Serce wiedźmy

Pewien człowiek uratował życie wiedźmie. Być może nie uczyniłby tego wiedząc, co to za kobieta, jednak stało się.

– Dziękuję za ratunek, szlachetny człowieku – powiedziała wiedźma – Nie jestem bogata, ale chciałabym się odwdzięczyć.

Zanim mężczyzna zdążył zaprotestować, wręczyła mu spory, ciężki pakunek. Ze środka dobiegało ciche, miarowe tykanie. Kobieta uśmiechnęła się na pożegnanie i odeszła.

Mężczyzna w głębi duszy obawiał się natury wiedźm i postanowił jak najszybciej pozbyć się podarku. Przechodząc obok strumienia, cisnął pakunek do wody, nie zaglądając wcześniej do środka. Gdy dar wiedźmy popłynął z nurtem, mężczyzna odetchnął z ulgą.

Rankiem czekała go niespodzianka. Kiedy szedł zaczerpnąć wody z jeziora zasilanego przez strumień, niechcący złowił wyrzucony dzień wcześniej pakunek. Choć worek był przemoczony, z wnętrza wciąż dobiegał miarowy stukot. Mężczyzna przestraszył się. Pomyślał, że podstępna wiedźma przeklęła go. Postanowił pozbyć się daru w mieście.

– Jeśli go sprzedam jako coś cennego – myślał – nowy właściciel będzie pilnował skarbu i już do mnie nie wróci.

Jak pomyślał, tak zrobił.

Czas mijał, jak to ma w zwyczaju, i mężczyzna powoli zapominał o historii z wiedźmą. Jego życie toczyło się jednostajnym torem, z rzadka tylko urozmaicanym ekscytującymi przygodami. Pewnego dnia na ulicy potrącił go przypadkowo człowiek, w którym rozpoznał nabywcę daru wiedźmy.

– To pan! – wykrzyknął ów mężczyzna – Wreszcie mam okazję wyrazić wdzięczność. Klejnot, który od pana kupiłem, rzeczywiście ma magiczną moc. Dzięki niemu stałem się bogaty i poważany. Mam duży dom, uroczą żonę i zdrowe dzieci, a i teściowa trafiła się znośna. Interes prosperuje jak należy. Lepiej bym sobie tego nie wymarzył.

Obaj mężczyźni udali się do posiadłości nabywcy daru wiedźmy. Wielka bryła rubinu, bo tym okazał się podarunek, nie była już opakowana w worek, leżała ukryta w sejfie swego właściciela. Wybawicielowi wiedźmy wydawało się, że ze środka klejnotu wciąż dobiega tajemniczy dźwięk. Gospodarz zdawał się niczego nie słyszeć.

Człowiek odszedł przygnębiony z domu szczęściarza. Postanowił odnaleźć wiedźmę i spytać, czy nie zna sposobu na odzyskanie klejnotu. Po wielu dniach trafił do leśnej chatki, gdzie mieszkała. Kobieta była bardzo chora. Mężczyzna przysiadł na skraju jej posłania.

– Ten klejnot, który mi kiedyś podarowałaś – zaczął – Zgubiłem go. Czy mogłabyś mi pomóc go odzyskać lub dać taki drugi?

– To było moje serce – odparła słabym głosem wiedźma – Miałam tylko jedno – to mówiąc pokazała mężczyźnie dziurę w piersi. Zobaczył puste miejsce między żebrami i poskręcane, uschnięte rurki żył.

– W moim ciele nie ma już ani kropli krwi – mówiła dalej wiedźma – Zapłaciłam życiem za życie, które mi uratowałeś.

Umilkła i pojedyncza łza spłynęła po jej chudym, bladym policzku. Chwilę potem umarła, a jej ciało natychmiast obróciło się w pył. Po chwili rozwiał go wiatr, a wiedźma stał się tylko wspomnieniem.

Mężczyzna postanowił odzyskać dar, którego tak lekkomyślnie się pozbył. Nocą wdarł się do domu właściciela klejnotu, ale czekało go rozczarowanie. Sejf był już prawie otwarty, kiedy pochwycili go słudzy gospodarza..

– Wiedziałem, że wrócisz – powiedział drugi mężczyzna – Wyczytałem to w twoich oczach. Nie pozwolę ci zabrać mojego skarbu. Trzeba było go zatrzymać, póki mogłeś.

Człowiek, który uratował wiedźmę, został zabrany poza granice miasta. Słudzy gospodarza na jego rozkaz przywiązali mężczyznę do drzewa i odcięli mu ręce, by wykrwawił się na śmierć.

About the author
(poprzednio Górska), współpracowniczka Szuflady, związana także z portalami enklawanetwork.pl i arenahorror.pl, pasjonatka czytania, pisania i oglądania horrorów, tancerka i zbieraczka lalek. Wieloletnia członkini Gdańskiego Klubu Fantastyki. Z wyboru mieszka we Wrocławiu z mężem i zwierzakami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *