Dwie Anny – Halina Kowalczuk

1Thriller to gatunek literacki, za który bierze się wielu pisarzy sądząc, iż nie ma nic łatwiejszego pod słońcem. Tymczasem napisać dobry dreszczowiec to prawdziwa sztuka. Po pierwsze, nie chodzi tu o proste opisywanie wymyślnej makabry, a o stworzenie atmosfery od której podczas lektury jeżą się włosy. Po drugi, bardzo trudno dziś wymyślić w tym temacie coś choć trochę nowego czy odmiennego od tematów opisywanych już przez dziesiątki autorów. Wydaje się, że Halina Kowalczuk, pisząc powieść „Dwie Anny”, naprawdę sprostała niełatwemu wyzwaniu.

Anna Stanley ma problem, z którego trudno się jej komukolwiek zwierzyć. Od pewnego czasu trapią ją dziwaczne sny, układające się w logiczny ciąg jakby pociętej na fragmenty opowieści, które sprawiają że żyje jakby podwójnym życiem. W dzień jest współczesną kobietą, w nocy przeistacza się w pańszczyźnianą chłopkę z majątku w Sussex, uwikłaną w skomplikowaną relację z samolubnym i okrutnym dziedzicem włości, synem starego hrabiego. Anna nie rozumie, co się dzieje i wreszcie boi się usnąć, gdyż sny, które ją nawiedzają, stają się powoli coraz straszniejsze. Co gorsza to, co nawiedza ją w nocy, zaczyna żyć własnym życiem także w dzień. Zdumiona i coraz bardziej przerażona Anna postanawia w końcu rozwiązać zagadkę tego, co ją dręczy. Powoli przypomina sobie dawną wielką miłość, a razem z pamięcią powraca do niej świadomość, kogo tak naprawdę kochała…

„Dwie Anny” to powieść, której akcja rozgrywa się niejako na dwóch płaszczyznach – współcześnie i kilkaset lat temu, gdy panowały zupełnie odmienne stosunki społeczne. Klamrą spajającą obydwie opowieści jest przede wszystkim Anna – obecnie przebojowa kobieta, budująca swą karierę w dwóch krajach jednocześnie, ale kiedyś prosta chłopka, przez kaprys hrabiny wzięta do służby „na zamek”. To jedna i ta sama osoba, obecnie nie ma jednak pojęcia o swym poprzednim wcieleniu, póki nie zaczynają jej nawiedzać dziwne sny. Za ich pomocą odkrywa krok po kroku swe poprzednie losy, a jednocześnie odradza się w niej dziwna i straszna miłość, będąca przyczyną szczęścia i tragedii. Czytelnik towarzyszy jej, zafascynowany i przerażony, nie mogąc odgadnąć, czym się skończy ta niezwykła opowieść. Zakończenie bowiem jest nie do przewidzenia i zapiera dech. Styl autorki, lekki i sugestywny, nie pozwala nudzić się ani przez chwilę. Erotyczne wstawki są podane delikatnie i bez zbędnej wulgarności, a umiejętne dawkowanie napięcia godne jest największych mistrzów horroru. Myślę, że nawet sam Graham Masterton pochwaliłby tę książkę, gdyby wpadła mu w ręce.

Powieść Haliny Kowalczuk została naprawdę ładnie wydana, choć grafika na okładce – obiektywnie rzecz biorąc kolorowa, dopracowana i przyciągająca wzrok – niezupełnie dobrze oddaje treść. Mimo tego, oraz kilku drobnych potknięć w składzie, książka robi bardzo dobre wrażenie i trudno jej coś zarzucić – jeśli już, to raczej tym, którzy ją przeoczyli.

Luiza „Eviva” Dobrzyńska

Ocena: 5/5

Tytuł: „Dwie Anny”

Autor: Halina Kowalczuk

Okładka: miękka

Ilość stron: 280

Rok wydania: 2013

Wydawnictwo: LUCKY

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

2 komentarze

  1. Zaczęłam czytać książkę wczoraj. Pomysł ciekawy, ale … żenująco dużo błędów, szczególnie interpunkcyjnych, ale stylistycznych również, choć i pojedyncze ortograficzne również spotkałam!!! Znalazłam m.in. taki błąd: „Matka usiadła na podłodze przy piecu i TEMPO wpatrywała się w ogień…”(str.43). Podaruję sobie dalsze cytaty.
    Mam ochotę doczytać powieść do końca, ale aż się boję, jakie jeszcze „perełki” ukrywają się w jej treści!

  2. Oto kolejne przykłady „niedopracowania” tekstu książki przed jej wydaniem:
    – „Anna … wygłodniałym WZORKIEM patrzyła na stół…”
    – „Cała AKACJA zaczęła się już wcześniej …”
    – „H. łkała i ocierała gorące czoło Anny mokrą chustką, której oddech był krótki i chrapliwy.”
    – „Należało to w dobrym tonie…”
    itd. Brrr…

Skomentuj jolanta Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *