Niedawno ukazał się zbiór listów Jarosława Iwaszkiewicza i Andrzeja Wajdy (Korespondencja, Fundacja Zeszytów Literackich, Warszawa 2013). Jarosław Iwaszkiewicz to dla mnie pisarz tej wielkości, co Tomasz Mann. Czytam wszystko, co go dotyczy. Sięgnęłam więc i po tę pozycję.
Listów jest niewiele ponad pięćdziesiąt, reszta to aneks zawierający m. in. wyimki z dzienników pisarza, wspomnienia reżysera i przypisy. Wszystko to już znamy, takie odnoszę wrażenie. Wręcz pytam, jaki jest sens wydawania tej publikacji (oprócz zarobienia pieniędzy oczywiście)? Dopiero co ukazały się dzienniki Iwaszkiewicza, których fragmenty tutaj są tak chętnie wklejane. Teksty Wajdy o Iwaszkiewiczu są powszechnie znane i dostępne. Jaki jest cel tych licznych powieleń?
Nowością są tylko publikowane listy, nowością, przyznam, rozczarowującą. To zwykła wymiana uprzejmości typu: jest pan wspaniałym pisarzem, a pan wspaniałym reżyserem. Wspomina się też o Danielu Olbrychskim i wskazuje na jego książkę Anioły wokół głowy z 1992 roku (nie polecam). Jest tam faktycznie niewielki fragment pt. Mistrz Jarosław, fragment bardzo zachowawczy i lukrowany, jak na łączącą ich obu relacje. Przyznać muszę, że wydano to wszystko bardzo ładnie, a i cena jest przyzwoita. Kto zatem chce się dowiedzieć jaki związek ma obraz Maneta Jaskółki z 1873 roku z Pannami z Wilka, może być zadowolony.