„Martwy sezon” – recenzja

Proza Brunona Schulza zachwyca kolejne pokolenia czytelników. Zawieszona gdzieś między snem i jawą, pełna metafizyki jest zaraz piękna i trudna w odbiorze. Bliska poetyckim metaforom urzeka realizmem magicznym. Drohobycz, rodzinne miasto autora, wyrasta na głównego, zbiorowego bohatera – mimo że narracja przypada Józefowi, alter ego Brunona. Leniwe opowiadania cedzone przez Józefa, pełne obcojęzycznych zwrotów i metafor, wymagają od czytelnika ciągłego skupienia. Zwłaszcza że gros wydarzeń rozgrywa się na drugim, a nawet trzecim planie. Wszystko to składa się na trudny do przełożenia na inne media język autora. W 1973 roku Wojciech Has uchwycił poetykę Schulza w swoim filmie „Sanatorium pod klepsydrą”. Teraz przyszedł czas na komiks.

martwy_sezon_max

Jakub Woynarowski, krakowski artysta i designer, podjął się wyjątkowo trudnego zadania. Przełożenie stylu Schulza, obfitującego w opisy z pogranicza snu i jawy, nieraz bliższego raczej poezji niż prozie, na język komiksu wydaje się wręcz niemożliwe. Stąd też o tradycyjnym komiksie nie może być mowy. Zgodnie ze słowami wydawcy mamy tu do czynienia raczej z „opowieścią graficzną” bliższą modnym ostatnio książkom obrazkowym (lub też picturebookom).

Mimo że album nosi taki sam tytuł jak jedno z opowiadań Schulza, nie jest to jego wierna adaptacja. Autor odwołuje się do licznych tekstów drohobyckiego prozaika, zapożyczając fragmenty jego twórczości i konstruując z tej mozaiki własne opowiadanie. W „Martwym sezonie” Woynarowski kreśli obraz opuszczonego miasta, powoli zasiedlanego przez insekty i kolonizowanego przez wszędobylską roślinność. Wraz ze zniknięciem człowieka pustka zostaje szybko wypełniona. Krótkie zdania wyrwane z tekstów Schulza korespondują z ilustracjami grafika, spinając całość w niezwykle ciekawy eksperyment.

Twórczość krakowskiego artysty trudna jest do zaszufladkowania, wymyka się wszelkim kryteriom. Niełatwo w przypadku „Martwego sezonu” mówić o komiksie czy zaklasyfikować album jako prozę. Zaproponowane przez wydawcę określenie „opowieść graficzna” wydaje się najtrafniejsze, choć i ono może być niewyczerpujące. Jedno jest pewne, Jakub Woynarowski nie boi się eksperymentować z komiksem i grafiką, prezentuje gatunek od zupełnie innej, intrygującej strony. Tylko czy eksperymenty takie zostaną przez czytelników dostrzeżone, a przede wszystkim docenione?

About the author
Karol Sus
Rocznik ‘88. Absolwent Uniwersytetu Warmińsko- Mazurskiego w Olsztynie. Wychowany na micie amerykańskiego snu. Wciąż jeszcze wierzy, że chcieć – to móc. Wolnościowiec. Kinomaniak, meloman, mól książkowy. Namiętnie czyta komiksy. Szczęśliwy mąż i ojciec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *