Dziewczyna z szafy – Bodo Kox

7546847.3Na plakacie widzimy bohaterów, którzy w filmie okazują się kimś zupełnie innym. Oto Tomek (Wojciech Mecwaldowski) – chorujący na guza mózgu, z zaburzeniem mowy i ruchu oraz Magda (Magdalena Różańska) – wierna lokatorka własnej szafy, wielbicielka jointów, samotnych posiadówek i nieudanych prób samobójczych – eleganccy i stabilni stoją na dachu wieżowca, na tle pogodnego nieba. To miejsce specjalnie dla nich, trochę jak dom, trochę jak marzenie. Plakat oddaje reżyserską puentę, ale jeszcze zanim bohaterowie trafiają do tego magicznego kadru, mamy okazję podejrzeć ich w trochę innej historii.

Bodo Kox rozpoczyna fabułę całkowitym odwróceniem bajkowego porządku, jaki prezentuje poster. Maleńka postać Tomka, siedzącego na tle wysokich budynków miejskich, spogląda z tęsknotą w niebo, po którym sunie wyimaginowany sterowiec. To motyw powtarzający się w filmie – symbolizujący coś nieosiągalnego, nierealnego – a jednocześnie charakteryzujący introwertycznego bohatera, któremu Mecwaldowski oddał całego siebie. Aktor aranżuje tikowe, niekontrolowane ruchy, nerwowe gesty, rozbrajającą mimikę w całkowitej harmonii, która raz bawi, raz wzrusza do łez, a ciężko chorego mężczyznę zmienia w bezbronnego wobec świata chłopca.

Reżyser oszczędnymi środkami buduje całą historię Tomka i, opiekującego się nim, jego brata – Jacka (Piotr Głowacki), nie przegadując jej ani o wers. To z przechodnich rozmów z sąsiadką Kwiatkowską (Teresa Sawicka) – dewotką, przysiadającą często na papierosku w korytarzu – oraz krótkich i komicznych romansów Jacka dowiadujemy się o sytuacji tych dwojga. Ale to film nie tylko o braterskiej miłości.

Kox wplata w życiowe peregrynacje swoich bohaterów motyw przejścia w inny świat, istnienia wielu wymiarów. Udaje mu się to zrobić w sposób bezpretensjonalny i zabawny, wykorzystując stany ponarkotyczne postaci, bujną wyobraźnię, zamkniętego w sobie Tomka, urojenia, cierpiącej na zaburzenia psychiczne Magdy oraz plotkarskie zapędy sąsiadki. Droga do alternatywnych światów prowadzi widza przez przekoloryzowane efekty specjalne, których twórcy słusznie nie szczędzą, bo wydobywają absurdalny kontrast pomiędzy tym, co rzeczywiste, a tym, co wyimaginowane. Odbiorca nie odczuwa konsternacji, widząc, jak bohaterowie po wypaleniu trawki, nagle znajdują się w lazurowej wodzie pełnej kolorowych rybek; wszystko bazuje na uczciwej umowie pomiędzy reżyserem a widzem: dobrze wiemy, że niektóre rzeczy, przedstawione w filmie są niemożliwe, ale i tak możemy się przy tym dobrze bawić.

Podróże bohaterów po zakamarkach wyobraźni nie kolidują ponadto z tym elementem świata przedstawionego, który jest realny – wręcz przeciwnie, wszystkie wymiary, uzupełniają się, tworząc zaskakujące puenty. Emblematem tej wizji reżyserskiej może być znamienna scena, kiedy to sąsiadka przekonana o sataniczno-magicznych zdolnościach Magdy z trwogą zbliża się do obleczonych płomieniami drzwi jej mieszkania. Kiedy ich dotyka, płomienie znikają, a, nabudowany przez muzykę i efekty specjalne, klimat grozy pryska, zostawiając bohaterkę w normalnych już okolicznościach, a nas z prostą konstatacją, że dopóki nie doznamy namacalnego kontaktu z obiektem naszych domniemań, żyjemy we własnych przejaskrawionych przekonaniach.

Magdalena Różańska w roli Magdy, reklamowana jako debiutantka na dużym ekranie bez problemu odnalazła się w roli, tworząc z Mecwaldowskim jedną z ciekawszych par filmowych polskiego kina. Oboje dają popis świetnego aktorstwa. Także Eryk Lubos, wzięty jakby wprost z planu „Drogówki” – w mundurze policjanta i z hipsterskim, obciachowym wąsem – gładko wpasowuje się w postać niezdarnego wobec kobiet, mrukliwego stróża prawa. Mecwaldowski i Głowacki – filmowi bracia – grają na kontrze, pierwszy jest milczący, ale nadpobudliwy ruchowo, drugiemu nie zamykają się usta i z bezpretensjonalną naiwnością, właściwą jego postaci, niemal bezkrytycznie szuka miłości z każdą kobietą, jaka przewinie się przez jego łóżko.

W przestrzeni dwóch, sąsiadujących mieszkań Bodo Kox buduje barwny świat poszerzony o miraże i przewidzenia bohaterów. Nie odnajdziemy tu jednak charakterystycznych dla filmów halucyno-narkotykowych rwanej narracji i psychodeli na serio. U Koxa narracja płynie dzięki konsekwentnemu łączeniu kontrastów: scenograficznych, aktorskich, estetycznych, z czego najważniejszym jest przeplatanie komedii z tragedią. W tak wykreowanym świecie nie trudno o absurdalne zestawienia postaci i ich, pełną dowcipu krytykę. W rezultacie bohaterowie odnajdują się w zupełnie innych światach niż do tej pory żyli, o czym było we wstępie. A na koniec krótka informacja własna, że wszystkie te jedno-, dwu- czy góra trzywyrazowe złote sugestie rzucane przez krytyków à propos wchodzącego do kin filmu (typu: wzruszający!, absolutny hit!, etc.) w przypadku „Dziewczyny z szafy” mają rację bytu.

Ewa Jezierska
Ocena: 5/6

Reżyseria: Bodo Kox
Tytuł oryginalny: Dziewczyna z szafy
Premiera polska: 14 czerwca 2013
Produkcja: Polska
Występują: Wojciech Mecwaldowski, Magdalena Różańska, Piotr Głowacki, Eryk Lubos, Teresa Sawicka, Magdalena Popławska
Dystrybutor: Kino Świat Sp. z o.o.

About the author
Ewa Jezierska
studentka kulturoznawstwa. Pasjonatka polskiej fantasy. Aktualnie mieszka w Warszawie, blisko nadwiślańskiej plaży, gdzie spędza swój czas wolny. Współpracuje z Księgarnią Warszawa oraz kolektywem fotograficznym Gęsia Skórka. Okazjonalna graczka Warcrafta i miłośniczka scrabbli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *