Świat według ACTA – preludium

ACTA dokonało niemożliwego. Potrafiło zmusić do wyjścia na ulice Polaków. Tych Polaków, którym można podwyższyć cenę benzyny, można docisnąć ich podatkami, wmówić, że zbuduje się drogi (ha ha ha), podwyższać składki, podwyższać VAT i wiele innych rzeczy, które władza nasza ku chwale Ojczyzny podwyższać sobie raczy. Dlaczego zatem dopiero słynne ACTA wygoniło na ulicę naród?

Główny powód jest niestety jeden – pazerność. Ceny gier, płyt czy filmów w Polsce są kilku- lub nawet kilkunastokrotnie droższe niż za zachodnią granicą. Wystarczy porównać ilość danego towaru, jaki może sobie kupić za wypłatę Polak, a jaki Niemiec czy Anglik. Choć niby żyjemy w tym samym Eurolandzie, to jednak nadal jesteśmy traktowani jak obywatele drugiej, albo nawet trzeciej kategorii. Protesty przeciw owej ustawie to desperacki krzyk społeczeństwa, domagającego się nie tyle legalności ściągania, co po prostu równych praw i równych zarobków jak pozostała część Europy. To nie głos ludzi, którzy chcą legalnie „piracić”, to głos narodu, który chce żyć na tyle godnie, by móc za niewielką część wypłaty tę grę czy film legalnie sobie kupić.

Ale także – abstrahując już od problemu piractwa, z którym ACTA się bezwzględnie kojarzy –  Polacy (i inni) chcieliby również normalności. Takiej, jak była dotychczas, kiedy bez problemu można było koledze pożyczyć książkę czy płytę, napisać notkę na blog…

I tu właśnie jest problem. Albowiem spotkałem się z sytuacją, która nieco mnie zszokowała. Bo pokazuje dobitnie, jak może wyglądać przyszłość według ACTA. I nie jest to obraz wesoły.

Oto na pewnym portalu była sobie blogerka. Prowadziła blog o tematyce kulinarnej. I pech chciał, że zamieściła przepis na piankowe ptasie mleczko z polewą. Co w tym dziwnego, pewnie się zastanawiacie?

Otóż to, że popełniła ona straszliwe niedopatrzenie. Niewybaczalny błąd, tak porażający, że musiała interweniować kancelaria prawna, reprezentująca pewną znaną  firmę (o której później). Przeczytajcie uważnie tytuł notki: „piankowe ptasie mleczko z polewą”. Widzicie to, prawda? Widzicie?

Nie? Otóż kancelaria prawna, reprezentująca firmę, którą od dziś omijam z daleka, czyli Wedel (a w zasadzie Lotte Wedel sp. z o.o.) wysmażyła pismo do portalu, na którym znajdował się blog, o takowej treści:

„W imieniu Lotte Wedel, zwracam się do Państwa z prośbą o uszanowanie praw mojego Mocodawcy i niezwłoczne zamieszczenie przy przepisach kulinarnych umieszczonych na Państwa stronie i posługujących się znakiem „PTASIE MLECZKO®” notki o następującej treści: „Oznaczenie słowne „PTASIE MLECZKO®” stanowi zarejestrowany znak towarowy chroniony na rzecz Lotte Wedel sp. z o.o.” oraz symbolu ® przy nazwie PTASIE MLECZKO lub, alternatywnie, niezwłoczne usunięcie przepisów kulinarnych posługujących się znakiem towarowym „PTASIE MLECZKO®” z Państwa strony.” [źródło: olgierd.bblog.pl]

Tak, tak, nasza blogerka popełniła zbrodnię, polegająca na nieumieszczeniu znaku ® w tytule. Ciekaw jestem, czy adwokaci firmy Adidas®, korzystając z ACTA, nie przeszukają teraz wszystkich artykułów, w których ktoś napisał „adidasy” mając na myśli zwykłe sportowe buty. No i oczyma wyobraźni widzę już te setki milionów dolarów, jakie wpłyną na konto Adidasa® z tytułu odszkodowań. Świat z powieści Orwella przestaje być powoli fikcją literacką.

A jak skończyła się historia z naszą blogerką? Przestraszona listem od prawników Wedla po prostu zlikwidowała blog. W świecie ACTA takie zachowania ze strony prawniczych hien i firm pokroju Wedel staną się niestety normalne. A to oznacza zakneblowanie dużej części społeczeństwa, bo przecież praktycznie do każdego bloga, stosując tę ustawę, można się przyczepić. Jedna prosta historia anonimowej blogerki przekonała mnie, że warto walczyć o wolność w Internecie.

Dlatego ACTA mówię stanowcze NIE. Nie dlatego, że popieram piractwo, ale dlatego, by móc nadal swobodnie się wypowiadać bez strachu, że pewnego ranka, niczym w PRL-u usłyszę pukanie do drzwi i zobaczę kilku smutnych panów w czerni.

Bo w swojej notce nie dodałem ®.

Robert Rusik

About the author
Robert Rusik
Urodził się w 1973 roku w Olkuszu. Obecnie mieszkaniec Słupcy, gdzie osiedlił się w 2003 roku. Pisze od stosunkowo niedawna, jego teksty publikowały „PKPzin”, "Kozirynek", "Cegła", "Szafa", „Szortal”. Ma na koncie kilka zwycięstw oraz wyróżnień zdobytych w różnych konkurach literackich (organizowanych m.in. przez portale Fantazyzone, Erynie, Weryfikatorium, Apeironmag, Szortal i inne), w tym prestiżową statuetkę „Pióro Roku 2009” przyznaną przez Słupeckie Towarzystwo Kulturalne. Przeważnie pisze fantastykę, choć zdarza mu się uciec w inne rejony literatury. Od 2010 roku felietonista Magazynu Kulturalnego „Apeiron”, od lipca 2011 także „Szuflady”. W 2012 roku ukazał się jego ebook „Isabelle”. Prywatnie szczęśliwy mąż oraz ojciec urodzonego w 2006 roku Michałka i urodzonej w 2012 roku Oleńki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *