Ordynat Zaleffski i odwołany pojedynek – Gryzelda Chocimirska

Od bardzo dawna nie zdarzyło mi się nie przespać nocy z powodu książki. Gdy wróciłam z pracy wieczorową porą, bez entuzjazmu sięgnęłam po nową książkę. Okładka nie powaliła mnie na kolana i w księgarni nie zwróciłabym na nią w ogóle uwagi. Trudno się dziwić, skoro wygląda jak zrobiona w programie Paint przez dziesięciolatka. Popędzana jednak przez wrodzoną ciekawość, stwierdziłam: „Co mi szkodzi? Zawsze mogę iść spać”. I takim oto sposobem doznałam szoku. Spojrzałam na zegarek i ku mojemu zdziwieniu była druga w nocy, a ja właśnie skończyłam czytać. Co mnie tak wciągnęło? To sprawka książki Gryzeldy Chocimirskiej pt. „Ordynat Zaleffski i odwołany pojedynek”.

Ordynat Zaleffski to kobieciarz, zakała rodziny, utracjusz, jednym słowem bardzo rozrywkowy pan. Poznajemy go w momencie, gdy ma udać się na pojedynek z niejakim Meinhoffem, narzeczonym Róży Wąsowicz, z którą to ordynat flirtował. Przeciwnik na pojedynek jednak się nie stawia. Trudno raczej się dziwić, wiadomo przecież nie od dziś, że martwi ludzie są z zasady mało ruchliwi… Jak się okazało, Meinhoff został zamordowany, a jego ciało odnaleziono w sejfie Pana Wąsowicza, ojca Róży. Kto jednak go zabił? Jaki miał motyw? Podejrzanych jest wielu, powodów do zabójstwa jeszcze raz tyle, jak więc dowiedzieć się kto popełnił zbrodnię? Ludwik Zaleffski wpada wraz ze swym przyjacielem Muraszko na genialny pomysł – postanawiają starać się o rękę Róży. Jest jednak mały problem, bowiem szanownego ordynata uczepiła się prasa, a przybrała ona postać bardzo atrakcyjnej, zadziornej i wścibskiej redaktor Rawicz. Ciężko prowadzi się własne śledztwo, jeśli całe Stare Letnisko aż huczy od plotek na twój temat.

Książka Chocimirskiej zapewnia wspaniałą rozrywkę. Choć jest to powieść międzywojenna, to klimat lat dwudziestych przedstawiony przez autorkę / autorów (nie wiadomo bowiem kto pod pseudonimem się ukrywa) jest szalenie pociągający. Lekki kryminał, pełen dowcipnych dialogów, które czasami dosłownie rozkładają na łopatki, doskonale relaksuje i sprawia, że po przeczytaniu powieści uśmiech i dobry humor jeszcze długo nas nie opuszczają. Postać każdego z bohaterów jest przedstawiona z przymrużeniem oka. Awanturnicza Lili, pan Wąsowicz i jego „porcelanowe słoniki”, niezastąpiony kamerdyner Jan, Eliza Rawicz szukająca nowych tematów do Kolumny Towarzyskiej, wszyscy oni głęboko zapadli mi w pamięć za sprawą swoich charakterów wypowiedzi i tego, iż pomimo, że są tylko postaciami literackimi, sprawiają wrażenie szalenie żywych.

Trudno uwierzyć, ale „Ordynat Zaleffski i odwołany pojedynek” jest książką współczesną. Realia lat dwudziestych zostały jednak przedstawione tak lekko i spontanicznie, jakby autor żył w tamtych czasach. Jedyne do czego tak naprawdę można się przyczepić jest to, iż powieść za szybko się czyta i jest to przygoda na jeden wieczór. Wierzę jednak głęboko, że będzie nam dane poznać dalsze losy mieszkańców Starego Letniska i zaskoczą nas oni jeszcze nie jednym. Gdybyście jednak czuli niedosyt zapraszam tutaj.

 

Justyna Czerniawska
Ocena:  5/5

Tytuł: Ordynat Zaleffski i odwołany pojedynek

Autor: Gryzelda Chocimirska

Ilość stron: 216

Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza RYTM

Rok wydania: 2012

About the author
Justyna Czerniawska
J jak jedzenie - uwielbiam w każdej postaci i gotować i spożywać U jak upajanie się - upajam się różnymi rzeczami, dobrą kanapką, pogodą, widokiem, książką S jak stwórca - o tak, bywam czasem stwórcą, gdy maluję obrazy :) T jak totalnie nieprzewidywalny leń - czasami dopada mnie właśnie taki potwór i z reguły przegrywam z nim zacięty bój Y jak "yyyyy" - czyli bardzo skomplikowana formuła, którą najczęściej powtarzam w myślach, gdy się nad czymś głęboko zastanawiam :P N jak nieznośna - bywam czasami i taka, szczególnie wtedy gdy mi na czymś zależy A jak ambicja - moja zmora od lat, nie mogę się jej pozbyć i dręczy mnie za każdym razem gdy się za coś wezmę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *