PATRONAT SZUFLADY: Co ma piernik do Torunia… czyli subiektywny przewodnik po mieście (nie tylko) Kopernika dla (nie tylko) nowojorczyka – Karina Bonowicz

pobranePo rozmaite przewodniki turystyczne sięgamy najczęściej wtedy, gdy planujemy wycieczkę w dane miejsce lub szukamy podróżniczej inspiracji. Karina Bonowicz napisała jedyny w swoim rodzaju bedeker, który można czytać także dla czystej rozrywki. „Co ma piernik do Torunia… czyli subiektywny przewodnik po mieście (nie tylko) Kopernika dla (nie tylko) nowojorczyka” spełnia zatem funkcje czysto praktyczne (pokazuje ciekawe zakątki miasta, udziela porad), ale też opowiada interesujące historie i dostarcza ogromnej czytelniczej przyjemności.

Karina Bonowicz ma wielki talent gawędziarski. Potrafi zbudować niezwykłą więź z czytelnikiem nawet jako autorka przewodnika, a to przede wszystkim dzięki pełnym humoru komentarzom (często odnoszącym się do współczesnej kultury) i błyskotliwym tytułom rozdziałów. W „Co ma piernik…” widzimy zupełnie nowy sposób podania informacji turystycznych. Autorka odchodzi od nudnych i sztampowych elementów kojarzących się z tym rodzajem publikacji. Jej opowieści są dynamiczne i zabawne. Największą zaś zaletą tej książki jest nie tylko widoczna pasja literacka i podróżnicza, nawet nie miłość do rodzinnego miasta, lecz niebywałe wyczucie pisarki, wychodzenie naprzeciw (często nawet nieświadomym) oczekiwaniom czytelnika. Ten, kto Toruń kojarzy wyłącznie z piernikami i Kopernikiem, przecież nie wie, czego jeszcze może się spodziewać, czego szukać w tym mieście.

A pisarka udowadnia, że Toruń ma do zaoferowania o wiele więcej niż korzenne ciasteczka i wizerunek astronoma. Co więcej, udowadnia, że Toruń to miasto z duszą. Bonowicz śmiało rozprawia się z mitami i stereotypami oraz weryfikuje powszechną wiedzę (nie tylko) Polaków na temat grodu Kopernika. Pisze m.in. o symbolach Torunia, o słabościach mieszkańców, m.in. do kotów. Dyskretnie (albo i nie) charakteryzuje swoje miasto, pokazując je w szerokim kontekście historycznym, społecznym, artystycznym i gospodarczym. Opisuje rzeczywiste miejsca, ale i te już nieistniejące. Przytacza miejscowe legendy (a jest ich zadziwiająco dużo!), hipnotyzuje rozmaitymi dykteryjkami, zaskakuje ciekawostkami.

„Co ma piernik…” to – jak mówi podtytuł – subiektywny wybór tych zakątków, którymi autorka szczególnie chciałaby się pochwalić zwiedzającym. Sama darzy je dużą sympatią i z przyjemnością zgłębia ich przeszłość, przytacza anegdoty i opowieści z nimi związane. Gdzieś w tle wszelkich opisów czy podań możemy prześledzić także zmiany zachodzące w Polsce na przestrzeni wieków.

Jeśli ktoś szuka całkiem przyziemnych informacji, np. gdzie dobrze zjeść i czegoś dobrego się napić – Bonowicz wychodzi naprzeciw i rekomenduje również takie miejsca, pokrótce charakteryzując ich ofertę. Co więcej, najczęściej wybiera te, które także odegrały jakąś rolę w historii miasta. Zresztą bardzo często pisarka powraca do dawnego Torunia i subtelnie konfrontuje go z tym współczesnym.

Dla tych, którzy pokochają gród Kopernika i zechcą śledzić wszelkie wzmianki na jego temat, autorka też ma coś wyjątkowego – opowieści o literackich, filmowych i artystycznych wcieleniach miasta. Kto, gdzie i po co „korzystał” z Torunia? Odsyłam do przewodnika! Bonowicz pisze także o słynnych mieszkańcach – sporo miejsca zajmują tematy związane z Mikołajem Kopernikiem, ale wśród wpływowych torunian są m.in. Tony Halik, gen. E. Zawadzka, J. Ochojska i G. Szapołowska.

Myślę, że na pozytywny odbiór Torunia jako bohatera tej książki wpływa bardzo mocno język publikacji – pełen humoru, odniesień kulturowych i rozmaitych aluzji. Bonowicz dba o komfort czytelnika, przyszłego gościa miasta. Sama „oferta” jest skierowana do wszystkich – miłośników sakralnych zabytków, amatorów pieszych wycieczek, koneserów sztuki, fanów tajemnic oraz tych, którzy chcą dowiedzieć się czegoś nowego.

Ośmielę się stwierdzić, że ze świecą szukać w Polsce drugiej autorki z tak lekkim i przy tym bardzo inteligentnym piórem jak Karina Bonowicz. Styl toruńskiej pisarki jest nie do podrobienia i sprawia, że z wypiekami na twarzy pochłaniamy wcale nie słynne pierniki, ale świetny przewodnik! W tej publikacji autorce udało się pokazać Toruń mieszkańców, turystów, Toruń studentów, artystów, sportowców, naukowców itd. Miasto bardzo gościnne, które łączy i otwiera swoje podwoje przed absolutnie wszystkimi.

Najważniejszym pytaniem, jakie stawia się tego rodzaju publikacjom, jest to, czy spełniła swoją funkcję. Przewodnik „Co ma piernik…” ze szczegółami opowiedział mi o skarbach, jakie skrywa Toruń, o tym, co warto zobaczyć i dlaczego. Wyjaśnił kilka wątpliwości zrodzonych podczas lektury i  przekonał mnie, że Polska powinna być dumna wcale nie z tych stałych punktów na mapie każdego turysty, czyli Krakowa, Zakopanego, Warszawy i Gdańska, ale właśnie z tych mniejszych miast, które – być może dlatego, że nie do końca odkryte – mają do zaoferowania naprawdę urocze i interesujące miejsca oraz historie.

Kinga Młynarska

                Ocena: 5/5

  1. Tytuł: Co ma piernik do Torunia… czyli subiektywny przewodnik po mieście (nie tylko) Kopernika dla (nie tylko) nowojorczyka
  2. Autor: Karina Bonowicz
  3. Okładka: miękka
  4. Liczba stron: 174
  5. Data wydania: 2017
  6. Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika

 

About the author
Kinga Młynarska
Mama dwójki urwisów na pełny etat, absolwentka filologii polskiej z pasją, miłośniczka szeroko pojętej kultury i sztuki. Stawia na rozwój. Zwykle uśmiechnięta. Uczy się życia...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *