Max Factor. Człowiek, który dał kobiecie nową twarz – Fred E. Basten

Max FactorKażdy z nas kojarzy słynne reklamy kosmetyków Max Factor, nie każdy jednak zdaje sobie sprawę, jaka historia się za nimi kryje. Przyznaję się bez bicia, iż przez długi czas, będąc ignorantem w dziedzinie kosmetyków, myślałam, że Max Factor to po prostu nazwa jakiegoś amerykańskiego koncernu z branży kosmetycznej. Później, gdy zawarłam bliższą więź z tymi wszelkimi „upiększaczami” zdawałam już sobie sprawę, iż nazwa ta pochodzi od nazwiska. Jednak dopiero książka Freda E. Bastena „Max Factor. Człowiek, który dał kobiecie nową twarz” uświadomiła mi, kim był.

Max Factor to nie kto inny, jak urodzony w Łodzi, Maksymilian Faktorowicz. Choć marzył o karierze artysty, to nie było mu dane spełnić dziecięcych fantazji. Jego matka zmarła, gdy był mały, a ojciec pozostawiony z dziesięciorgiem dzieci, musiał sprostać utrzymaniu tak licznej rodziny. Dlatego też dzieci pomagały w utrzymaniu domu oraz imały się różnych drobnych prac. Młody Maksymilian najpierw sprzedawał pomarańcze, następnie był pomocnikiem miejscowego aptekarza, by w końcu terminować u najlepszego w Łodzi producenta peruk i kosmetyków. Stąd trafił do Moskwy, gdzie pracował dla opery Teatru Bolszoj. Tę dynamiczną karierę przerwała jednak przymusowa, czteroletnia służba wojskowa. Po jej ukończeniu otworzył sklepik z własnymi produktami. Nie zabawił tu długo, gdyż za sprawą pewnej trupy teatralnej trafił na dwór carski jako kosmetolog Aleksandra Mikołajewicza Romanowa. Swojego interesu mógł doglądać raz w miesiącu przez kilka godzin. Wystarczyło to w zupełności, aby w tym czasie poznał pewną zachwycającą młodą damę i się z nią potajemnie ożenił. Bojąc się jednak reakcji carskiej rodziny, postanowił uciec do Ameryki. Pomógł mu w tym zaprzyjaźniony generał. Gdy szczęśliwa rodzina dopłynęła do Stanów Zjednoczonych, przy odprawie celnej Maksymilian, nie znający prawie w ogóle języka angielskiego, nie był w stanie wytłumaczyć celnikowi, iż ten źle napisał jego dane. Stąd od tej pory nazywa się Max Factor. Przyszedł czas aby rozpocząć życie od nowa. Było ciężko, życie kładło mu kłody pod nogi, ale  dzięki swojej determinacji, pracowitości oraz wrodzonej cierpliwości stworzył markę rozpoznawalną na całym świecie.

Max był niezwykłą osobowością. Mimo swojego spokojnego usposobienia, był stanowczy i wiedział doskonale, co robi. Do każdego klienta podchodził bardzo indywidualnie, dobierając kosmetyki idealnie komponujące się z danym typem urody. Swoją niesłychaną cierpliwością potrafił poskromić nawet najbardziej rozwydrzone gwiazdy. Jako osoba przedsiębiorcza sprawił, iż jego kosmetyki stały się ogólnie dostępne, aby każda kobieta miała naturalne piękno w zasięgu swojej ręki i portfela. Ustalił pewne kanony, które miały pomóc paniom dobrać wszelkie specyfiki odpowiednio do ich potrzeb. Czytając tą książkę odnosiłam wrażenie, iż Maksymilian był chyba jedynym mężczyzną, który znał i rozumiał potrzeby kobiet lepiej od nich samym. Jest to zaskakujące, ale prawdziwe. Na tej solidnej podstawie udało mu się bowiem rozwinąć prężną, rodzinną firmę, której nikt w owych czasach by się nie powstydził.

Fred E. Basten opowiedział w swojej książce fantastyczną historię człowieka, który spełnił swój „amerykański sen”. Ciężka praca włożona w zebranie informacji, dotarcie do archiwalnych zdjęć i zapisów, wszystko to złożyło się na swoisty hołd dla tego skromnego i pracowitego człowieka, jakim był Maksymilian. Za sprawą lekkiej narracji, wielu fotografii oraz licznych anegdot z życia Maxa Factora i jego rodziny, książkę czyta się jednym tchem, czytelnik nie jest przytłoczony nadmiarem informacji.

Jeśli czujecie potrzebę przeczytania czegoś, co przywróci wam wiarę w ludzi, wiarę w to, że w życiu spełniają się marzenia, wiarę w prawdziwe szczęście, to będzie to książka idealna. Nadaje się nie tylko dla miłośników mody czy wizażu. „Max Factor” jest nie tylko biografią genialnego kosmetologa, lecz również historią o początkach kina i gwiazd filmowych, które pewnie nigdy by się nie narodziły bez pomocy kosmetyków naszego bohatera. Kto i jak wiele mu zawdzięcza? Jakie postacie u niego bywały? Jak tworzył kosmetyki? „Max Factor. Człowiek który dał kobiecie nową twarz” da wam odpowiedzi na te oraz wiele innych pytań. Polecam!

Justyna Czerniawska
Ocena: 5/5

Tytuł: Max Factor. Człowiek, który dał kobiecie nową twarz.
Autor: Fred E. Basten
Oprawa: broszurowa ze skrzydełkami
Ilość stron: 216
Wydawnictwo: Znak Literanova

About the author
Justyna Czerniawska
J jak jedzenie - uwielbiam w każdej postaci i gotować i spożywać U jak upajanie się - upajam się różnymi rzeczami, dobrą kanapką, pogodą, widokiem, książką S jak stwórca - o tak, bywam czasem stwórcą, gdy maluję obrazy :) T jak totalnie nieprzewidywalny leń - czasami dopada mnie właśnie taki potwór i z reguły przegrywam z nim zacięty bój Y jak "yyyyy" - czyli bardzo skomplikowana formuła, którą najczęściej powtarzam w myślach, gdy się nad czymś głęboko zastanawiam :P N jak nieznośna - bywam czasami i taka, szczególnie wtedy gdy mi na czymś zależy A jak ambicja - moja zmora od lat, nie mogę się jej pozbyć i dręczy mnie za każdym razem gdy się za coś wezmę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *