Nad Śliwkowym Strumieniem – Laura Ingalls-Wilder

Ci spośród czytelników, którzy zdążyli już poznać rodzinę Ingallsów, na pewno są ciekawi, co działo się z nią po opuszczeniu Indiańskiego Kraju. Jak potoczyły się losy Charlesa, Carolyn, oraz ich córek – Mary, Laury i małej Carrie? Jeśli kogoś naprawdę zainteresowała opowieść o rodzinie osadników z Dzikiego Zachodu, powinien on sięgnąć po następną książkę z cyklu pamiętników Laury Ingalls-Wilder. Nosi ona tytuł „Nad Śliwkowym Strumieniem”.

Rodzina Ingallsów musiała opuścić swój dom na terytorium Indiańskiego Kraju. Po długiej podróży krytym wozem osadnicy przybywają do stanu Minnesota, gdzie Charles Ingalls kupuje od norweskiego osadnika ziemię oraz dom. Jest to ziemianka, ale zbudowana bardzo solidnie i w dobrej okolicy. Jedyni bliscy sąsiedzi to Norwegowie, niewiele mówią po angielsku, ale są życzliwymi i spokojnymi ludźmi. Ziemia w okolicy sprawia wrażenie żyznej, w strumieniu można łowić ryby, a niedaleko ziemianki rosną drzewa owocowe. W niedalekim miasteczku jest kościół, prowadzony przez przemiłego pastora Aldena i szkoła, w której siostry Ingalls poznają inne dziewczynki. Między nimi jest zarozumiała córka miejscowych sklepikarzy, Nellie Oleson i jej brat Willie. Nellie i Laura od pierwszego wejrzenia czują do siebie nieprzezwyciężoną niechęć, ale drobne dziecięce złośliwości okazują się niczym wobec tego, co szykuje osadnikom nieprzewidywalna przyroda…

W miarę, jak pamiętniki Laury relacjonują historię coraz starszej dziewczynki, jej zapiski stają się coraz spójniejsze, a styl bardziej wyrobiony. Dowiadujemy się z nich nie tylko o typowych smutkach i radościach dziecka, ale też o całym systemie wychowawczym tamtej epoki. Dzieciom wpajano od maleńkości surowe zasady, których musiały się trzymać – na przykład siedmioletnia dziewczynka wiedziała już, ze jest „małą damą”, że ma nie podnosić głosu i nie wolno jej płakać, bo jest na to za duża. Pomagała w pracach domowych i do głowy jej nie przyszło, by buntować się z tego powodu. Umiała już szyć i gdy matka sadzała ją z robótką, pokornie szyła lub obrębiała, póki jej z tego nie zwolniono. Gdy bardzo czymś zawiniła, mogła dostać lanie paskiem lub rózgą, co uważano za normalna metodę wychowawczą, nie tylko dopuszczalną, ale nawet bardzo słuszną. Wątpię, by jakiekolwiek współczesne dziecko chciało zamienić się na miejsce z Laurą lub Mary. A przecież były one szczęśliwe, ponieważ w ich domu zawsze panowała miłość i harmonia, nawet gdy było w nim bardzo biednie.

Skromnie wydana książeczka, z prostą grafiką na okładce, pozostaje więcej warta niż większość współczesnych książek dla młodzieży.

Luiza „Eviva” Dobrzyńska

Ocena: 5/5

Tytuł: „Nad Śliwkowym Strumieniem”

Autor: Laura Ingalls-Wilder

Seria: „Domek na prerii”

Tom: 3

Okładka: miękka

Ilość stron: 230

Rok wydania polskiego: 1993

Wydawnictwo: Agencja KRIS

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *