Wróćmy do początku, czyli historii o Wielkiej Matce, nazywanej też Boginią Płodności, Pramatką, Matką Ziemią. Jej kult przekraczał granice ziem zamieszkiwanych przez poszczególne plemiona, wychodził poza kraj Anhema i Kimberly, był jednym ze spoiw łączących nie zawsze spójne wierzenia Aborygenów. Liczba mitów dotyczących Matki Płodności jest ogromna, często są one ze sobą sprzeczne.
Co wyróżnia Gunabibi? Jest staruszką, więc dziwnym może wydawać się fakt, że znajduje się ona w stanie permanentnej, widocznej ciąży. Brzemienność jest jej atrybutem. To właśnie Gunabibi poczęła wszystkich przodków totemicznych i innych bogów, była początkiem każdej istoty związanej z Ziemią. Z kolei do jej obecnych zadań należy nieustanne odnawianie świata, dbanie o to, by nigdy się nie postarzał. Nowi ludzie, nowe zwierzęta, nowe rośliny rok po roku powstają w wyniku magicznej działalności matki płodności. Jeden z mitów pochodzący z Ziemi Anhema opowiada o tym, jak Matka Ziemia przemierzała świat w towarzystwie duchów, rodząc kobiety i mężczyzn, za pomocą czarów tworząc nowe rośliny i zwierzęta, a drogę torował jej Tęczowy Wąż.
Plemię Murinbata nadało jej przydomek „Matka nas wszystkich” – miała ona postać pół kobiety, pół węża. Według tego plemienia Matka wzięła część kształtu i niektóre cechy charakteru od swojego partnera. Jednak nie była tak dobroduszna i cnotliwa, jakby to się mogło z początku wydawać. Pożerała swoje dzieci, ujawniając tym samym drugie oblicze krwiożerczej zabójczyni (tu znów podobieństwo do innych mitologii).
Z kolei według plemienia Mara, Pramatka przybierała postać zjawiskowo pięknej kobiety o miedzianych włosach, błyszczących oczach i kształtnym ciele, którymi to uwodziła mężczyzn, by w końcu ich pożreć. Lud Mara uważał ją za ideał piękności.
Lud Tiwi z wyspy Melville’a za swoją Pramatkę uznaje Mudungkałę. Stworzyła ona wszystkie wyspy Pacyfiku pełzając na czworakach, gdyż dzieła stworzenia dokonywała w ciemnościach, Słońce jeszcze nie istniało.
Pramatka Warramurrungundji przybyła zza morza i ukształtowała Park Narodowy Kakadu. Gdy ujrzała tam błyskawicę, tak się zawstydziła, że aż skamieniała, a skałę tę można oglądać do dziś.
Wizerunek Wielkiej Matki można bardziej skomplikować, relacjonując mit plemienia Walbiti z Pustyni Zachodniej. Tam pod imieniem Galabuda wędrowała z grupą przodków. Tyle że nosiła tych przodków w swoim łonie, jak kangurzyca małe, i pozostawiała przez to w piasku ogromne odciski. Ślady te napełniały się świętą mocą djang i są teraz miejscami uświęconymi przez Aborygenów. Matka wypuszczała przodków na polowanie, a oni znów do niej wracali. Echa tego mitu można się dopatrzeć w obyczaju oddzielnego obozowania – mężczyzn na wzgórzu i kobiet pod wzgórzem, wzgórze jest bowiem symbolem matczynego łona. Symbolem wyjścia mężczyzn z łona było pierwsze spotkanie z kobietą. Tę symbolikę przeniesiono również do obrzędu inicjacji młodzieńców, którzy w jego trakcie kryją się i wychodzą z rowu, czyli aborygeńskiego symbolu macierzyństwa i kobiecości.
Gdyby stworzyć konkurencję na największą liczbę mitów poświęconą jednemu bóstwu aborygeńskiemu, Pramatka zdecydowanie biłaby wszelkie rekordy.
Magdalena Majchrzak