Życie miłosne Marii K

Matka – Polka  (odwieczny symbol polskiej kobiety) nie może być przecież lesbijką! To nie awangardowa poetka, ale autorka „Roty” – prawie hymnu narodowego. Poza tym pisała  też książki dla dzieci. Kto z nas nie czytał „O sierotce Marysi” czy „Na jagody”?  To niemożliwe, żeby taka osoba miała coś wspólnego z homoseksualizmem – twierdzą ci z prawej strony społeczeństwa.  A jednak…  Maria Konopnicka żyła z kobietą. A jej biografia to niezwykła narracja o kobiecie szalenie odważnej i bezkompromisowej. Szkoda, że tak często się o tym zapomina.

Nie wiem, dlaczego wybuchła ostatnio taka afera dotycząca pisarki i jej życia osobistego. Sprawa była dość jasna od dawna – pisała o tym chociażby Krzysztof Tomasik w książce „Homobigrafie” czy Lena Magnone w „Lustra i symptomy. Konopnicka”. Prawdą jest jednak fakt, iż historia związku Marii Konopnickiej i Marii Dulębianki nie była znana powszechnie. Nikt nie mówił nam o tym w szkole, choć życie miłosno – erotyczne szczególnie pisarzy, a nie pisarek, było omawiane. Dlaczego? Z bardzo prostego powodu – mieściło się w heteronormatywnej wizji świata, w której twórca może mieć (a nawet dobrze, gdy ma) kochanki, romanse. Wszystko to bowiem inspiruje go jako poetę czy pisarza, one są jego muzami i nikt nie pyta, czy to etyczne, moralne, nikt nie zwraca uwagi na ich wiek, na ich (jego i jego kobiet) status rodzinny. To mieści się w normie. A co, jeśli ona zamiast jego wybiera JĄ? Czy sto lat temu nie było związków homoseksualnych? Oczywiście, że były i, co świetnie obrazuje historia obu Marii, nikt się specjalnie niczemu nie dziwił i nie protestował.

Konopnicka żyła po swojemu. Mimo że wyszła za mąż za 10 lat starszego mężczyznę i urodziła dziesięcioro dzieci (dwoje zmarło w niemowlęctwie), nigdy nie zrezygnowała ze swoich marzeń. Chciała pisać. Nie czuła się szczęśliwa jako żona przy mężu i dość szybko (po dziesięciu latach) od niego odeszła, co w tamtych czasach było nie lada odwagą. Zastanówmy się, ile współczesnych kobiet tkwi w nieszczęśliwych związkach tylko dla dzieci albo ze strachu przed nieznanym. Ten fragment jej biografii pokazuje, jak odważna była poetka, odchodząc od męża i wyjeżdżając do Warszawy, by zostać pisarką. Tam właśnie,  w kobiecej czytelni naukowej prowadzonej przez Paulinę Kuczalską, spotyka Marię Dulębiankę – dwadzieścia lat od niej młodszą malarkę. Od tamtej pory w jej listach będzie pojawiać się jej imię i nazwisko albo słowo „Pietrek”, bo tak czule nazywała przyjaciółkę.

Mieszkały ze sobą prawie dwadzieścia lat, dzieląc niemal każdą chwilę życia. Wspierały się twórczo, inspirowały wzajemnie. Dlaczego więc mamy odebrać poetce prawa do wspomnienia o niej w kontekście miłości do kobiety? Dlaczego mamy na nią patrzeć tylko przez pryzmat pozytywistycznych nowelek czy tekstów dla dzieci? Jej historia to bardzo inspirująca dla współczesnych kobiet opowieść o samotnym (początkowo) macierzyństwie, o wyborze życia bez mężczyzny, ale z kobietą, o której przez 20 lat mówiła jak o mężczyźnie i z którą żyła jak z mężem. To fascynująca narracja o pasji do pisania, o drodze do emancypacji. Wydaje się więc, że Konopnicka sto lat temu była bardziej w XXI wieku niż niektórzy żyjący współcześnie. Chcę czytać i słuchać historii, które odbrązawiają pewne pomniki, dając im duszę i człowieczeństwo. Niech brzydkie słowo na L (lesbianizm, lesbijka) staną się neutralne, a przyjaźnie intymne kobiet nazwane po imieniu. Dlatego w sumie tak się cieszę z zamieszania wokół Konopnickiej – nawet autorka „Roty” miała życie intymne.

Anna Godzińska

About the author
Anna Godzińska
Ukończyła studia doktoranckie na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Szczecińskiego, autorka tekstów o miłości poza fikcją w magazynie Papermint oraz o literaturze w Magazynie Feministycznym Zadra. Fanka kobiet - artystek wszelakich, a przede wszystkim molica książkowa;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *