Recenzja komiksu „Kosmiczne rupiecie”

Debiutujący w 1999 roku pełnometrażowym albumem „Żegnaj Chunky Rice” Craig Thompson szybko zdobył uznanie w amerykańskim światku komiksowym. Krytycy dostrzegli potencjał drzemiący w dwudziestoczteroletnim wówczas autorze z Michigan i przyznali mu nagrodę Harveya w kategorii debiut. Kolejne komiksy Thompsona były potwierdzeniem estymy, jaką się cieszył. Zarówno autobiograficzne „Blankets. Pod śnieżną kołderką”, jak i osadzone w arabskiej kulturze „Habibi” zyskały sympatyków na całym świecie (a także liczny zbiór nagród branżowych). Czy najnowsze dzieło Amerykanina, „Kosmiczne rupiecie”, wydane za oceanem w 2015 roku, także przypadnie do gustu czytelnikom?

kosmiczne_rupiecie

Już pierwszy rzut oka na okładkę pozwala sądzić, że tym razem będziemy mieli do czynienia z zupełnie innym rodzajem komiksu niż ten, do którego Thompson zdążył nas przyzwyczaić przez niemal dwadzieścia lat. Bardzo żywa i kolorowa okładka, wręcz przesłodzona, pasuje raczej do pełnych wartkiej akcji serii dziecięcych lub młodzieżowych niż do obyczajowych opowieści z niespiesznie prowadzoną fabułą. Informacja od wydawcy zamieszczona z tyłu okładki to potwierdza. Możemy w niej przeczytać: „Komiksowy wizjoner Craig Thompson z charakterystyczną swadą, humorem i ciepłem stworzył historię dla czytelników w każdym wieku”.

kosmiczne_rupiecie_p1

„Kosmiczne rupiecie” to rodzinna opowieść osadzona w konwencji science fiction. Główna bohaterka, Fiolet, jest rezolutną nastolatką z wybuchowym temperamentem. Wraz z rodzicami należy do niższej kasty społeczności przyszłości, co prawda nie cierpiącej nędzy, ale pozbawionej luksusów, jakie wypracowała sobie żyjąca w oderwaniu od trosk bogata sfera. Ojciec, zbieracz wysokoenergetycznych odchodów kosmicznych wielorybów, za wszelką cenę stara się zapewnić rodzinie życie na przyzwoitym poziomie. Matka natomiast, obiecująca projektantka ubrań, ma wreszcie szansę wkraść się w łaski wyższych sfer, otwierając tym samym Fiolet drogę do lepszego życia. Wszystko komplikuje się wraz z zanieczyszczeniem przestrzeni kosmicznej przez wieloryby. Rodzina zostaje rozdzielona. Tylko Fiolet i jej nowi przyjaciele – elokwentny i tchórzliwy kurczak Eliot oraz nadpobudliwy i bezczelny  Zucheusz – będą w stanie uratować ojca dziewczynki oraz z powrotem połączyć rodzinę.

kosmiczne_rupiecie_p2

Mimo że autor zapewnia, iż komiks powstał z myślą o zarówno młodszych, jak i starszych czytelnikach, podczas lektury nie można się oprzeć wrażeniu, że jednak dominującą grupą docelową są dorośli. Album naszpikowany jest odniesieniami do popkultury, niektóre z nich są bardzo czytelne, inne wymagają większego zgłębienia amerykańskiej kultury masowej (kto dziś pamięta G. G. Allina, po którym imię dostał jeden z drugoplanowych bohaterów?). Ponadto w komiksie od czasu do czasu padają kwestie, które niekoniecznie nadają się dla młodego odbiorcy. Tym niemniej fabuła najnowszego dzieła Thompsona jest jednocześnie mocno infantylna i dość łatwa do przewidzenia. Trudno doszukiwać się tu głębszego przekazu  (choć autor na koniec stara się go uwypuklić, tylko czy aby nie nazbyt nachalnie?) czy wymowy całej historii. A przynajmniej nie na tyle głębokiej, aby zadowolić bardziej wymagającego czytelnika. I dotyczy to w równym stopniu tych starszych, jak i młodszych.

kosmiczne_rupiecie_p3

Już poprzednie albumy Craiga Thompsona zachwycały pełnymi detali, rysowanymi z ogromną dbałością planszami. W „Kosmicznych rupieciach” artysta przechodzi sam siebie. Mimo że format wydania nie rzuca na kolana (zaledwie 170×200 mm), trudno oderwać wzrok od pięknych kadrów narysowanych  przez Amerykanina. Bogate w najdrobniejsze szczegóły, pełne przemyślnie zaprojektowanych pojazdów kosmicznych plansze zapierają dech. Tym bardziej, że artysta bardzo często rysuje kadry całostronicowe. Osobne słowa uznania należą się Dave’owi Stewartowi, który umiejętnie pokolorował komiks. Próbka widoczna jest już na okładce. Dalej jest tylko lepiej. Jaskrawa, nasycona paleta barw przydaje komiksowi dodatkowego pazura.

kosmiczne_rupiecie_p4

W wydanym niedawno „Leksykonie. Powieści graficznej” pod redakcją Jakuba Sebastiana Konefała wśród 144 powieści graficznych, które odcisnęły piętno na gatunku, znalazło się miejsce dla dwóch komiksów Craiga Thompsona, „Blankets” i „Habibi”. Czy „Kosmiczne rupiecie” także miałyby szanse dostać się do tego elitarnego grona? Zapewne nie. Czegoś historii Fiolet brakuje, aby mogła pochłonąć czytelnika. Za to ze względu na walory estetyczne zdecydowanie warto mieć na półce ten komiks. Choćby po to, żeby od czasu do czasu popatrzeć na cudowne rysunki autora. Także te zawarte w pokaźnym objętościowo szkicowniku, gdzie autor nie ograniczył się jedynie do prezentacji plansz,   ale przede wszystkim pokazał fazy projektowe kosmicznych pojazdów i mnóstwo studiów postaci.

Karol Sus

Scenariusz: Craig Thompson
Rysunki: Craig Thompson
Kolor: Dave Stewart
Wydanie: I
Data wydania: Wrzesień 2016
Tytuł oryginału: Space Dumplins
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 168 x 218 mm
Stron: 400
Cena: 140,00 zł
Wydawnictwo: Timof Comics
ISBN: 978-83-65527-13-4

About the author
Karol Sus
Rocznik ‘88. Absolwent Uniwersytetu Warmińsko- Mazurskiego w Olsztynie. Wychowany na micie amerykańskiego snu. Wciąż jeszcze wierzy, że chcieć – to móc. Wolnościowiec. Kinomaniak, meloman, mól książkowy. Namiętnie czyta komiksy. Szczęśliwy mąż i ojciec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *