Horrorowe sentymenty – Lucio Fulci

Dziś są urodziny wyjątkowego reżysera, a raczej byłyby, gdyby jeszcze żył. Niestety, filmowy horror od dawna musi radzić sobie bez niego. Mowa o włoskim reżyserze Lucio Fulcim (17.06.1927 – 13.03.1996). Szczegółowy życiorys można doczytać choćby na wikipedii, nie ma zatem sensu przenosić informacji do niniejszego tekstu. Wolę skupić się na tym, kim Lucio Fulci stał się dla mnie.

lucio-fulci
Lucio Fulci

 Moje pierwsze spotkanie z twórczością tego reżysera nastąpiło jeszcze w liceum, czyli dość dawno, za sprawą wyświechtanej kasety video. Mocno zużyty VHS zawierał film, który od pierwszego wejrzenia stał się jednym z moich ulubionych po dziś dzień horrorów. Polski tytuł brzmiał zupełnie idiotycznie, coś jak „Hotel siedmiu bram”, w oryginale „The Beyond”. Odtwarzając ów film nie wiedziałam wówczas, że oto stanęłam oko w oko z legendą włoskiego gore. Horror spodobał mi się głównie ze względu na niezwykle umiejętnie stworzony nastrój, na który składała się m.in. wspaniała ścieżka dźwiękowa Fabio Frizziego. Główna bohaterka, Liza (w tej roli charyzmatyczna i piękna Catriona McColl, aktorka często goszcząca w filmach Fulciego) właśnie odziedziczyła stary hotel w Luizjanie, nie mając pojęcia o mrocznych wydarzeniach, jakie rozegrały się tu w przeszłości. Wkrótce dochodzi do przedziwnych wypadków, a budynek ujawnia straszliwą tajemnicę. Wydaje się, że dla ludzi zamieszkujących okolicę nie ma już żadnego ratunku, kiedy żywe trupy zaczynają przepełniać miasto…

 Beyond, The

„The Beyond” powstał na początku lat osiemdziesiątych i jak na swoje czasy był filmem odznaczającym się nieprzeciętnymi efektami gore, dlatego trafił na listę tzw. video nasties. Mówiąc prościej stał się przedmiotem cenzury. Obecnie efekty od strony technicznej nieco się już zestarzały, jednak samej historii, nastrojowi, grze aktorskiej i sposobowi obrazowania niczego nie można zarzucić. „The Beyond” wciąż jest pierwszorzędnym horrorem, niezwykle plastycznym, niepokojącym i opowiedzianym w niełopatologiczny sposób, co w dzisiejszej kinematografii grozy należy już do rzadkości.

00003m2tssnapshot012757
Catriona McColl w filmie „City of the Living Dead”

Kolejne spotkanie z twórczością Lucio Fulciego to ocenzurowana wersja „City of the Living Dead”. Wypożyczyłam ten film nieświadoma jego „pokrewieństwa” z „The Beyond”. Było ono jednak bardzo wyraźne, począwszy od obecności Catriony McColl, przez charakterystyczne ujęcia i świetną muzykę, po nastój tajemniczości i grozy. Nie wiedzieć czemu, film ten ma potwornie słabe recenzje w portalach zajmujących się horrorem. W moim przypadku po jednym seansie dołączył do grona mych ulubionych filmów grozy. Tym razem akcja toczy się w miasteczku nomen-omen Dunwich, gdzie samobójcza śmierć księdza powoduje lawinę straszliwych i brutalnych wydarzeń z żywymi trupami na czele. W tym samym czasie, lecz zupełnie innym miejscu, młoda medium Mary doświadcza potwornej wizji związanej z tym smutnym zdarzeniem. Razem z kilkoma osobami udaje się do Dunwich, by zapobiec złu, jakie uwolniło się tam w wyniku świętokradczej śmierci kapłana. Podobnie jak „The Beyond”, także „City of the Living Dead” cechuje niepowtarzalna atmosfera tajemniczości i niepokoju. Być może na niskie oceny filmu wpłynęło oniryczne, a więc niejasne obrazowanie. Po latach udało mi się zdobyć film w wersji nieocenzurowanej – wspaniała!

 tumblr_mc02f6p3Cw1rxot1xo1_1280

Lucio Fulci jest twórcą wielu filmowych horrorów, które zyskały miano klasyki gatunku. Najbardziej znanymi i cenionymi, obok „The Beyond”, są filmy „Zombie Flesh Eaters”, kinematograficzna Biblia kina o zombie, a także „House by the Cemetary”. Ten włoski reżyser to również twórca najdziwaczniejszego europejskiego filmu grozy, jaki kiedykolwiek widziałam. „The Sweet House of Horrors” opowiada historię osieroconych dzieci, którym wciąż towarzyszą duchy rodziców, udzielające im wsparcia w każdej sytuacji. Żyjący opiekunowie dzieci dochodzą do wniosku, że maluchy potrzebują egzorcystów. Film to groteskowa, wręcz głupkowata jazda bez trzymanki, której znacznie bliżej do bizarro niż horroru. Ogląda się do końca z przymrużeniem oka , ale i z czystego zdziwienia, co też ten Fulci tym razem nawymyślał, zadając sobie pytanie, co stało się z wszechobecnymi w jego twórczości zombie i genialną muzyką Frizziego.

 Zombie_flesh_eaters

Jestem szczęśliwą posiadaczką wszystkich wyżej wymienionych dzieł tego reżysera, plus kilku innych. Bardziej cenię sobie twórczość Lucio Fulciego niż Dario Argento, chyba najbardziej znanego i cenionego włoskiego filmowca grozy z tego samego okresu. „The Beyond” i „City of the Living Dead” zaważyły na moim guście kinowym i poza zapewnieniem niezapomnianych przeżyć tak artystycznych, jak i estetycznych, ukształtowały moje oczekiwania wobec horroru filmowego. Dziękuję panu, panie Fulci. Nikt pana nie zastąpi.

źródła: imdb.com

About the author
(poprzednio Górska), współpracowniczka Szuflady, związana także z portalami enklawanetwork.pl i arenahorror.pl, pasjonatka czytania, pisania i oglądania horrorów, tancerka i zbieraczka lalek. Wieloletnia członkini Gdańskiego Klubu Fantastyki. Z wyboru mieszka we Wrocławiu z mężem i zwierzakami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *