The Room to film tak inny, że po prostu wymyka się kwalifikacji. Wątpię, czy kiedykolwiek zobaczymy podobny fenomen na dużym ekranie, a to dlatego, że żaden zły, chaotyczny, źle napisany i niespójny obraz nie będzie jednocześnie zrealizowany z taką pasją i sercem. Za żadnym filmem nie będzie też stała tak oryginalna, nieprzewidywalna i bogata postać jak Tommy Wiseau.
Przed lekturą tej książki lepiej obejrzeć film, o którego powstaniu opowiada. Tak, na planie dzieją się niezwykłe rzeczy, ale dzieło końcowe pozwala w pełni zrozumieć, o co tu właściwie chodzi. Bez podstawowej wiedzy o The Room i jego producencie/reżyserze/scenarzyście/głównym aktorze po prostu trudno wyłapać te wszystkie smaczki, które tak zabawnie podaje Sestero. Tommy’ego Wiseau trzeba zobaczyć, żeby zrozumieć, z jakim żywiołem mamy do czynienia. Z twarzy podobny zupełnie do nikogo, długowłosy i muskularny, ten niepoprawny marzyciel wygląda trochę jak przybysz z innej planety. Co ciekawe, w książce Wiseau kilkakrotnie wspomina o tym, jak to będzie miał własną planetę, a na niej… swój wieżowiec. Jedna z ciekawszych interpretacji The Room zakłada, że film jest rekonstrukcją Ziemi widzianej oczami przybysza z kosmosu. Johnny, główny bohater tegoż dzieła, często tłumaczy międzyludzkie zależności innym bohaterom i widzom, chociaż sam wydaje się pojmować je dość pokracznie. Może rzeczywiście tak nas widzą kosmici?
Wiseau to człowiek zagadka. Nie wiadomo, skąd pochodzi (sam twierdzi, że z Nowego Orleanu), ile ma lat (według prawa jazdy urodził się w 1968 roku) i jak dorobił się swojego majątku (tu już naprawdę nikt nic nie wie). Przyglądamy mu się oczami Grega Sestero, początkującego aktora, który jest tak załamany swoimi próbami przebicia się w Hollywood, że przystaje na ofertę Tommy’ego i decyduje się wystąpić w jego filmie. Wcześniej jednak między mężczyznami, podczas kursu aktorskiego, nawiązuje się niezwykła przyjaźń. Obydwaj marzą o wielkiej sławie i próbują dojść do niej odmiennymi sposobami. Greg bardzo ciężko pracuje i chodzi na castingi, a Wiseau wciąż robi to samo (czyli nic) i liczy, że w końcu mu się powiedzie. To drugie podejście wpisuje się w popularną definicję szaleństwa.
Greg, zwyczajny, typowy amerykański chłopak, przypomina trochę Nicka Carrawaya, podążającego za magnetycznym Gatsbym. I rzeczywiście, tak jak James Gatz stworzył siebie, tak Wiseau również podąża ścieżką wydeptaną przez amerykańskich self-made manów. Robi to jednak tak niezdarnie i pokracznie, tak wiele razy się potyka, że z początku śmieszna historia okazuje się na końcu wzruszającą opowieścią o cierpieniu i niezrozumieniu. Spora w tym zasługa Sestera i jego współautora, patrzących na Wiseau z ogromną wyrozumiałością i współczuciem.
Tytuł: Disaster Artist
Autorzy: Greg Sestero, Tom Bissell
Tłumaczenie: Piotr Kamiński
Liczba stron: 403
Rok wydania: 2018
Wydawca: Zysk i S-ka