Haiku Ryszarda Krynickiego to zbiór luźnych myśli. Myśli na różne tematy. Nigdy chaotyczne, zawsze doskonałe.
Chciałam dodać jeszcze, że doskonałe jak Japonia – jak sushi albo tomiki do tokijskiego metra, ale sobie darowałam. Chociaż nie wiem dlaczego. Może niech zostanie, bo przecież dlatego kupiłam książeczkę. Wspaniale minimalistyczna forma ze wspaniałą treścią. Cóż można chcieć więcej? Każdy ma jakieś obsesje, jedną z moich jest okładka. Wabią mnie zawsze do półek, te, jak wspominałam kiedyś, wizualnie znaczące. Haiku/Haiku mistrzów to słowa ubrane w jedną z lepszych obwolut, jakie ostatnio widziałam. Wspaniale biała z prostokątem bezpośrednio nawiązującym do trudnego pisma japońskiego. Z lewej strony widać jakiś napis. Być może jest to kaligrafia japońska, ale może to być również jakieś pomazanie lekko kojarzące się z literami/znakami (bo czasem to znaki) alfabetu japońskiego. Obok trzy prawie pretensjonalne figury geometryczne: prostokąt, trójkąt i koło. Maźnięte, tak jakby od niechcenia, pędzelkiem, na którym niebawem skończy się farba plakatowa. Całość na ciemnobeżowym/lekkobrązowym kawałku równiutkiego, prostokątnego kawałku papieru. Zachęca.
Ostatnim razem wiersze Krynickiego czytałam w roku 2005, więc prawie o nim zapomniałam. I muszę przyznać: to dobrze, że znów się pojawił. Bo wyjątkowo czyta się teksty perfekcyjne. Tomik poezji Krynickiego składa się z czterech części. Pierwsza – „Prawie Haiku” jest zbiorem swobodnych pomysłów autora. Są to myśli/idee o życiu. Fascynujące w prawie haiku Krynickiego jest to, że pustka, to, co nienapisane, to, co niedopowiedziane też tworzy utwór. Taką poezję życia. Formę o życiu. Czy też Formę Życia. Bo: o czym może opowiadać „Prawie haiku”?
nisko kołuje kruk niewidzialny
widzicie go?
Hans Arp
Klinowe pismo kruka na śniegu:
– Ja jeszcze nie wymarłem.
Ty, który to czytasz,
Też.
Prawda, że dosadne? Bo czytamy. Ja już wcześniej, a wy teraz. Żyjemy, jesteśmy plamami na świecie, właściwie jak te kruki na śniegu. A może chodzi raczej o czarne pismo na białej kartce papieru? Jesteśmy. I Krynicki mówi to bezpośrednio. Krótko i sensownie. Podobnie opowiada o śmierci, choć mam wrażenie, że to akurat już gdzieś wcześniej czytałam, i tak należy do wstrząsających swoją bezpośredniością:
Umarł Suckewer.
W żadnej polskiej gazecie
ni słowa żalu –
(I 2010)
Przykre, ale jakże prawdziwe. Bo Krynicki nie przebiera w słowach, nie są to również słowa brutalne/brzydkie, którymi posługują się niektórzy, ażeby było dosadniej. Poeta wybiera słowa lekkie, proste i naturalne. Te wyrazy, po które wystarczy sięgnąć ręką. Z tych najczęściej używanych robi piękne sploty:
Najbiedniejszym tej ziemi
Ciężkiej pracy nie szczędzi
Nawet umieranie.
Ale tych, którzy dopiero zaczynają przygodę z Haiku Krynickiego, mogę zapewnić, że poeta potrafi być dowcipny, refleksyjno-śmieszny. W „nie mogę ci pomóc” pisze:
Biedna ćmo, nie mogę ci pomóc,
mogę tylko zgasić światło.
Czy my jesteśmy jak ćmy, czy może faktycznie chodzi o małe robaczki?
W pozostałych częściach tomiku Krynicki parafrazuje teksty japońskich poetów, takich jak: Matsuo Bashō, Yosa Buson, Kobayashi Issa oraz Masaoka Shiki. Poeta nie zna japońskiego. Pisze z przekładów i to mu nie przeszkadza. Jest nawet taki tekst, który spokojnie mógłby zadedykować nam wszystkim, tym, którzy czytają, piszą. Żyją z książkami? Tekstami. Biurkami…
Dziś letnia burza
Zmiotła wszystkie papiery
Z mojego biurka.
Choć jesień już za oknem, a może właśnie dlatego – polecam ten tomik. Jest genialny.
Ula Orlińska-Frymus
Autor: Ryszard Krynicki
Tytuł: Haiku. Haiku mistrzów
Miejsce: Kraków
Rok: 2014
Liczba stron: 128