Igor Sokołowski – Białoruś dla początkujących

białoruś dla początkującychRecenzent ma w sobie coś z psychoterapeuty i zdarza mu się stosować przeciwprzeniesienie. To, co najbardziej przeszkadza w pracy, ale stanowi też jakąś informację o interpretowanym zjawisku. Tekst, jak klient czy pacjent, wzbudza emocje i wymusza określone postawy. Ergo,czytając znakomite dzieło, czuję się jak uczennica wobec mistrza albo też ogarnia mnie gorycz, dlaczego nie ja to napisałam. Podczas lektury Białorusi dla początkujących Igora Sokołowskiego czułam, że występuję w roli belferki, redaktorki, krytyczki kultury, ale nie ufnej czytelniczki.

Igor Sokołowski stworzył swój reportaż w oparciu o doświadczenia z okresu studenckiego, kiedy przebywał na wymianie w Mińsku oraz o refleksje z co najmniej kilku podróży do kraju Łukaszenki. Tekst zatytułowany został adekwatnie do treści – w Białorusi dla początkujących odnajdziemy wiele cennych informacji na temat poruszania się po kraju, miejsc, które warto lub nie warto zobaczyć, tego, co powinno się zjeść i na co ogólnie trzeba uważać. Narrator jak dobry znajomy opowiada nam o swoich przygodach i udziela rad, na pewno przydatnych, a przy okazji niepozbawionych komentarza. I tutaj pojawia się problem. Wyraźnie zarysowany podmiot, skory do subiektywizmu i szczerości, nie jest figurą niepożądaną w tekście. Jego niepoprawność polityczna nie wydaje się jednak świadomą kreacją, a szkoda, bo gdyby tak było, to Białoruś dla początkujących mogłaby stanowić jakiś głos w sprawie tego, jak pisać o Innych po postkolonializmie. Tymczasem Sokołowski obsadza siebie w roli Europejczyka zwiedzającego dziki Wschód. Jego narracja nie stanowi przyznania  się do słabości, brakuje w niej refleksji nad tym, że mój punkt widzenia nie jest dominujący czy też sugestii, że mimo wszystko inaczej patrzeć nie potrafię. Wręcz przeciwnie, autor ocenia Białoruś z perspektywy Polaka (warszawiaka) i Europejczyka, o czym daje wyraźnie znać. Pisze na przykład, że w Mińsku brakuje „miejsc z klimatem”, które mogłyby zadowolić „rozrywkowego człowieka z zachodu (czytaj: mnie)” (s.145). W rozdziale Styl & design wypowiada się na temat mińskiej mody, co kwituje refleksją: „tutaj również, choć może trochę wolniej, moda się rozwija i europejskie trendy są na białoruskich ulicach coraz bardziej widoczne. Nie chodzi tu oczywiście o to, by styl ruski zanikł, bo ma on swój wyjątkowy klimat, ale nie byłoby nic zdrożnego, przynajmniej moim zdaniem, gdyby go lekko ucywilizować….” (s.161). W konfrontacji z białoruską nawierzchnią widzi siebie jako „bojaźliwego Europejczyka” (s. 201). Wypowiada się też na temat „prowincjonalizmu białoruskiej polityki”, na który dowodem miał być fakt, że Łukaszence po wygranych wyborach gratulacje złożyły jedynie „takie potęgi, jak Turkmenistan i Kazachstan, przypomnieli o sobie też niektórzy znajomi z Afryki i niezawodny przyjaciel z Wenezueli – Hugo Chávez” (s.242). Naiwnie brzmi refleksja dotycząca warszawskiego pomnika Poniatowskiego, który przez jakiś czas stał w białoruskim Homlu: „To kolejny dowód na to, że dzięki naszej bogatej historii, będąc czasami nawet bardzo daleko od domu, można natknąć się na coś związanego z Polską” (s.186).

Lepiej wypadają fragmenty oparte na wydarzeniach, które są wymowne i bez autorskiego komentarza. Te, w których autor brał udział osobiście, będąc „wśród małych”. Na przykład interesujący jest wątek, że za sam udział w demonstracji studenci i studentki zostają skazani na dziesięć lub piętnaście dni więzienia, przy czym są zdani na siebie, bo nie wstawi się za nimi żadna opozycja. Ten kierunek narracji Sokołowskiego wydawałby się wart rozwinięcia.

Co do języka reportażu, jest on przystępny, zabawny, może nawet gawędziarski. Bez wątpienia bardzo współczesny – Białoruś dla początkujących czyta się trochę jak blog. Zacięcie dziennikarskie wydaje się  bardziej widoczne niż predylekcje do uprawiania literatury. Jest to także język nieformalny, co przejawia się w stylu, ale też w niefrasobliwej momentami treści – można odnieść wrażenie, że poznajemy prywatne, a nie oficjalne opinie autora na temat białoruskich realiów. To dosyć interesująca kreacja, którą dopełniają zamieszczone w tomie fotografie wykonane przez autora.

Joanna Bierejszyk

Autor: Igor Sokołowski

Tytuł: Białoruś dla początkujących

Wydawnictwo: MG

Miejsce: Kraków

Liczba stron: 253

About the author
doktorantka literaturoznawstwa US, absolwentka psychologii US. Na portalu Szuflada redaguje dział Literatura Świata, przez słowo „świat” rozumiejąc nie tylko zróżnicowaną przestrzeń, lecz miejsce burzliwego i mało romantycznego współżycia kultur podporządkowanych wspólnej, ludzkiej naturze. Interesuje się między innymi literaturą postjugosłowiańską oraz recepcją Bałkanów w literaturze polskiej, regionalizmem, geopoetyką, postkolonializmem. Publikuje tu i ówdzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *