu książek jest możliwość wniknięcia w myśli i uczucia innego człowieka. Chyba żadna inna dziedzina nie daje nam możliwości tak głębokiego poznania innego umysłu, innej wrażliwości.

8. Jakie świetne językowo książki mogłabyś nam polecić i dlaczego?

Językowe czy językowo? Bo to różnica. Chodzi ci o książki o języku czy o książki dobrze napisane?

9. O książki dobrze napisane. Ale językowe też poproszę (śmiech)!

To zacznijmy od językowych: Słownik języka polskiego PWN, Słownik frazeologiczny, Wielki słownik ortograficzny PWN… ha, ha, ha… No ale serio: słowniki to najlepsze książki językowe.

Co do książek „dobrze napisanych” ¬– tu znów mam kłopot z tym określeniem. Bo cóż znaczy książka „dobrze napisana”? Kimże jestem ja, by o tym wyrokować? Faktem jest, że zazwyczaj te, których naprawdę nie da się czytać, są po prostu niechlujnie zredagowane. Natrafianie na błędy potrafi mnie skutecznie powstrzymać przed dalszym czytaniem.

Może więc inaczej – mogę polecić książki, których język podziwiam, które czyta mi się dobrze, wręcz wspaniale, do których wracam, których autorzy sprawiają, że termin „sztuka posługiwania się słowem” ma sens. Książki klimatyczne. I tu czuję się dziwnie, bo… w większości to literatura obca.

MojaPrzenośnaPodręcznaBiblioteczka

Zaznaczam też, że to wybór subiektywny i niepełny. Autorów, których podziwiam, jest mnóstwo, i wymienię pewnie tylko te książki, do których wracam, które mi się teraz przypomną, a już za dwie godziny podskoczę i krzyknę: „Zapomniałam o tym i o tym… i o tym!”.

„Mistrz i Małgorzata” Bułhakowa, książki Carrolla (ukochane „Białe jabłka”), „Cień wiatru” Zafona, Oscar Wilde, „Nie-Boska komedia” Krasińskiego, seria „Harry Potter” J.K. Rowling (piękny angielski i wspaniałe tłumaczenie!), Murakami (wszystko!), „Pachnidło” Süskinda, Mitchell, Hłasko (mistrz dialogów!), Cabre, hmm… Zdaję sobie sprawę, że to moje wymienianie jest dość chaotyczne.

To dobrze, że są ich tysiące, i nie jestem w stanie wymienić. Literatura to wszechświat, a w niej jak gwiazdy świecą dzieła pięknie napisane.

A na koniec przekornie polecę niezwykłą pozycję: „Piękny styl. Przewodnik człowieka myślącego po sztuce pisania XXI wieku” Stevena Pinkera.

10. Co najbardziej lubisz w byciu korektorem? Czy twoi autorzy robią czasami postępy?

To właśnie najbardziej lubię w pracy korektora – satysfakcję, kiedy autorzy robią postępy, wyraźnie zwracają uwagę na rzeczy, na które wcześniej nie zwracali, biorą sobie do serca rady, piszą bardziej świadomie, szanują język. To cudowne uczucie. Cenię też (choć może niekoniecznie: lubię) to, że ta praca uczy cierpliwości. Bo tej cechy zawsze mi brakowało.

9. Kocham literaturę, ponieważ…?

Poza powodem, który podałam w odpowiedzi na pytanie szóste – kocham literaturę, bo zabiera mnie w inny wymiar. Czytając np. w tramwaju, potrafię tak „wsiąknąć” w inną rzeczywistość, że przegapiam swój przystanek.

10. Nie kocham, ponieważ…?

Nie można nie kochać.

Rozmawiała: Magdalena Pioruńska

About the author
Magdalena Pioruńska
twórca i redaktor naczelna Szuflady, prezes Fundacji Szuflada. Koordynatorka paru literackich projektów w Opolu w tym Festiwalu Natchnienia, antologii magicznych opowiadań o Opolu, odpowiadała za blok literacki przy festiwalu Dni Fantastyki we Wrocławiu. Z wykształcenia politolog, dziennikarka, anglistka i literaturoznawczyni. Absolwentka Studium Literacko- Artystycznego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dotąd wydała książkę poświęconą rozpadowi Jugosławii, zbiór opowiadań fantasy "Opowieści z Zoa", a także jej tekst pojawił się w antologii fantasy: "Dziedzictwo gwiazd". Autorka powieści "Twierdza Kimerydu". W życiu wyznaje dwie proste prawdy: "Nikt ani nic poza Tobą samym nie może sprawić byś był szczęśliwy albo nieszczęśliwy" oraz "Wolność to stan umysłu."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *