Wyprawa w kosmos – recenzja komiksu „Anihilacja #2”

Wydawane przez Egmont pod znakiem Marvel Classic komiksy nie tylko przypominają ważne dla amerykańskiego mainstreamu tytuły, ale także historie mniej znane w naszym kraju, a z różnych względów interesujące. Do powieści takich zalicza się miniseria „Anihilacja”, która, mimo że nie jest szczególnie istotna w uniwersum, całkiem przyjemnie wprowadza czytelnika w świat marvelowskiego kosmosu.

Anihilacja2

W pierwszym tomie twórcy przedstawili postacie Draxa, Richarda Ridera z Korpusu Nova i Quasara oraz ich głównego przeciwnika Anihilusa. Było co prawda dość chaotycznie (szczególnie dla tych, którzy do tej pory nie zetknęli się z komiksami amerykańskiego giganta rozgrywającymi się w przestrzeni kosmicznej, a przyznać trzeba, że mało było u nas takich tytułów) i sztampowo  (cóż, kolejny potężny wróg przybywający z rubieży kosmosu oraz typowy wątek „od zera do bohatera”). Maj przyniósł jednak tom drugi, napisany przez cenionego Keitha Giffena („Anihilacja: Silver Surfer”), Javiera Grillo-Marxuacha („Anihilacja: Super-Skrull”) i Simona Furmana („Anihilacja: Ronan”) oraz narysowany odpowiednio przez Renato Arlema, Gregory’ego Titusa oraz Jorge Lucasa.

Anihilacja2_p1

To, że jest lepiej, widać już od pierwszych stron. Scenarzyści zdecydowanie lepiej radzą sobie z bohaterami i potrafią bardziej przekonująco umotywować ich działania. Drugi tom komiksu dzieli się na trzy, w zasadzie niezależne (jeśli nie liczyć samego motywu anihilacji), części. Silver Surfer kompletuje drużynę, która ma stawić czoła zagrożeniu, Super-Skrull próbuje ocalić syna, a Ronan walczy o przywrócenie dobrego imienia. Każda z nich napisana jest sprawnie, choć bez większych fajerwerków.

Największym atutem „Anihilacji” jest po prostu to, że jest inna od całej rzeszy komiksów spod znaku Marvela u nas wydawanych. Ta miniseria wydaje się dobrą odtrutką na kolejne opowieści o Spider-Manie, Thorze, Avengers czy X-Menach. Opowieści, które od lat już powielają utarte schematy i rzadko kiedy oferują coś świeżego. Paradoksalnie jednak nie oznacza to, że „Anihilacja” jest komiksem szczególnie dobrym. Plasować go trzeba raczej wśród przyzwoitych przeciętniaków, ze zdecydowaną tendencją zwyżkową w tomie drugim.

Anihilacja2_p2

Tak jak przy pisaniu każdej z części zmieniali się scenarzyści, tak samo przy stole kreślarskim zasiadali różni rysownicy. Nie jest to może pierwsza liga amerykańskich artystów, lecz, co trzeba przyznać, każdy z nich charakteryzuje się własnym, ciekawym stylem. Może w najmniejszym stopniu dotyczy to jedynie Gregory’ego Titusa, odpowiedzialnego za rysunki w części poświęconej Super-Skrullowi, która w ogóle wypada najsłabiej z całego tomu. Jorge Lucas, który rysował przygody Ronana, znany jest polskiemu czytelnikowi z przygód Batmana, które artysta kilkukrotnie ilustrował  („Szpon #2” i „Detective Comics #5: Gothopia”). Tam jego rysunki raziły, w „Anihilacji” sprawdzają się świetnie.

Anihilacja2_p3

Fani Marvela, którzy czują się już nieco zmęczeni standardowymi bohaterami, powinni być ukontentowani „Anihilacją”. Ci natomiast, którzy omijają amerykański mainstream szerokim łukiem, raczej po tym komiksie zdania nie zmienią.

Karol Sus

Scenariusz: Keith Giffen, Simon Furman, Javier Grillo-Marxuach
Rysunki: Renato Arlem, Jorge Lucas, Greg Titus
Wydanie: I
Data wydania: Maj 2017
Seria: Anihilacja, Marvel Classic
Tytuł oryginału: Annihilation
Wydawca oryginału: Marvel
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170×260 mm
Stron: 324
Cena: 99,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328118546

About the author
Karol Sus
Rocznik ‘88. Absolwent Uniwersytetu Warmińsko- Mazurskiego w Olsztynie. Wychowany na micie amerykańskiego snu. Wciąż jeszcze wierzy, że chcieć – to móc. Wolnościowiec. Kinomaniak, meloman, mól książkowy. Namiętnie czyta komiksy. Szczęśliwy mąż i ojciec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *