Opowieść o dwóch miastach – Charles Dickens

dickensPodobno kocha się za nic, ale ja pokochałam Dickensa za coś. I to za wielkie, poruszające i przerażające „coś”. Za „Opowieść o dwóch miastach”. Ten niesamowity autor poderwał mnie w sposób bardzo sadystyczny; pojawił się na kilka wieczorów, postawił wiele pytań, zburzył dotychczasowy światopogląd i odszedł,  nie dając jednoznacznej odpowiedzi. Teraz siedzę i myślę o Dickensie, o owych dwóch miastach, którymi okazują się Londyn i Paryż, o złych ludziach i dobrych ludziach, choć bardzo ciężko odróżnić mi teraz jednych od drugich…

W „Opowieści o dwóch miastach” poznajemy między innymi młodego, zapitego prawnika, arystokratę, który zrezygnował z dziedzictwa, aby nauczać, starego lekarza więzionego bezpodstawnie przez osiemnaście lat we francuskim więzieniu oraz jego piękną i wrażliwą córkę. Wkrótce ze swojego spokojnego, pełnego miłości życia trafią w sam środek piekła na ziemi, do Francji opętanej rewolucją.

Ciężko jest dokładnej przedstawić bohaterów, bo ich losy zmieniają się szybko i w sposób bardzo zaskakujący. Przypadkowe spotkania okazują się mieć głęboko ukryty cel, a ludzie pozornie sobie obcy skrywają wspólne tajemnice z przeszłości, które wciąż oczekują rozwiązania. Najbardziej burzliwe czasy Europy, czasy Rewolucji Francuskiej są właśnie okresem, gdy wszelkie winy mają zostać pomszczone, każda krzywda wypomniana w imię… sprawiedliwości? Równości? Prawa do życia i wolności? Walczący właśnie o te wartości biedni, przez lata uciskani i głodzeni przez swoich „panów” ludzie nie widzą paradoksu, w jaki wpędza ich chęć zemsty, której symbolem jest sławna i krwawa Gilotyna. Jej cień dosięga każdego zakątka Francji, codziennie otrzymuje ona w ofierze wiele, wiele ludzkich głów, ale wciąż pragnie więcej. Ulice Paryża i innych miast całego kraju są zapełnione ludźmi zachowującymi się jak rządne krwi potwory bez uczuć, nieznające współczucia, szukające nieustannie nowych ofiar – głównie w tzw. wyższych sferach.

„Opowieść o dwóch miastach” to tragiczna opowieść o wydarzeniach niesprawiedliwych i okrutnych, ale koniecznych. Ten bowiem gotujący się kocioł pełen biednych, głodnych ludzi, którzy w swoim życiu spotykali się jedyne z niesprawiedliwością i złem ze strony możnych, musiał w końcu wybuchnąć. Bo czy to wina człowieka, że ktoś wyhodował w nim potwora? że ma instynkt przerwania? że jego psychika nie jest niezniszczalna? że zło może urodzić tylko gorsze zło?

Jest to trzecia z kolei powieść Charlesa Dickensa, jaką spotkałam na mojej czytelniczej drodze. Byłam przygotowana na to, że oto jakiś ważny życiowy problem zostanie mi przedstawiony i wyjaśniony w sposób oryginalny, bardzo wnikliwy i obrazowy. Nie zawiodłam się zupełnie, każde niedociągnięcie wytknięte przez krytyków literackich potrafię uzasadnić i wytłumaczyć, być może nieco zaślepiona pięknem jego języka, umiejętności trafiania w samo sedno poruszanego problemu i tą wyjątkową kreacją bohaterów, która sprawia, że staramy się zrozumieć ich motywy mimo bardzo jednoznacznej winy. Jest to powieść, która nie opowiada jedynie o granicach ludzkiej wytrzymałości i okrucieństwa, ale także poprzez bohaterów drugoplanowych, których ja jednak staram się nigdy nie omijać w swoich analizach, pokazuje nam obraz zmarnowanego życia, wygórowanych ambicji, bezinteresownej miłości i potrzeby bycia niezbędnym. Na koniec mały apel do wszystkich, którzy szerokim łukiem omijają wszelakie powieści z tzw. „kanonów”. Czytajcie klasyki! A przede wszystkim przeczytajcie „Opowieść o dwóch miastach”.

Angelika Pisula

Ocena: 5/5

About the author
Zagubiona dziewczyna, która próbuje się odnaleźć w książkach, w porankach z kawą, w szczerych rozmowach, muzyce, której słucha jadąc na rowerze. Polubiła język niemiecki, bo nikt inny go nie lubił, teraz studiuje germanistykę i cieszy się z własnej przekory.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *