Nimfa i satyr

gallery_poster_uk_webPo „Antychryście” obiecywałam sobie, że na Von Triera więcej nie pójdę. „Melancholię” wprawdzie obejrzałam, ale tylko ze względu na Charlotte Gainsbourg. Jednak o „Nimfomance” mówiło się tyle, że się skusiłam, ciekawa, czy z filmu reklamowanego jako pornograficzny da się zrobić kino. Odpowiedź brzmi: da się. I to całkiem dobre.

Osią filmu jest rozmowa dorosłej Joe (Charlotte Gainsbourg) ze starym kawalerem Seligmanem (Stellan Skarsgard), który znalazł na ulicy zakrwawioną kobietę i zabrał ją do domu. Opatrzył, napoił i – zaciekawiony – zaczął pytać. Drobne, ale znaczące szczegóły z najbliższego otoczenia Joe i Seligmana stają się punktami wyjścia do opowieści o kolejnych rozdziałach w życiu kobiety. Najpierw mamy więc ciekawską dziewczynkę odkrywającą swoją seksualność, później nastoletnią lolitkę, która rywalizuje z koleżanką o liczbę facetów zaliczonych podczas podróży pociągiem i w końcu młodą kobietę (Stacy Martin), której, dzięki starannej rozpisce, udaje się osiągnąć „nawet 10 orgazmów dziennie”.

chapter_1_photo_by_Christian_GeisnaesNie da się ukryć, że Seligman jest zafascynowany Joe. Ona sama lubi przedstawiać się jako istota pełna mroku i zła, ale jej rozmówca nie daje jej uciec w ten ciemny, choć wyraźnie atrakcyjny obraz. Z freudowską swadą tłumaczy jej kolejne zachowania i rozgrzesza ją, fundując szkolną sesję psychoanalizy.

Widz póki co nie dowie się, jak skończy się ta znajomość, bo film urywa się po pięciu rozdziałach. Kolejne trzy (i nagą Gainsbourg) zobaczymy dopiero w drugiej części, która pojawi się w kinach za trzy tygodnie. Rozbicie na dwa filmy jest celowe – zapewne niewielu widzów zniosłoby pięciogodzinny seans. Sprawia to jednak, że pierwsza część jest zaledwie przedsmakiem drugiej. – Dopiero pokażę wam, co znaczy hardcore – wydaje się sugerować reżyser.

„Nimfomanka” nie jest pornosem. Są co prawda zbliżenia na kluczowe części ciała w kluczowych momentach, ale film nie epatuje seksem. Bywa i smutny (gdy umiera ojciec Joe), i śmieszny. Na widowni raz po raz wybuchały salwy śmiechu, jak w scenie, gdy 15-letnia Joe pyta swojego kolegę: „Czy to byłby problem, żebyś pozbawił mnie dziewictwa?”. Mamy więc i satyrę, i historię o dorastaniu, i moralitet w jednym.

chapter_3_photo_by_zentropaSą jednak i typowe dla Von Triera sceny kontemplacji natury – przyglądanie się liściom czy padającemu deszczowi. Są sceny nieznośnie długie, podczas których widz cierpi, dopóki nie wybawi go nagłe „BUM” (to m.in. za sprawą muzyki zespołu Rammstein). Nie brakuje też wmontowanych ujęć nie z tej bajki – ryby połykającej przynętę, stron starej książki czy ciągu Fibonacciego, które są mini-opowiastkami samymi w sobie. Ta szkatułkowa konwencja nie drażni, ale zawarta w niej symbolika nasuwa na myśl Dana Browna i interpretacje rodem z „Kodu Leonarda da Vinci”. Znośne, o ile przyjmie się, że w ten sposób reżyser prowadzi z nami grę.

Liczę, że w drugiej części czeka widzów więcej seksu i więcej orgazmów. Odpowiedź na pytanie, dokąd doprowadzić może niepohamowana chuć wydaje się jasna – na samo dno. Ale czy Joe odbije się od niego, czy też nie wytrzyma i uwiedzie Seligmana? I czy Willem Dafoe pokaże w „dwójce” swoje przyrodzenie? Obawiam się, że tego mogłabym nie znieść.

Joanna Kocik

Reżyseria: Lars von Trier
Tytuł oryginalny: Nymphomaniac
Premiera polska: 10 stycznia 2014
Produkcja: Belgia, Dania, Francja, Niemcy, Wielka Brytania
Występują: Charlotte Gainsbourg, Stellan Skarsgård, Stacy Martin, Shia LaBeouf, Christian Slater, Jamie Bell, Uma Thurman, Willem Dafoe

Dystrybutor: Gutek Film

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *