The Bad Sleep Well – [ZERO]

THE_BAD_SLEEP_WELL_-_okladka_plyty_ZEROUważam, iż dobrego polskiego rocka nigdy za wiele, zwłaszcza od czasu gdy polskie kapele, które lubiłem, albo się rozpadły albo zaczęły eksperymenty czy wycieczki w kierunku, w którym niekoniecznie chciałbym za nimi podążyć. Dlatego ucieszyłem się, gdy w moje ręce wpadła EP-ka zespołu „The Bad Steep Well” – Zero”. Ucieszyła, bo szperając po sieci, znalazłem kilka starszych utworów zespołu, które zabrzmiały całkiem zachęcająco i byłem ciekaw, co chłopaki z Dolnego Śląska tym razem zaprezentują.

Zespół powstał na początku roku 2011. Rok później pojawiło się ich pierwsze demo, które nagrane było w języku angielskim. Do jednego z utworów, „The Morning After” powstał teledysk, który zajął trzecie, gwarantujące awans miejsce w eliminacjach do ścisłego finału 22-go Festiwalu polskich Wideoklipów „CyberYach”.

Zacząć należy jednak od okładki. Często niedoceniany element albumu tu okazał się całkiem przyjemny dla oka. Na początku wydawało mi się, iż przydałoby się ja nieco rozjaśnić, jednak  po przesłuchaniu albumu doszedłem do wniosku, iż grafik jednak doskonale wykonał swoja robotę. Trochę schizofreniczna, trochę niepokojąca grafika wprowadza słuchacza w klimat płyty. A krążek utrzymany jest w klimatach dobrego, polskiego rocka lat dziewięćdziesiątych.

Już pierwszy utwór, „Kuracja”, po króciutkim intro zabrzmiał niczym legendarna „Armia”, tyle że zamiast waltorni w utworze tym pojawia się saksofon. A na saksofonie zagrał nie byle kto, bo sam Dan¬ger Raw L’Hunt, członek znanego zespołu Dog Eat Dog. Dobry tekst (zresztą teksty to bardzo mocna strona całej płyty) i fajny, ciekawy wokal już od początku pokazują, że słuchacza czeka kawał rzetelnej muzyki.

I zespół nie zawodzi. Drugi kawałek, choć zaczyna się spokojnie, daje niezłego kopa. Jeśli poprzedni skojarzył mi się (na początku) z ‘Armią, „To co nasze”, zwłaszcza w refrenie brzmi niczym stary, dobry Proletaryat. Nawet tekst odbija się echem gdzieś z okolic „Zoom”. Zwraca uwagę świetny wokal, niezły klimat robi też basista. Solidny, rockowy kawałek.

„Człowiek ZERO” to utwór nieco lżejszy, w klimatach De Mono. I po raz kolejny zaskakuje mnie wokalista – w każdej z piosenek prezentuje zupełnie inne oblicze. Można odnieść wrażenie, iż w każdym kawałku śpiewa ktoś inny.  Potwierdza to kolejny utwór – „My, naród”, najostrzejszy utwór na krążku. Świetny growling, jakim śpiewa Tomek Zając w połączeniu z szarpiącymi, potężnymi gitarami od razu narzuca skojarzenie ze starym, dobrym Illusion. Utwór z gatunku tych, których słucha się na głębokim wdechu.

I na koniec „Krok do przodu” – klimatyczne zakończenie zdecydowanie za krótkiego albumu. Tym razem klimaciki mojego ulubionego Sweet Noise. Po raz kolejny, choć to wydaje się już niemożliwe, inny wokal. Po raz kolejny fajny basik, zresztą wszystko w tym utworze współgra i jednocześnie każdy instrument jest słyszalny, każdy z muzyków daje coś „od siebie”.

The Bad Sleep Well to kolejny przykład na to, że w Polsce są ciekawie grające kapele. Szkoda, że mimo trzech lat istnienia mają na koncie tak niewiele materiału, mam nadzieję, że szybko to nadrobią i wkrótce usłyszymy pełny album. W dobie różnych udziwnień i eksperymentów muzycznych dzięki takim właśnie kapelom jak The Bad Steep Well można wrócić w czasy, gdy z głośników leciał stary, dobry rock.

About the author
Robert Rusik
Urodził się w 1973 roku w Olkuszu. Obecnie mieszkaniec Słupcy, gdzie osiedlił się w 2003 roku. Pisze od stosunkowo niedawna, jego teksty publikowały „PKPzin”, "Kozirynek", "Cegła", "Szafa", „Szortal”. Ma na koncie kilka zwycięstw oraz wyróżnień zdobytych w różnych konkurach literackich (organizowanych m.in. przez portale Fantazyzone, Erynie, Weryfikatorium, Apeironmag, Szortal i inne), w tym prestiżową statuetkę „Pióro Roku 2009” przyznaną przez Słupeckie Towarzystwo Kulturalne. Przeważnie pisze fantastykę, choć zdarza mu się uciec w inne rejony literatury. Od 2010 roku felietonista Magazynu Kulturalnego „Apeiron”, od lipca 2011 także „Szuflady”. W 2012 roku ukazał się jego ebook „Isabelle”. Prywatnie szczęśliwy mąż oraz ojciec urodzonego w 2006 roku Michałka i urodzonej w 2012 roku Oleńki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *