A słabi muszą ulegać? – Janis Warufakis

janis-warufakis-slabi-musza-ulegacSpora część drugiej książki byłego ministra finansów Grecji powstała , jeszcze zanim objął on wspomniany urząd. Już wtedy nastawiony krytycznie do wspólnej waluty Warufakis jeszcze bardziej zaostrzył swoje stanowisko, po tym jak pozbawiono go złudzeń dotyczących prawdziwej istoty europejskiego zjednoczenia. Po sześciu miesiącach ekonomista zrezygnował z funkcji i wrócił do pisania, wzbogacając swoje dzieło o obserwacje poczynione na brukselskich i frankfurckich salonach. Chociaż najciekawsze zostawił na następną książkę – której już nie mogę się doczekać – jest ich wystarczająco, by zmusić do zastanowienia nad istotą Eurolandu.

Każdy globalny kryzys jest zbiorem skrywających się za liczbami osobistych historii. Warufakis dzieli się swoją, co jakiś czas przeplatając wątki globalne osobistymi, co czyni jego książkę prawdziwszą i szczerszą. Zaczyna od tego, jak dorastał pełen wiary w zachodnioniemieckie swobody, żyjąc pod neofaszystowską dyktaturą. W 1974 roku, gdy autor miał zaledwie 13 lat, Grecy obalili totalitarną władzę, a w 1981 ich kraj wstąpił do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej. Przyjęcie wspólnej waluty w roku 2001 Warufakis opisuje jako spełnienie marzeń Europejczyków jego pokolenia – wreszcie część państw Europy, a w dalszej perspektywie wszystkie, miała być złączone więzią symbolizowaną przez euro. Jak bardzo odrealnione były te nadzieje, pokazuje nie tylko relacja Warufakisa z wizyty u ministra finansów Niemiec, który odmawia podania mu ręki, lecz przede wszystkim wygląd samych banknotów wspólnej waluty, przedstawiających nieistniejące mosty i łuki – w imię politycznej poprawności zdecydowano się na fikcyjne konstrukcje zamiast skarbów europejskiego dziedzictwa. Tak jak euro oderwane jest od obywateli, podobnie rzecz się ma z niepodlegającymi ich kontroli instytucjami, dla których ratowanie upadłych gospodarek Grecji czy Irlandii polegało na przymusowych pożyczkach, natychmiast przelewanych na konta międzynarodowych banków. Mówiąc bardzo skrótowo: zamiast przeznaczyć pieniądze na pokrycie długów, zdecydowano się przeznaczyć je na ratowanie banków.

Po raz kolejny Warufakis rozpatruje kryzys ekonomiczny 2008 roku, tym razem jednak analizuje strefę euro, zaczynając od jej bardzo wadliwej konstrukcji. Podwaliny pod nią podłożyła nieudana reakcja na tak zwany „szok Nixona” – czyli odwrócenie się przez Amerykanów od ogólnonarodowych ustaleń finansowych z Breton Woods, według których uncja złota miała być warta 35 dolarów amerykańskich. Wadliwość tego systemu Warufakis opisał już w poprzedniej książce, w tej jeszcze raz ją podkreśla – to przecież dolar miał nadać wartość będącemu już wtedy w planach wspólnemu pieniądzowi Europy. To samo tyczy się ustalonego kursu walutowego, który dzięki dolarowi miał być stały. Jak przekonuje autor, stały kurs niekoniecznie musi być dobry, czego najlepszym przykładem jest jego rodzima Grecja, która nadal nie może wyjść z kryzysu przez utrzymywanie na wysokim poziomie kursu euro przez kraje z nadwyżkami, a tymczasem Islandia, znajdująca się poza strefą euro, łatwo wyszła z kryzysu, eksportując ryby po niższych cenach.

Gdy system z Breton Woods przestał być użyteczny z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych, jak również Niemiec – do tego stopnia odbudowanych między innymi przez Plan Marshalla, że pozycja Ameryki jako hegemona światowej gospodarki zaczęła się opierać na ich i japońskiej gospodarce – z łatwością z niego zrezygnowano, oczywiście kosztem biedniejszych państw. W tle tych wydarzeń wciąż byli Francuzi, niezadowoleni z tego, że to ich odwieczni wrogowie, Niemcy, a nie oni, byli głównymi beneficjentami amerykańskiej pomocy. To właśnie z ich inicjatywy zawarto w 1963 roku Traktat Elizejski, stanowiący ostateczne zawieszenie broni między krajami. Od tego momentu Francja i Niemcy większość decyzji międzynarodowych podejmowały wspólnie, mówiąc jednym głosem. Powstała w rezultacie podpisanych sześć lat wcześniej traktatów rzymskich Europejska Wspólnota Gospodarcza musiała zaakceptować nierozerwalność tego duetu.

To właśnie w początkach Unii Europejskiej widzi Warufakis główną przyczynę współczesnych problemów Europy, łącznie z kryzysem uchodźczym. Unia Europejska nie jest bowiem związkiem opartym na wspólnej idei, lecz na zysku. Europejska Wspólnota Węgla i Stali, leżąca z kolei u podstaw Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, miała na celu międzynarodową regulację rynku państw członkowskich, a zatem nie kryły się za tym żadne wzniosłe hasła zjednoczonej przez swoje zróżnicowanie kulturowe Europy. Pod tym płaszczykiem, jak twierdzi Warufakis, przemyca się współczesne sankcje i regulacje, narzucając ministrom finansów państw członkowskich określoną narrację, której potem muszą wypierać się po powrocie z europejskich szczytów. Chcąc uniknąć tego typu hipokryzji, autor zrezygnował ze stanowiska po zaledwie pół roku. Nie znaczy to jednak, że przestało mu zależeć na uratowaniu wspólnej waluty europejskiej, czego przykładem jest chociażby ta książka i zawarty na jej końcu plan wyciągnięcia kontynentu z kryzysu. Warufakis założył również ruch Diem25, który wspierają czołowi współcześni filozofowie, jak Slavoj Zizek czy Srecko Horvat. Autora można nie lubić bądź wytykać ignorowanie w jego relacjach przywilejów socjalnych Greków, ale trudno odmówić mu uporu, pasji, a przede wszystkim talentu pisarskiego.

Tytuł: A słabi muszą ulegać? Europa, polityka oszczędnościowa a zagrożenie dla globalnej stabilizacji

Tytuł oryginalny: And the Weak Suffer What They Must?: Europe’s Crisis and America’s Economic Future

Autor: Janis Warufakis

Przekład: Robert Mitoraj

Liczba stron: 414

Rok wydania: 2017

Wydawca: Wydawnictwo Krytyki Politycznej

About the author
Łukasz Muniowski
Doktor literatury amerykańskiej. Jego teksty pojawiały się w Krytyce Politycznej, Czasie Kultury, Dwutygodniku i Filozofuj. Mieszka z kilkoma psami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *