Małżeństwo we troje – Éric-Emmanuel Schmitt

małżeństwo we trojeSą tacy autorzy, którzy zapadają nam głęboko w pamięć, nie dają o sobie zapomnieć z różnych powodów. Jednym z nich, jest Éric-Emmanuel Schmitt, który zajmuje w moim sercu szczególne miejsce. Pisarz znany przede wszystkim z „Oskara i Pani Róży” jest również dramaturgiem i filozofem. „Małżeństwo we troje” to najnowszy zbiór opowiadań tego niezwykłego człowieka. Czym zaskoczy czytelników tym razem?

„Małżeństwo we troje” jest zbiorem składającym się z pięciu opowiadań, których motywem przewodnim jest szeroko rozumiana miłość. Na pierwszy ogień idzie tekst Dwóch panów z Brukseli. Historia homoseksualnej pary, która składa sobie symboliczną przysięgę małżeńską w trakcie prawdziwego ślubu. Eddie i Genevieve nie są świadomi, jak wiele szczęścia dali tego dnia dwóm obcym mężczyznom. Mimo iż obie pary nigdy tak naprawdę się nie spotkają, łączyć je będzie niepowtarzalna więź.

W kolejnym opowiadaniu o tytule „Pies” poznamy Samuela Heymanna. Można określić go mianem człowieka-zagadki. Jest skryty nawet w stosunku do najbliższych, chłodny w obyciu, a jego zachowanie często jest trudne do zrozumienia. Szczególnie że ma dziwny zwyczaj –gdy umiera jego owczarek niemiecki imieniem Argos, kupuje następnego i nazywa go tym samym imieniem. Co go motywuje do takiego zachowania? Jakie duchy przeszłości odzywają się w jego życiu?

Tytułowe „Małżeństwo we troje” to historia, której finał był dla mnie największym zaskoczeniem. Opowiadanie początkowo mnie denerwowało, a to za sprawą drugiego męża głównej bohaterki, nieustannie wspominającego swojego poprzednika. Kim jest trzecia osoba w tym nietypowym związku i dlaczego wzbudza taki zachwyt? Schmitt po mistrzowsku zamyka całą opowieść, wprawiając czytelnika w osłupienie.

„Serca w popiele” jest według mnie nie tyle najsłabszym tekstem, co po prostu najnudniejszym. Po wcześniejszych opowiadaniach, spodziewałam się, że czwarte przedostatnie, będzie równie dobre, o ile nie lepsze. Przypadek kobiety, która walczy o chorego siostrzeńca, tracąc przy tym zdrowego syna, był dla mnie nie do przełknięcia. Mimo iż opowiadanie rozwinęło się w ciekawy sposób i czytało się je z zapartym tchem, to główna bohaterka była mi wciąż solą w oku. W żaden sposób nie mogłam zrozumieć motywów jej działania, nie potrafiłam się z nią utożsamić, czy chociażby poczuć do niej nici sympatii i współczucia. Nie wiem, co było przyczyną takiego zjawiska, jednak zaburzyło mi to przyjemność odczuwaną dotąd z lektury książki.

Opowiadaniem zamykającym zbiór jest „Dziecko upiór”. Małżeństwom dowiadując się, iż poczęte dziecko cierpi na ciężką chorobę genetyczną, decyduje się na aborcję. Skutki tej decyzji i jej wpływ na psychikę bohaterów był ogromny. Nie załamali się jednak, tylko przekuli ten kamień w pomnik ich miłości. Pokochali się na nowo i gdy wydawać by się mogło, że nic nie jest w stanie zakłócić tej sielanki, wtedy pojawia się ONA. Jak małżonkowie poradzą sobie z tą próbą?

Nie zdziwi nikogo moja opinia na temat niniejszego zbioru. „Małżeństwo we troje” jest książką godną polecenia dla każdego czytelnika, bez względu na wiek, płeć czy zainteresowania. Opowiadania są na tyle uniwersalne, aby każdy mógł znaleźć tekst spełniający jego literackie upodobania. Éric-Emmanuel Schmitt po raz kolejny rozpieszcza nas doskonałym stylem i zaskakującymi pomysłami. Ani na chwilę nie spuszcza z tonu i wciąż trzyma wysoki poziom, do którego zdążyliśmy się przyzwyczaić. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby się okazało, że w każdej z tych historii jest choć odrobina prawdy. W końcu, jak dobrze wiadomo, życie pisze najlepsze scenariusze.

Justyna Czerniawska
Ocena: 5/5

Tytuł: Małżeństwo we troje
Autor: Éric-Emmanuel Schmitt
Oprawa: broszurowa
Ilość stron: 380
Wydawnictwo: Znak Literanova

About the author
Justyna Czerniawska
J jak jedzenie - uwielbiam w każdej postaci i gotować i spożywać U jak upajanie się - upajam się różnymi rzeczami, dobrą kanapką, pogodą, widokiem, książką S jak stwórca - o tak, bywam czasem stwórcą, gdy maluję obrazy :) T jak totalnie nieprzewidywalny leń - czasami dopada mnie właśnie taki potwór i z reguły przegrywam z nim zacięty bój Y jak "yyyyy" - czyli bardzo skomplikowana formuła, którą najczęściej powtarzam w myślach, gdy się nad czymś głęboko zastanawiam :P N jak nieznośna - bywam czasami i taka, szczególnie wtedy gdy mi na czymś zależy A jak ambicja - moja zmora od lat, nie mogę się jej pozbyć i dręczy mnie za każdym razem gdy się za coś wezmę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *