Jesteś bogiem

Reżyseria: Leszek Dawid

Z zasady nie chodzę do kina na polskie filmy. Siedząc teraz przed migoczącym monitorem mojego laptopa, przeszukuję pamięć, próbując sobie przypomnieć, czy wcześniej kiedykolwiek mi się to zdarzyło. Jestem zdumiona, bo wychodzi na to, że w moim wypadku „Jesteś bogiem” stanowi duży wyjątek od reguły. Nawet bardzo duży. A wszystko za sprawą mojej dobrej koleżanki, która namówiła mnie, żeby wybrać się akurat na ten film, wykazując przy tym swoje niezwykłe umiejętności perswazji. Miałam bardzo mieszane uczucia względem tej produkcji nawet w chwili, gdy zobaczyłam kinową salę wypełnioną po brzegi. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie i że czasami warto jest odłożyć na bok swoje uprzedzenia.

„Jesteś bogiem” opowiada historię powstania hip-hopowego zespołu „Paktofonika”. Mówi się o nim, że zmienił oblicze polskiego hip-hopu, otwierając ten gatunek dla szerszej publiczności. Film po części skupia się więc na najsłynniejszych kawałkach grupy, ale przede wszystkim prym na ekranie wiodą intrygujący bohaterowie, którzy od samego początku kradną serca widzów. Reżyserowi Leszkowi Dawidowi udało się stworzyć niezwykle barwny obraz polskiej rzeczywistości późnych lat dziewięćdziesiątych, obraz głównie składający się z szarych, śląskich blokowisk, przygnębiających szkół i nocnych klubów, na których scenach zaczynali przyszli członkowie „Paktofoniki”. Wiele ich różni, ale jest jedna rzecz, która mocno cementuje ich więź – cała trójka znajduje w muzyce ucieczkę od ogólnego marazmu ich środowiska.

Oczywiście pierwsze skrzypce w tej historii gra charyzmatyczny Magik czyli Piotr Łuszcz – lider zespołu, postać obdarzona tą rzadką umiejętnością skupiania na sobie uwagi tłumów i uwodzenia ich swoją osobowością. Niestety szybko okazuje się, że muzyka jest jedyną rzeczą w jego życiu, nad którą sprawuje kontrolę. Małżeństwo z ukochaną i narodziny ich dziecka wydają się go powoli przerastać i chociaż Magik bardzo kocha zarówno żonę jak i synka, jego nieodpowiedzialne zachowanie po jednym z koncertów, doprowadza do sytuacji, w której wszystko zaczyna wymykać mu się z rąk. Jego nieprzeciętna wrażliwość i talent są okupione samotnością i pewną życiową nieporadnością. Magik niebezpiecznie balansuje na krawędzi właściwie od momentu jego pierwszego pojawienia się na ekranie.

Z pozoru wszystko wydaje się być w najlepszym porządku – jest chłopakiem z blokowiska takim samym, jak cała reszta. Czasem popala trawkę, czasem pije, czasem wagaruje, a czasem… śpiewa. Z jednej strony stara się wpasować w otaczające go realia, a z drugiej boleśnie od nich odstaje. W jednej ze scen usłyszymy jak mówi do Focusa, że na twardym dysku jego komputera znajduje się wszystko to, co kocha. Jego przyjaciel obdarza go wtedy nieco ironicznym spojrzeniem, nie zdając sobie sprawy jak bardzo Magik jest z nim wtedy szczery. Jego determinacja, żeby odnieść sukces, ciężka praca nad tworzeniem kawałków i mobilizacja pozostałych członków zespołu do działania, budzą prawdziwy podziw. Niestety chociaż zostaje doceniony przez publiczność, nigdy nie dorabia się wielkich pieniędzy – zarówno pierwszy jak i drugi menadżer zespołu zagarniają ich dochody do własnej kieszeni, zostawiając chłopakom tylko drobne na podstawowe wydatki. Postępowanie polskich wytwórni w tamtych czasach, które obserwujemy w kilku mocnych scenach, jest po prostu przerażające. Drugą stroną medalu jest jednak nieświadomość bohaterów i ich pewna prostota myślenia, pchające ich w pułapki zastawione przez show biznes.

Co ciekawe wszyscy wiemy, jak kończy się historia Magika, wszyscy wiemy czego musimy oczekiwać bez względu na to, jak bardzo kibicujemy jego wysiłkom w uporządkowaniu swojego życia i wygraniu zmagań z bezdusznym losem. Mimo to, kiedy nastąpiła ta kulminacyjna scena, w kinie zaległa miażdżąca cisza, jakby niektórzy widzowie wstrzymali oddech. I ja też byłam zaskoczona, choć przecież wiedziałam…

Mimo że Magik najbardziej przyciąga spojrzenia widzów, jego przyjaciele wcale nie ustępują mu kroku. Kiedy w głowie Focusa pojawia się pomysł stworzenia nowego zespołu, Magik jest już osobą rozpoznawalną w polskim świecie hip-hopu. Wcześniej współtworzył bowiem zespół „Kaliber”. Focus i Rahim uważają go więc za gwiazdę, obaj starają się mu dorównać i widzą w nim swojego przywódcę. Jednak mózgiem grupy jest zdecydowanie najbardziej z nich przedsiębiorczy Focus czyli Wojciech Alszer. Poznajemy go, kiedy zostaje przeniesiony do nowej szkoły po tym, jak nie zdaje do następnej klasy. Słucha wtedy jeszcze innego rodzaju muzyki, ale przypadkowe spotkanie z Magikiem na fajce w męskiej ubikacji, zmienia jego zainteresowania. Od tego momentu stara się zrobić wszystko, żeby stworzyć zespół razem z popularnym kolegą. Jego upór doprowadza w końcu do ich ponownego spotkania. Magik przypomina sobie wtedy również o pewnym nieśmiałym chłopaku, który przyjechał do niego pochwalić się swoimi tekstami. Proponuje więc Focusowi, żeby wciągnął go do projektu. Tak do grupy dołącza Rahim, czyli Sebastian Salbert, który wydaje się być nieco zagubiony i rozbrajający w swojej naiwności i ufnej otwartości.

Na ich tle ciekawie wypadają też postacie drugoplanowe – szczególnie drugi menadżer zespołu, z pozoru poczciwy Gustaw i rodzice chłopaków, po uszy zatopieni w beznadziejnej codzienności. Aktorstwo w tym filmie jest naprawdę na wysokim poziomie. Reżyser postawił na zupełnie nieznanych aktorów: Marcina Kowalczyka, Tomasza Schuchardta i Dawida Ogrodnika, którzy odtwarzają główne role. Nie starają się przy tym w stu procentach naśladować oryginałów, ale też dać coś z siebie, kreując przy tym naprawdę pełnokrwistych bohaterów. Opiekę muzyczną nad filmem objęli Rahim i Focus, dbając o oddanie klimatu tamtych lat i o jakość przypominanych utworów Paktofoniki.

Historia Paktofoniki przeszła długą drogę, zanim znalazła się na ekranie. Jej scenarzysta Maciej Pisuk, wydał ją najpierw w formie książki pt.: „Paktofonika. Przewodnik Krytyki Politycznej” i dopiero po jej sukcesie dostał zielone światło, żeby nakręcić film. Reżyserią projektu zajął się natomiast Leszek Dawid, znany szerszej widowni dzięki filmowi „Ki”.

Moim zdaniem twórcy osiągnęli swój cel, ponieważ ten film może się spodobać nie tylko fanom zespołu czy hip-hopu, ale także wymagającym widzom, którzy poszukują w kinie inspirującej mieszanki świetnego aktorstwa, głębszego przesłania, ale także nieco gorzkiego humoru sytuacyjnego, będącego swoistą wisienką na torcie w tej produkcji.

Gorąco polecam, a sobie i wam życzę jeszcze wielu takich pozytywnych zaskoczeń z polskim kinem w roli głównej.

Magdalena Pioruńska

Rok produkcji: 2012

Kraj produkcji: Polska

Dystrybutor: Kino Świat

Występują: Marcin Kowalczyk, Tomasz Schuchardt, Dawid Ogrodnik, Arkadiusz Jakubik, Katarzyna Wajda

About the author
Magdalena Pioruńska
twórca i redaktor naczelna Szuflady, prezes Fundacji Szuflada. Koordynatorka paru literackich projektów w Opolu w tym Festiwalu Natchnienia, antologii magicznych opowiadań o Opolu, odpowiadała za blok literacki przy festiwalu Dni Fantastyki we Wrocławiu. Z wykształcenia politolog, dziennikarka, anglistka i literaturoznawczyni. Absolwentka Studium Literacko- Artystycznego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dotąd wydała książkę poświęconą rozpadowi Jugosławii, zbiór opowiadań fantasy "Opowieści z Zoa", a także jej tekst pojawił się w antologii fantasy: "Dziedzictwo gwiazd". Autorka powieści "Twierdza Kimerydu". W życiu wyznaje dwie proste prawdy: "Nikt ani nic poza Tobą samym nie może sprawić byś był szczęśliwy albo nieszczęśliwy" oraz "Wolność to stan umysłu."

5 komentarzy

  1. Do niedawna miałam podobne odczucia, jeśli chodzi o kino polskie, ale już „Sala samobójców” przekonała mnie, że potrafimy robić dobre filmy, a „Yuma” okazała się tak świetna, że straciłam resztę uprzedzeń. Wydaje mi sie, że obecnie mamy wielu młodych reżyserów i scenarzystów, którzy wychowali się na amerykańskim kinie a nie na polskim kinie niemoralnego niepokoju i dlatego coraz chętniej chodzimy na filmy rodzimej produkcji. Obecnie jedyna chyba różnica pomiędzy zachodnimi produkcjami a polskimi tkwi w budżecie.

    1. W takim razie pozostaje się tylko cieszyć z tego stanu rzeczy i liczyć na to, że przed nami jeszcze wiele dobrych, polskich filmów. 🙂

      1. No właśnie. A jakie są w planach? Mój faworyt, Gierszał ma grać w jakimś filmie o studentach w Hiszpanii, ale dokładnie nie wiem, o co chodzi. A na jaki Ty się cieszysz? Ktoś w ogóle wie, jakie dobre polskie filmy mają wejść do kina? Tylko, błagam, nie komedie!

        1. Szczerze powiem, że się teraz nie orientuję za bardzo jakie mają być następne… Ale może ktoś inny nam coś dobrego poleci? 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *