Opowieści wigilijne – Charles Dickens

Okres świąt Bożego Narodzenia jest zwykle porą roku, w której przypomina się ludziom wspaniały utwór Charlesa Dickensa “Opowieść wigilijna”. Ludzie oglądają kolejne ekranizacje tego nieśmiertelnego dzieła nawet dość chętnie, gdyż jest to swoisty samograj – trudno go zepsuć. Zapominają przy tym, jeśli nawet wcześniej wiedzieli, że tom zawierający tę nowelę nie kończy się na niej. Charles Dickens był przecież pisarzem niezwykle płodnym i nieustającym w podsuwaniu zimnej, okrutnej wiktoriańskiej Anglii zwierciadła prawdy pod sam jej arystokratyczny nos. Dobrze też wiedział, że właśnie okres Gwiazdki jest czasem, w którym ludzie biedni, pogardzani i upodleni najboleśniej odczuwają swój ciężki los. Ta konkretna opowieść wigilijna nosi podtytuł “Kolęda”, a oprócz niej zbiorek zawiera jeszcze cztery inne, niemniej ciekawe i o niemniej głębokim wydźwięku. Warto się z nimi zapoznać, nie tylko dlatego, że są po prostu piękne. Wiele z tego, o czym mówią, robi się dziś, w naszym kraju, zaskakująco aktualne. Przyjrzyjmy się każdej z nich.

 

KOLĘDA

Wigilia Bożego Narodzenia. Skąpy i nieczuły Scrooge niechętnie udziela swemu ubogiemu kanceliście wolnego dnia, by mógł spędzić święta ze swoją rodziną. Los Boba Cratchita nic go nie obchodzi, podobnie jak życie własnego siostrzeńca, który pomimo to, jak co roku, przychodzi złożyć życzenia zgorzkniałemu wujowi. Po powrocie do domu Scrooge spożywa kolację i szykuje się do snu, obojętny na świąteczny nastrój. Tej nocy jednak nie będzie spał. Najpierw nawiedza go duch zmarłego wspólnika, który ostrzega go przed skutkami jego własnego egoizmu i mówi o ty, co w życiu jest naprawdę ważne. Potem – jako że Scrooge nie bardzo wierzy w jego słowa – przychodzą doń trzy duchy: Duch Przeszłych, Duch Obecnych i Duch Przyszłych Świąt. Pierwszy przypomina mu, jakim człowiekiem był kiedyś, drugi uświadamia, kim się stał. A trzeci ostrzega przed tym, co go czeka, jeśli nie zmieni swego postępowania…

DZWONY

Toby Veck, zwany Truchcikiem, jest posłańcem publicznym. Codziennie czeka na zleceniodawców pod drzwiami kościoła, niezależnie od panującej pogody. Zwykle jest człowiekiem radosnym i życzliwym dla wszystkich, mimo trapiącej go biedy i faktu, że dla zamożniejszych członków społeczeństwa jest niczym. Gdy zatem spotyka w ostatni dzień starego roku Willa Ferna, poszukującego schronienia na noc, zaprasza go razem jego małą bratanicą do swego ubogiego domu. Will przybył do miasta, szukając przyjaciółki swego zmarłej szwagierki, ostatniej osoby, która mogłaby pomóc jemu i dziecku. Meg, piękna córka Toby’ego, zajmuje się czule małą Lilian. Oboje oddają przybyszom swoją kolację, a następnie kładą ich w swoich łóżkach. Toby zamierza przenocować w fotelu. Przed snem czyta gazetę codzienną, która wprawia go w przygnębienie, opisuje bowiem biedaków jako złych i występnych z samej natury. Gdy stary posłaniec zasypia, w niespokojnym śnie nawiedza go Duch Dzwonu, który daje mu lekcję ufności w Boga….

ŚWIERSZCZ ZA KOMINEM

W małej chatce na wrzosowiskach mieszka John Peerybingle, woźnica, zarabiający na życie rozwożeniem towarów i listów. Jest żonaty z dwadzieścia lat młodszą od niego Molly, którą nazywa Kropką i są ze sobą bardzo szczęśliwi. Mają małe dziecko, a nawet nianię do niego – dziesięcioletnią dziewczynkę, którą wzięli z przytułku. W ich pojęciu nie brakuje im niczego do szczęścia, odwrotnie niż ich najbliższym przyjaciołom – Kalebowi Plummer i jego córce Bercie. Młoda dziewczyna jest niewidoma, straciła wzrok wskutek choroby, ale mimo to pomaga ojcu w wyrobie zabawek na zlecenie jego pracodawcy, oschłego i cynicznego pana Tackletona. Ojciec i córka mieszkają w rozpadającym się domu i brakuje im dosłownie na wszystko, ale pan Tackleton nie myśli im pomóc. Mimo to Berta jest zakochana w bogatym fabrykancie, gdyz ojciec, wykorzystując jej ślepotę, wmówił dziewczynie że ich szef jest zupełnie inny. Dlatego też Berta bardzo przeżywa wiadomość, że pan Tackleton ma się ożenić z May, przyjaciółką Molly Peerybingle. To małżeństwo również dla May nie jest powodem do radości, jednak tajemniczy przybysz, którego John przywozi do swego domu w przeddzień wesela, ma szansę wszystko odmienić….

BITWA O ŻYCIE

Różne są wojny na tym świecie. Są takie, które prowadzą ze sobą kraje i narody, są wojny między bliskimi sąsiadami czy stronami w sądzie, ale tak naprawdę ludzie wciąż walczą, nawet gdy pozornie wokoło panuje spokój. Czasami walczą po prostu… ze sobą. I o takich właśnie zmaganiach opowiada historia doktora Jedlera, jego córek Grace i Marion oraz lekkomyślnego Michała Wardena.

Marion jest zaręczona z młodym studentem, Alfredem. Jej starsza siostra Grace błogosławi ich związkowi, choć sama jest zakochana w przyszłym szwagrze. Marion nie wygląda jednak na zdecydowaną, by związać swój los z narzeczonym i chyba się cieszy, że ten musi wyjechać na studia. W przeddzień jego powrotu opuszcza dom rodzinny z młodym utracjuszem, Michałem Wardenem i ślad po niej ginie. Dopiero wiele lat później Warden wraca w rodzinne strony i wtedy wychodzi na jaw coś bardzo dziwnego….

NAWIEDZONY (I JEGO UKŁAD Z DUCHEM)

Życie nie oszczędzało profesora Redlawa. Wychował się w rodzinie, która go nie kochała, doświadczył zdrady najbliższego przyjaciela, stracił siostrę – jedyną osobę, która była mu naprawdę bliska – i mimo osiągnięcia wysokiej pozycji społecznej jest nieszczęśliwy. Nie wierzy już w bezinteresowność, dobro i w jakiekolwiek szlachetne uczucia. Marzy o jednym – by zapomnieć o wszystkich krzywdach, jakie go w życiu spotkały. Łudzi się, że razem z pamięcią zniknie dręczący go ból i będzie mógł być taki, jak kiedyś. Jedynie beztroska paplanina Williama Swidgera, dozorcy uniwersytetu i jednocześnie służącego wielkiego naukowca, rozprasza nieco jego przygnębienie.

Gdy w noc Bożego Narodzenia uczony zostaje sam, odwiedza go potężne Widmo, które proponuje mu osobliwy układ: Redlaw zapomni o wszystkim, cokolwiek złego go spotkało, ale stanie się też roznosicielem tego daru. Każdy, z kim się zetknie, zostanie dotknięty tą samą wybiórcza amnezją. Upewniwszy się, że owoce studiów i pracy nie ulegną zatarciu w jego pamięci, Redlaw godzi się na tę propozycję. Zaraz potem natyka się w hallu uniwersytetu na małego chłopca z ulicy, przygarniętego przez żonę dozorcy. Widok tego dziecka, do tego stopnia pozbawionego czyjejkolwiek miłości i uwagi, że nie zdaje sobie nawet sprawy z własnego nieszczęścia, uświadamia profesorowi, że popełnił straszliwy błąd…

Charles Dickens był w swoich czasach zjawiskiem nieprawdopodobnym. Obdarzony ogromną wrażliwością na cudze cierpienie, lecz pozbawiony jakiegokolwiek znaczenia w świecie postanowił wykorzystać swój talent literacki, by otworzyć rodakom oczy na ich własne okrucieństwo. Jednak napisać książkę to jedno, a wydać – zupełnie co innego. Młody Charles musiał stoczyć w tym celu walkę, która wcale uległa zakończeniu się wraz z ukazaniem się jego pierwszych książek. Trwała cały czas, gdyż serwowane przez pisarza prawdy społeczne były bardzo niewygodne dla klasy rządzącej i posiadającej. Grożono mu nawet procesem za “szkalowanie arystokracji”, jednak Dickens się nie ugiął. To, jak wielki wpływ miał na opinię publiczną, uwidoczniło się najmocniej w sprawie, która jest jego wyłączną zasługą. Otóż publikując książkę “Nicholas Nickleby”, której akcja rozgrywa się częściowo w ponurej szkole zamkniętej, będącej w istocie rodzajem wiezienia dla niechcianych dzieci, doprowadził do zamknięcia wszystkich tego typu placówek. Pozornie mało znaczący pisarz udowodnił całemu światu, że pióro potrafi być ostrzejsze niż miecz.

Teraz, w okresie świątecznym, warto przypomnieć sobie to, co człowiek o wielkim sercu napisał wiele lat temu. I choć pewien schematyzm jego opowieści może się dziś wydawać naiwny, podobnie jak archaiczny styl wypowiedzi, pamiętajmy czemu służyło takie przedstawianie świata. Jak bardzo było potrzebne w czasach, gdy brak majątku był przestępstwem, niejednokrotnie karanym więzieniem, a życie nędzarza, sieroty czy służącej nie miało żadnej realnej wartości dla “dobrze urodzonych” lub po prostu majętnych. Wymowa “Opowieści wigilijnych” i dzisiaj powinna nas czegoś nauczyć, trzeba tylko przeczytać je z otwartym umysłem, a co ważniejsze – z otwartym sercem.

Luiza „Eviva” Dobrzyńska

Ocena: 5/5

Tytuł: “Opowieści wigilijne”

Autor: Charles Dickens

Struktura: pięć opowiadań

Ilość stron: 530

Rok polskiego wydania: 1958

Wydawnictwo: Czytelnik

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

komentarz

  1. „Kolęda” pozwala mi czasem uwierzyć w to, że nawet taka łajza jak Scrooge – ileż ich między nami! – może stać się na powrót człowiekiem. Że dobro drzemie w każdym, trzeba je tylko obudzić. Ot, taki naiwny, trekowy optymizm….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *