Bo marzycielem jest ten, kto odnajduje drogę jedynie przy świetle księżyca (Oscar Wilde) – Cyrk Nocy Erin Morgenstern.

Długo zastanawiałam się co napisać o tej książce, komu ją polecić i jak ją sklasyfikować. I choć minęło już trochę czasu od kiedy skończyłam ją czytać nadal nie znam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Jednak wiem jedno – to powieść tak pełna obrazów, sytuacji, barw i niezwykłych wydarzeń, że gdyby była balonem pękłaby na pewno.

„Cyrk nocy” pochłania od pierwszych stron, wciąga jak czarno-białe cyrkowe namioty z opowieści, jak świat snów i magii. Ale, ale od początku. Cyrk nocy to opowieść o … no właśnie, o czym? O tak wielu pięknych wydarzeniach, barwnych postaciach, że nie sposób jednoznacznie określić o czym jest debiut młodej amerykańskiej autorki Erin Morgenstern.

Elementy czarów mieszają się z rzeczywistością, miłość pokonuje śmierć, a wszystko to podane jest z nutą historii na tle dziewiętnastowiecznego Londynu. Zaczyna się równie magicznie jak magiczny jest jej tytuł. Po przeczytaniu kilkunastu stron czujemy się tak jakbyśmy przekroczyli bramy cyrku, których strzeże niezwykły zegar, a po przejściu na prawdziwie mroczną stronę cyrku – bo cyrk otwiera swoje podboje tylko nocą – przepadamy w czarno-białej otchłani.

W nowojorskim domu starego Czarodzieja Prospero alias Hectora Bowena zjawia się młodziutka dziewczynka – Celia. Ta milcząca istotka okazuje się władać nieziemskimi siłami, które nawet samego Mistrza zdają się zawstydzać. Zaskakiwać zdaję się go także fakt, że jest ona jego córką, ale jak na przebiegłego czarodzieja przystało, zachwycony umiejętnościami dziewczynki Prospero wpada na genialny – według jego mniemania – pomysł gry, w której jednym z pionków staje się Celia Bowen. Wystawiona przeciwnikowi swojego ojca, a właściwie wybranemu przez niego pionkowi na miarę Celii musi stoczyć grę, której koniec będzie dla niej zaskakujący.

Rok później, w londyńskim domu dziecka zjawia się tajemniczy mężczyzna w szarym garniturze, który zabiera stamtąd młodego chłopca. Chłopiec, przybierając imię Marco pilnie studiuje pod okiem mężczyzny grube księgi pełne zaklęć.

Tymczasem, kolejna barwna postać książki Chandresh Christophe Lefevre realizuje jeden ze swych genialnych i szeroko rozwiniętych pomysłów. Otwiera cyrk. Jednak nie będzie to cyrk jaki znamy z dzieciństwa, w którym kolorowe namioty zachęcają do wejścia i obejrzenia popisów lwów, słoni, czy rozweselających gagów klaunów. To cyrk czarno biały. Lecz choć jego namioty są w kolorach, które po zmieszaniu są tylko smutną szarością, to cyrk wydaje się wystrzelać istną feerią barw – przewija się w nim tylu niezwykłych ludzi, dzieje się tyle cudownych rzeczy choć tak naprawdę … nic się nie dzieje(?).

Czy w tym czarno białym świecie, z elementami pojawiającego się gdzie niegdzie szkarłatu wszystko jest ułudą? Fantasmagorią, która zdarza się tylko wtajemniczonym? Czy wróżki, ludzie gumy, schody do nieba, kryształowy śnieg w środku lata to tylko wyobraźnia płatająca figle? A może jednak Lefevre stworzył świat idealny. Taki, który marzy się ludziom zanim przeniosą się do krainy Morfeusza odtwarzając obrazy, niczym migawki przyklejone do powiek? Może to wszystko piękna prawda, która, jak święty Mikołaj podróżuje po świecie aby nieść ludziom radość? Myślę, że aby znaleźć odpowiedzi na te pytania trzeba przeczytać książkę, wczuć się w jej klimat, dać się poprowadzić Celii i Marcowi po ścieżkach wydeptanych przez gości cyrku Chandresha.

Jedynie wtajemniczony czytelnik może poznać mechanizm działania cyrku, ujrzeć to, czego nie zobaczą nigdy jego goście, i tylko czytelnik może, wraz z cyrkiem przenosić się tak szybko z miejsca na miejsce. Niestety nie wie – do samego końca – ten sam czytelnik, czy młodości uda się wygrać. Czy nieśmiertelność dotknie wszystkich, którzy przekroczą progi cyrkowe, czy tylko wygranych? Wszystko w książce Erin Morgenstern jest snem – prawda i jawa kończą się z otwarciem książki, by pozostać w umyśle zaskoczonego czytelnika już na zawsze.  Po odwiedzinach w Cyrku nocy nic już nie będzie prawdziwe bowiem wszystko pozostanie kolorowym snem, spełnionym marzeniem.

Nie bardzo też wiem, dla kogo Cyrk nocy będzie najlepszą lekturą, bo na pierwszy rzut oka wydawać się może książką dla młodzieży ale idąc tym tropem, zgodnie z mądrością życiową, jakoby każdy dorosły miał w sobie coś z dziecka śmiało można polecić ją tym dużo większym dzieciom. Poza tym, również na pierwszy rzut oka Cyrk nocy, jak już sam pierwszy człon tytułu wskazuje zapowiada książkę o czarach. Owszem, zgodzę się, że magia przewija się na kartach powieści, ale to w gruncie rzeczy historia o życiu. O poszukiwaniu sensu, o marzeniach, o których dobrze jest nie zapominać, ale jednak oddzielać je od codzienności. Dla mnie to też opowieść o magii życia, o cudzie, jakim jest każdy kolejny dzień, noc, każda chwila i mgnienie. W takich mgnieniach, możemy, jak bohaterzy książki wpadać na chwilę do magicznych namiotów, z których każdy będzie barwnym wydarzeniem dodającym sił, napełniającym radością.

Jak w słowach Oscara Wilde’a przy świetle księżyca stajemy się marzycielami przenikając strony powieści. Dostrzegamy, podobnie, jak bohaterzy Morgenstern to, co nie istnieje, widzimy wszystko to, takim, jakim chcemy. Bo od nas zależy jak będziemy widzieć wszystko to, co nas otacza, co składa się na nasze życie. Barwnie, radośnie, po dziecięcemu, byle nie przesadzić z magią.

   Monika Mellerowska

Tytuł: Cyrk nocy

Autor: Erin Morgenstern

Wydawnictwo: Świat Książki

Liczba stron: 432 strony

Data wydania: 17 października 2012

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *