Koliste jeziora Białorusi – Mateusz Marczewski

koliste_jezioraKoliste jeziora Białorusi” Mateusza Mareczewskiego to fascynująca narracja o tajemniczym miejscu i narodzie. Po wielowiekowym istnieniu Rzeczpospolitej Obojga Narodów, mrocznych Mickiewiczowskich „Dziadach” i rzewnych opowieściach z białoruskich dworków sądziliśmy, że o Białorusinach wiemy właściwie wszystko. Do tego często kompletnie ignorowaliśmy ich historię i istnienie. W ostatnich latach karierę zrobiły właściwie tylko szeptunki z Podlasia i autokratyczny Aleksandr Łukaszenka. Wraz z polonizacją lub lituanizacją białoruskich kniaziów i książęcych rycerzy w zapomnienie poszły nie tylko czasy świetności Księstwa Połockiego. Nowi władcy: Polacy, Rosjanie, Niemcy wielokrotnie odmawiali Białorusinom prawa do odrębnej tożsamości. Przyzwyczaili ich do kondycji „narodu bez właściwości” albo w celach politycznych wykreowali właśnie taki wizerunek białoruskości.

Tym bardziej zdumiewa bogaty i mroczny świat duchowości, obrzędowej symboliki i tradycyjnych kultów, jaki odtwarza autor. Legendy, w których przechowała się wiedza i obrazy dawnego białoruskiego świata, zderzone z twardą geopolityką, dają zaskakujący efekt skomplikowanej mapy tożsamości. Elementy chrześcijańskie łączą się na niej z elementami pogańskimi, bizantyjskie z polskimi i rosyjskimi, prawosławne z unickimi i katolickimi. Mieszanka ta zaowocowała subtelną symboliczną kulturą, której wpływów nie dała rady zwalczyć nawet intensywna i pełna terroru sowietyzacja kraju. Białorusini, którzy rzadko stawiają na aktywny opór, wytworzyli jednak oryginalną strategię przetrwania i zachowania choćby okruchów historycznej pamięci: „ Zobacz, mówi Historyk: forma tego obiektu odzwierciedla metodę na przetrwanie tak bardzo charakterystyczną dla naszego narodu. Przycupnąć nisko przy ziemi i czekać. Czy to nie dziwne? Tyle lat minęło, a mechanizmy wciąż te same”.

Podróż autora przez Białoruś udowadnia, że ta mało efektowna metoda na przetrwanie okazała się jednak zaskakująco skuteczna. Białoruś jawi się bardziej jako palimpsest, a nie stos postkomunistycznych ruin. To świat pogranicza bliski temu, o którym pisał Ernest Wiechert w swoich „Dzieciach Jerominów”. Choć tam opisano zaginiony świat Mazurów, Białorusini przechowali zdumiewająco wiele zwyczajów z owego wielokulturowego, multireligijnego polsko-prusko-białorusko-litewskiego mikrokosmosu.

Koliste jeziora Białorusi” to książka medytacyjna, którą należy smakować powoli, w tempie, do jakiego przywykli bohaterowie tej opowieści. „Wszystko dookoła przecież pływa: granice państw przesuwają się, władcy odchodzą i przychodzą, narzucane narracje rodzą się i tak samo szybko tracą swoje znaczenie. Nie ma co się przywiązywać do obietnic ani opowieści, słowa są puste i jako takie nie mają już większego znaczenia. Zmęczeni zmiennością skupiają się na sobie. I tak broniąc się, mówią: jesteśmy tutejsi i należymy do tego miejsca”.

Autor: Mateusz Marczewski

Tytuł: Koliste jeziora Białorusi

Wydawnictwo: Czarne

Data wydania: 23 sierpnia 2017

About the author
Ewa Glubińska
historyczka, feministka, wielbicielka herstories pisanych przez życie i tych fikcyjnych również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *