Marissa Meyer – Cinder

67-saga-ksiezycowa-tom-1-cin

Baśń to specyficzny gatunek literacki. Jej pierwotna forma, baśń magiczna, bazuje na archetypach czyli pierwotnych obrazach pochodzących z nieświadomości zbiorowej, która przechowuje podstawowe dla ludzkości doświadczenia. W baśniach literackich na archetyp nakłada się sygnatura, tj. wszystko to, co autor dodaje od siebie. Gra z tradycją baśniową to jeden z chwytów występujących we współczesnej literaturze fantastycznej, zwany z języka angielskiego retellingiem. Przykładem dzieła tego typu jest „Cinder” Marissy Meyer, pierwszy tom „Sagi księżycowej”, futurystycznych wersji znanych baśni. Kolejne tomy noszą tytuły: „Scarlet”, „Cress” i „Winter” i nawiązują do opowieści o Czerwonym Kapturku, Roszpunce i Królewnie Śnieżce.

Nowy Pekin po IV wojnie światowej to miasto w którym obok siebie żyją ludzie, androidy i cyborgi. Mimo że od lat panuje pokój, ludzkość boryka się z poważnymi problemami, m.in. okrutną chorobą, litumozą, na którą nikt dotąd nie znalazł lekarstwa.

Linh Cinder, młoda dziewczyna, uznawana jest za najlepszego mechanika w mieście. Mieszka ze swoją macochą Adri i dwoma przyrodnimi siostrami – Pearl i Peony. Niewielu zna jej sekret. Otóż Cinder jest cyborgiem. Poziom jej modyfikacji to dokładnie 36,28%.

Nie była człowiekiem w trzydziestu sześciu i dwudziestu ośmiu setnych procent (s. 90).

Status Cinder jest nie do pozazdroszczenia. Macocha jej nie znosi, choć to praca dziewczyny utrzymuje całą rodzinę. Cinder nie ma żadnej nadziei na poprawę swojego losu, gdyż cyborgi z prawnego punktu widzenia są przedmiotami należącymi do opiekunów. W tym konkretnym przypadku – do Adri.

Jednak życie Cinder zostaje wywrócone do góry nogami, gdy spotyka ona księcia Kaia, następcę tronu Wschodniej Wspólnoty, a następnie zostaje wplątana w toczącą się od lat walkę z Księżycowymi – społeczeństwem, które wyewoluowało z istniejącej tam kolonii. Teraz nie sposób ich już nazwać ludźmi.

Szkielet fabularny „Cinder” to oczywiście baśń o Kopciuszku. Wskazuje na to już samo imię głównej bohaterki – Cinder, skrót od Cinderella (ang. Kopciuszek). I początkowo rzeczywiście Meyer przepisuje znaną historię, tyle że osadzając ją w nowej rzeczywistości. Nie poprzestaje jednak na tym. Stopniowo dokłada nowe klocki, motywy i tematy, których próżno szukać w oryginale. Czyni to w zaskakująco sprawny sposób. Zachowuje ikoniczne sceny baśni (łącznie z balem i ucieczką połączoną ze zgubieniem „pantofelka”) oraz ogólny wydźwięk baśniowych historii o królewnach, które przedstawiają proces indywiduacji, czyli spełnienia się człowieka.

Cinder na początku powieści jest sympatyczną, przedsiębiorczą dziewczyną, która jednak nie akceptuje siebie i wstydzi się tego, że jest cyborgiem. Cała jej historia zmierza do punktu, w którym pozna całą prawdę o sobie, a co ważniejsze, zaakceptuje to, kim jest.

Ale nie tylko baśń o Kopciuszku była źródłem inspiracji Meyer. Sporo elementów zaczerpnęła z „Czarodziejki z księżyca”. Wątek miłości Serenity i Endymiona, walka ze złą królową, która potrafi manipulować ludzkimi umysłami – wszystkie te elementy odnajdziemy w „Cinder”. A przekorny android Iko kojarzy się ze słynnym R2-D2 z „Gwiezdnych wojen”. To tylko najbardziej oczywiste nawiązania, gdyż w „Cinder” jest ich jeszcze całkiem sporo. Jeżeli lubicie wyłapywać takie smaczki, to z pewnością podczas czytania będziecie usatysfakcjonowani.

Wszystkie te inspiracje autorka splotła w jedną, spójną fabułę. Nie miałam poczucia, że coś tu nie pasuje albo dodawane jest na siłę. Pojawiają się też nowe wątki. Bo futurystyczna baśń skłania do refleksji nad tym, co to znaczy być człowiekiem i gdzie przebiega granica człowieczeństwa. W świecie pełnym całkowicie zależnych od widzimisię ludzkich opiekunów cyborgów to zagadnienie nabiera szczególnej ostrości. Cinder nie jest uzależniona od macochy tylko jako niedorosła i uboga krewna. Jako cyborg nigdy się nie uwolni od jej kurateli. Adri może ją sprzedać, oddać do testów medycznych – a wszystko to w majestacie prawa.

Jednostka nie jest w tym świecie szczególnie ceniona. I nie chodzi wyłącznie o cyborgi, ale także (a może przede wszystkim) o ludzi. Zarażeni litumozą zostają bezceremonialnie i natychmiastowo odseparowani od społeczeństwa, nie mogą nawet pożegnać się z rodziną. Co jest możliwe do zrealizowania, gdyż tak się dzieje w przypadku cesarza.

Ale o nim trudno napisać, że to szary człowiek. To wywołuje niepewność jutra i lęk przed tym, co może się stać. Dodatkowym zagrożeniem są Księżycowi. Mają oni własne kryteria odmienności, której nie tylko nie akceptują, ale i karzą za nią śmiercią. Taki los czeka pozbawione talentu dzieci pogardliwie zwane skorupkami.

„Cinder” jest baśnią i to narzuca pewne rozwiązania, które nie wszystkim czytelnikom mogą przypaść do gustu. Fabuła nie jest zaskakująca, również niektóre wątki (np. zakochania się Kaito w Cinder) wydają się dość niewiarygodne. Ale to jest baśń i rządzi się swoimi regułami.

Przypadł mi do gustu baśniowy klimat, przepisanie znanej historii na nowo, w zupełnie innych realiach, z jednoczesnym zachowaniem podstawowego rdzenia baśni o Kopciuszku i nasyceniem „Cinder” nowymi elementami.
Wydawnictwo Papierowy Księżyc zdecydowało się za zachowanie oryginalnej szaty graficznej, twardą okładkę i szycie książki zamiast klejenia. Całość wygląda bardzo dobrze i solidnie. Mam nadzieję, że tym razem „Saga księżycowa” doczeka się w Polsce pełnego wydania. Bo czytanie baśniowych rettelingów przygotowanych przez Meyer to świetna zabawa.

Barbara Augustyn

Autor: Marissa Meyer
Tytuł: „Cinder”
Cykl: Saga Księżycowa
Tłumaczenie: Magdalena Grajcar
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 416
Data wydania: 2017

About the author
Barbara Augustyn
Redaktor działu mitologii. Interesuje się mitami ze wszystkich stron świata, baśniami, legendami, folklorem i historią średniowiecza. Fascynują ją opowieści. Zaczytuje się w literaturze historycznej i fantastycznej. Mimowolnie (acz obsesyjnie) tropi nawiązania do mitów i baśni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *