Pojutrze – Paulina Wilk

1„Pojutrze” to podróż przez dziewięć miast, w różny sposób próbujących przygotować się na nieuniknioną przyszłość. Podróż, jak to podróż, momentami zachwyca, momentami zaś nuży. To drugie zachodzi, gdy przewodniczka jest zbyt skoncentrowana na sobie i nie pozwala nam chłonąć miasta po swojemu, wyciągać własnych wniosków bądź zabiera nas do nieinteresujących miejsc. To nie zdarza się zbyt często, ale wpływa na ogólny odbiór całości. Osobiście wolę zwiedzać na własną rękę, niż być za nią prowadzonym. Na szczęście autorka dała mi wystarczająco swobody, by docenić ogrom jej pracy i sporo się nauczyć.

Odczuwanie przestrzeni zawsze jest osobiste. Będąc w danym miejscu, „czytamy” je – interpretujemy w sposób odgórnie narzucony lub po swojemu, dążąc do nadania mu nowych znaczeń. Książka Pauliny Wilk jest właśnie takim odczytem – osobistym zapisem wrażeń z dziewięciu miast, w różny sposób mierzących się z przyszłością. Autorka odwiedziła Dubaj, Seul, Kampalę, Masdar, Bombaj, Singapur, Limę, Kopenhagę i Songdo. To ona rozmawiała z żyjącymi tam ludźmi i zdecydowała, co pokaże czytelnikowi. Dlatego też mam do niej trochę pretensji, może żal, że czasami zbytnio zbacza ze szlaku i bardziej koncentruje się na tym, „jak” opisuje, narzucając swój odbiór. Chociaż robi to nadzwyczaj dobrze i książkę się wręcz chłonie, nie zawsze osiąga zamierzony efekt. Czasem odnoszę wrażenie, że celem nie jest pokazanie wspomnianych miast, ale bardziej przedstawienie, jak odczytała je autorka, co jej powiedziały. Bo dziennikarka prowadzi dialog z miastami, mówi do nich, nie zawsze jednak zostawiając im miejsce i czas na odpowiedź.

Przykładowo: rozpoczęcie przedstawienia Singapuru opisem tygrysa zamkniętego na wybiegu jest strzałem w dziesiątkę – niby ma wszystko, ale nie może wyjść poza pewne ramy. Sam Singapur jest zresztą najlepiej opisanym z miast, po lekturze rozdziału bardzo łatwo zrozumieć czemu, chociaż w kraju w miarę skutecznie pozbyto się chaosu, zastąpienie go organizacją i pewną fasadowością nie wprowadziło od razu rządów dobra. Niepotrzebny jest natomiast ciągnący się na sześć stron opis niejakiego Larsa i jego wyjątkowości. Rozumiem, że jeśli ktoś taki decyduje się kupić rower z bidonem, staje się nośnikiem potęgi dopasowania Kopenhagi, ale po pierwsze nie rozumiem fascynacji tą osobą, a po drugie – jej charakterystyka jest po prostu za długa. O wyjątkowości miast stanowią ludzie, którzy je zamieszkują, tu pełna zgoda, ale skoro rozmawiamy o przyszłości, po co zajmować się tymi, którzy są tam teraz?

Autorka zdecydowanie sprzeciwia się organizacji i kontroli. Sztuczne twory jak Dubaj, Masdar czy Songdo jej nie zachwycają. Trudno jej się dziwić, wyjątkowość miejsc powstaje przez dziesięciolecia, nawet wieki, a odcięcie się od przeszłości bardziej przywodzi na myśl krzywdzące dla indywidualności danych terenów procesy globalizacji i gentryfikacji. Żyjących w tamtych miastach ludzi Wilk odbiera jako zmęczonych i smutnych. Wszyscy, według niej, są wypruci z marzeń i rozczarowani. Preferuje „dziadostwo”, nieporządek i nieład, chociaż ten też ma swoje granice – przykładem jest stale rozrastająca się Lima. Można się z tej książki dużo dowiedzieć i naprawdę świetnie się ją czyta. Pomimo momentów przestoju, które wolę traktować jako przesiadki, podróż do przyszłości przebiega raczej gładko, choć kształt tego, co będzie pojutrze, wciąż bardziej przypomina znak zapytania.

 

 

Tytuł: Pojutrze. O miastach przyszłości

Autorka: Paulina Wilk

Liczba stron: 350

Rok wydania: 2017

Wydawca: Wydawnictwo Literackie

About the author
Łukasz Muniowski
Doktor literatury amerykańskiej. Jego teksty pojawiały się w Krytyce Politycznej, Czasie Kultury, Dwutygodniku i Filozofuj. Mieszka z kilkoma psami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *