Powieść ta ukazała się po raz pierwszy we Francji w 1900 roku i wywołała skandal. Dziś, po kilku wznowieniach i drugiej ekranizacji, nadal budzi te same emocje. Ciekawe, że nas – czytelniczki i czytelników XXI wieku wciąż zaskakuje i poniekąd oburza seksualna świadomość i wyzwolenie dziewiętnastowiecznej służącej. O tym bowiem przede wszystkim opowiada stylizowany na autentyczny „Dziennik panny służącej” Octave’a Mirbeau.
Świat, w którym egzystuje główna bohaterka – Celestyna, jest pełen hipokryzji i gier. Poznanie zasad, które nim rządzą, to podstawowe zadanie dla kobiet. To one – chcąc nie chcąc – są wplątane w komedię dnia codziennego. Ich rola zależy jedynie od urodzenia, pozycji na drabinie społecznej. Protagonistka jest służącą, która musi odnaleźć się w koegzystencji z państwem, u których służy. To dość skomplikowany emocjonalnie trójkąt, często wzbogacony jeszcze o relacje z resztą służby, sąsiadami, dziećmi.
Narracja w dzienniku toczy się dwutorowo – Celestyna na bieżąco spisuje ciekawe wydarzenia dziejące się w domu Lunlaire’ów, a przy okazji wspomina służbę u innych. O czym pisze przede wszystkim? O tym, co było jedną z niewielu rozrywek w nudnym mieszczańskim życiu Francuzów i Francuzek u schyłku XIX wieku, czyli o seksie. Sama jest w pełni świadoma swoich potrzeb, ale i tego, w jakiej hipokryzji żyją tak zwane wyższe sfery. Wiecznie zmęczone i znudzone panie domu i ich spragnieni uciech mężowie to główni bohaterowie jej opowieści. Nie pozostawia wątpliwości co do roli służących, mniej lub bardziej potajemnie wykorzystywanych przez swoich chlebodawców. Często zachodzą w ciążę, którą usuwają w lęku przed utrata pracy, dobrego imienia i dla ochrony mężczyzny.
Celestyna jednak nie chce być taka ofiarą – jak na swoje czasy jest niezwykle wyemancypowana i świadoma własnej kobiecej podmiotowości. Świat, w jakim żyje, nie pozwala jej się jednak do końca zrealizować. Ostatecznie staje przed wyborem: odejść z pociągającym ją w dość niebezpieczny sposób Józefem i założyć z nim kawiarenkę czy dalej być służącą, pomiataną przez kolejnych państwa? Wygrywa pierwsza opcja – bohaterka ma świadomość bowiem, że tylko poprzez małżeństwo może „osiągnąć jako taką pozycję społeczną, uwolnić się od kontroli innych, wyswobodzić od kaprysu wydarzeń” (s. 266).
Finał powieści pokazuje dość smutny los, jaki przewidziany był dla kobiet Francji schyłku XIX wieku. Celestyna przestaje być służącą w obcych domach, ale jest nią w swoim własnym – zależna od męża i jego planów na „wspólny” interes. „Dziennik panny służącej” jest więc dla mnie skandalizującym świadectwem epoki, ale nie pod względem warstwy erotycznej, obyczajowej, ale przede wszystkim społecznej, feministycznej. To smutna prawda o szczególnej grupie kobiet, którym tak mało uwagi poświęca się w literaturze, a nad których losem płacze niejednokrotnie bohaterka.
Tytuł: Dziennik panny służącej
Autor: Octave Mirbeau
Tłumaczenie: Maria Zenowicz
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2015