Wszystko co chcielibyście wiedzieć o smokach cz. III – Lindorm i Lambton Worm

W rozważaniach o smokach zajmowaliśmy się dotychczas ich archetypicznym wyobrażeniem w mitologii skandynawskiej – Grafwitnirem. Później istotami przejściowymi między wężem i jego bardziej rozwiniętym pobratymcem – smokiem. Te potwory nie odeszły do lamusa wraz z upadkiem starych wierzeń. W niemal niezmienionej formie trafiły do folkloru i baśni, by w czasach późniejszych powrócić w literaturze i filmach.

Zacznijmy od jednej z najstarszych zachowanych baśni duńskich, pochodzących ze średniowiecza – opowieści o Lindormie. Już samo imię odsyła do archaicznej warstwy wierzeń. „Ormr”, „wurm”, „worm” to stare określenia z języków germańskich, które oznaczają zarówno węża, jak i smoka. W brytyjskiej heraldyce lindorm jest przedstawiany jako smok z dwiema nogami, ale – co ważne – bez skrzydeł. Czyli nie może latać – a to jest najistotniejszą cechą wyróżniającą późniejszą postać tych stworzeń. Lindorm plasuje się gdzieś pomiędzy archaicznymi wężami a nowoczesnymi smokami – ma już bowiem nogi, nie pełza jak wąż, ale latać się jeszcze nie nauczył.

Przejdźmy teraz do samej baśni o królu Lindormie. Zaczyna się klasycznie: dawno, dawno temu żyli sobie król i królowa. Nie mogli mieć dzieci, w końcu jednak urodził im się syn – niestety, smok. Ojciec nie chciał uznać potwora za swego potomka, ale ponieważ Lindorm zagroził, że w przeciwnym wypadku wszystkich pozabija – król musiał ustąpić pod ciężarem takich argumentów.

Ponownie ugiął się pod groźbami syna, gdy ten zażądał, by sprowadzono dla niego królewską córkę jako kandydatkę na żonę. Oczywiście małżeństwo z Lindormem nie trwało długo. W czasie nocy poślubnej smok pożarł oblubienicę. Sytuacja powtórzyła się kilka razy, więc stary król musiał coś wymyślić, aby ukryć prawdę o swoim synu przed postronnymi i nie zadzierać z kolejnymi władcami ościennych państw, zaniepokojonych tajemniczymi zniknięciami córek.

Król odnalazł więc najuboższego mieszkańca swojego królestwa i nakazał, by ten oddał mu swoją córkę. Jednak dziewczyna uzyskała pomoc od spotkanej w lesie czarownicy.

Dzięki jej radom udała się na noc poślubną ubrana w dziewięć koszul, zabierając ze sobą uprzednio przygotowane: kadź ługu, słodkie mleko oraz rózgi. Gdy Lindorm zażądał, by zdjęła koszulę, ona poprosiła, by najpierw ściągnął swoją smoczą skórę. Smok posiadał dziewięć skór, ale i dziewczyna miała na sobie dziewięć koszul. Po zdjęciu dziewięciu warstw z Lindorma został tylko strzęp mięsa. Oblubienica wykąpała go w słodkim mleku, wychłostała rózgami – i rano przekleństwo z Lindorma zostało zdjęte, a on sam wrócił na dobre do swej ludzkiej postaci.

Owo zrzucanie skóry przez istoty zaczarowane jest starym mitycznym motywem, który można spotkać w „Eddzie poetyckiej” czy „Sadze o Wölsungach”. Wszystkie czynności wykonywane przez oblubienicę są częścią rytuału i mają na celu ostateczne odczarowanie wybranka.

I choć Lindorma określa się mianem smoka, to gdy przyjrzeć się lepiej opowieści o nim, wyraźnie widać, że tak naprawdę mamy do czynienia z archaicznym wężem. Gdy się urodził, skrył się pod łóżkiem, a to zwyczaj typowy dla węży, a nie lubujących się w znacznie bardziej widowiskowych rozwiązaniach smoków. Poza tym Lindorm nie potrafił latać, tylko pełzał. Nie zionął także ogniem, a spustoszenie siał za sprawą swej ogromnej siły.

Motyw węża, z którym bohater musi się zmierzyć, jest bardzo stary i pojawia się także w jednej z wersji opowieści o słynnym wikingu Ragnarze Lodbroku. Otóż córka jarla, Thora, dostała w prezencie od ojca małego Lindorma. Wszystko było dobrze, dopóki gad był mały. Potem jednak rozrósł się na tyle, że jego cielsko opasało cały dwór (nietrudno tu o skojarzenie z potwornym Midgarsomrem, który w swych wężowych splotach ściska cały świat) i zażądał krwawych ofiar. Potwora pokonał dopiero Ragnar, a w nagrodę dostał Thorę za żonę.

Jak widać, motyw bohatera walczącego ze smokiem i w nagrodę dostającego królewnę za żonę (a nierzadko i pół królestwa) jest bardziej archaiczny i związany z mitologią niż mogłoby się wydawać.

Opowieści o wężu/smoku, które są echem skandynawskich przekazów, można spotkać także na gruncie angielskim. Jedną z nich jest historia o Lambton Wormie – smoku z Lambton. Jemu także znacznie bliżej do węża niż smoka. Nie potrafi latać ani zionąć ogniem. W wielu wariantach opowieści nie ma nawet łap. Zabija swe ofiary na podobieństwo pytona – owija się wokół nich, dusi, a następnie pożera. Także jego jad jest trujący.

Początkowo smok z Lambton jest opisywany jako niewielki czerw. Jednak jak wiele innych potworów tego typu szybko rośnie i niebawem osiąga przerażające rozmiary. Zgodnie ze znanym już wzorcem, gdy staje się na tyle potężny, by poczuć się pewnie, opuszcza swoją kryjówkę i owija się wokół jakiegoś miejsca/dworu. W tym konkretnym przypadku wybrał sobie na siedzibę wzgórze, które od tego zdarzenia nosi nazwę Worm Hill.

Ciekawym i często pojawiającym się motywem jest klątwa, która spada na mordercę smoka. Pogromca worma, John, musi zabić pierwszą istotę, którą spotka, gdyż inaczej dziewięć kolejnych pokoleń panów na Lambton umrze śmiercią tragiczną.

Warto wspomnieć, że baśń o Lambton Wormie była inspiracją dla znanego pisarza literatury grozy, Brama Stokera, przy tworzeniu powieści „Lair of the White Worm” (1911 r.). Opowiada ona o prastarym kulcie podziemnych czerwi, przypominających smoka z Lambton. Powieść doczekała się także wersji filmowej. Ekranizacji „Kryjówki Białego Węża” podjął się Ken Russell.

Lindorm i Lambton Worm to kolejne istoty, które są nazywane smokami, choć znacznie bliżej im do archaicznych węży. W baśniach im poświęconych zachowało się sporo elementów dawnej mitologii. Zwłaszcza Lambton Worm jest ciekawą hybrydą węża i czerwia, która zainspirowała wielu późniejszych twórców do snucia własnych wersji opowieści.

Barbara Augustyn

About the author
Barbara Augustyn
Redaktor działu mitologii. Interesuje się mitami ze wszystkich stron świata, baśniami, legendami, folklorem i historią średniowiecza. Fascynują ją opowieści. Zaczytuje się w literaturze historycznej i fantastycznej. Mimowolnie (acz obsesyjnie) tropi nawiązania do mitów i baśni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *