Szansa na życie – Diane Chamberlain

„Szansa na życie” jest  dramatem rodzinnym z rysem psychologicznym. Ten rodzaj literatury ma działać na emocje, ma pochłonąć uwagę czytelnika, który z niecierpliwością będzie przekładał kolejne kartki, obserwując zmagania bohaterów i oczekując na rozwiązanie tragicznego wydarzenia, a na koniec ma pozostawić uczucie „kaca czytelniczego”. Jednak książka Diane Chamberlain nie zadziałała w ten sposób. Właściwie nie zadziałała w żaden sposób. Nie pozostawiła po sobie nawet uczucia dobrze spędzonego czasu, chociaż mogła, bo historia miała potencjał.

Często spotykane porównywanie prozy Chamberlain do prozy Picoult, która jest mistrzynią gatunku, jest dużym błędem. Różny poziom językowy, inny sposób realizacji tematu, inna kreacja bohaterów i prowadzenia fabuły. Niestety, na niekorzyść autorki „Szansy na życie”.

Sophie Donoghue jest roztropną i wesołą ośmiolatką, marzy o tym, by wyjechać na obóz. Jej mama, Janine, chce pomóc córce spełnić marzenie i pozwala jej na wyjazd, mimo kategorycznego sprzeciwu byłego męża i swoich rodziców. Dla Janine była to trudna decyzja, bo Sophie cierpi na niewydolność nerek i wymaga dializ oraz stałej opieki. Szansę na wyjazd dało dziewczynce działanie nowatorskiej kuracji ziołowej, dzięki której na jej twarzy znów zagościł uśmiech, a częstotliwość dializ zmalała. Jednak złe przeczucia rodziny sprawdzają się i Sophie nie wraca z obozu. Zrozpaczona Janine wraz z partnerem, byłym mężem i jego przyjaciółką oddają się poszukiwaniom córki.

Równocześnie poznajmy Zoe, matkę Marti, przebywającej w więzieniu. Zoe jest kobietą, która nie może pogodzić się z oznakami upływającego czasu oraz chylącą się ku upadkowi karierą aktorską. Jedyną pociechą, jaka jej została, jest właśnie córka, z którą kobieta chciałaby nadrobić stracony czas. W przeszłości nie poświęcała jej uwagi, zostawiała pod opieką nianiek, będąc całkowicie pochłoniętą życiem zawodowym. Teraz chce zniknąć dla świata i zrealizować plan ucieczki córki z więzienia, by spędzić z nią jak najwięcej czasu i dać jej to, czego kiedyś zabrakło.

Oba wątki początkowo toczą się niezależnie od siebie, jednak wraz z rozwojem historii pojawiają się punkty wspólne, łączące je w całość. Całość spójną, ale mało wiarygodną i naiwną. Diane Chamberlain nie udało się stworzyć opowieści, która porusza wrażliwość twardzieli i wyciska krokodyle łzy. Mimo ciekawego pomysłu na fabułę realizacja pozostawia niesmak wywołany prostymi, jednowymiarowymi dialogami i postaciami, nieprawdopodobnymi zbiegami okoliczności, teatralnością zachowań oraz wątkami rodem z telenoweli wenezuelskiej. Zamiast uczucia smutku i zaangażowania w fabułę wystąpiło zażenowanie i kpiący uśmieszek pod nosem.

Autorka przedstawiła w mocno zarysowany sposób relacje między matką i córką, skupiając się bardziej na uczuciach matczynych. U Chamberlain Janine-matka jest walczącą o swoje potomstwo lwicą – za wszelką cenę i wszelkimi sposobami. Jest też Zoe-matka, dla której dziecko jest przykrym obowiązkiem i zbędnym balastem. Dopiero samotność wyzwala u niej pokłady ciepłych uczuć, poczucia winy i chęć nadrobienia straconego czasu.

Jest też Donna, matka Janine, która traktuje córkę bez szacunku, wywołując u niej świadomie poczucie bycia gorszą i złą. Ignoruje jej zdanie, potrzeby i sposób na bycie szczęśliwą.

Chamberlain ukazała wiele wymiarów macierzyństwa. Szkoda jednak, że nie skupiła się bardziej na psychologicznym wymiarze relacji matka – córka, że nie wniknęła głębiej w przyczyny pojawienia przedstawionych dysfunkcji i pobieżnie potraktowała świat wewnętrzny bohaterów na rzecz tandetnych dialogów i mało przekonującej akcji.

Maja Sieńkowska
Ocena: 2/5

Tytuł: „Szansa na życie”

Autor: Diane Chamberlain

Liczba stron: 408

Data wydania:  luty 2012

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *