Zorro, jeździec w masce – Luigi Micuno

ZorroTydzień temu dział Biblioteka przedstawił książkę „Zorro” Johnstona McCulleya, uważanego za twórcę postaci szlachetnego rozbójnika w czarnej masce. Chociaż powieść, którą napisał, jest naiwna i mało wartościowa, stała się kamieniem węgielnym trwającego do dziś uwielbienia dla nieustraszonego obrońcy uciśnionych.W Polsce ta książka była znana już przed wojną i stała się inspiracją dla jednego z naszych pisarzy, Ludwika Micińskiego, by napisać własną wersję legendy. Dla niepoznaki przybrał nazwisko Luigi Micuno i osadził akcję powieści w Hiszpanii, stwarzając tym samym iluzję „pierwowzoru” w stosunku do książki McCulleya.

Jest rok 1858. Hiszpanią włada królowa Izabela, zaś w prowincji Aragonia tyrańskie rządy sprawuje książę Ramido y Carvalho. Doprowadza on setki ludzi do nędzy, pobierając wygórowane podatki i wciąż wymyślając nowe sposoby na wyciśnięcie z biedaków ostatnich groszy. Jedynym, który ma odwagę przeciwstawić się tyranowi, jest tajemniczy jeździec w czarnej masce, nazywany Zorro. Odbiera on pobrane niesłusznie opłaty, karze tych, co dopuścili się brutalnych czynów wobec wieśniaków i wystawia księcia na pośmiewisko. Wysoka nagroda za jego głowę może bezpiecznie leżeć w skarbcu, żołnierzom bowiem nie udaje się go wytropić, a wieśniacy – nawet gdyby coś wiedzieli – nie zdradziliby swego obrońcy za żadną cenę. Stał się bohaterem ludowym, śpiewa się o nim przy gitarze, a piękne senhority wzdychają na samą myśl o nim.

Wśród tych, co deklarują chęć schwytania Zorro, jest też don Zefirio Corti, uważany za miejscowego błazna. Mimo pochodzenia z bardzo dobrej, bogatej rodziny i starannego wykształcenia wydaje się on być niespełna rozumu i bez przerwy wystawia się na pośmiewisko. Nikt nie traktuje poważnie jego chęci schwytania groźnego bandyty, ani książę, ani jego siostrzenica Dolores, do której Zefirio bez powodzenia się zaleca. Również piękna Mercedes, córka generała Borrago, lekceważy Zefiria, choć doświadczony i mądry ojciec przestrzega ją, że nie docenia tego młodzieńca. On sam zdaje się nie rozumieć, czemu kobiety go odpychają i z uporem umizguje się do obu panien. W pewnym momencie na arenie tych zmagań pojawia się jeszcze jedna senhorita – Juanita Serrano, córka marszałka dworu. W odróżnieniu od dwóch pozostałych ma ona dość rozumu, by za maską pajaca dostrzec coś więcej…

Trzytomowa powieść Micińskiego ma wartką, ciekawą akcję i zawiera spory ładunek humoru. Bohaterowie są żywi, pełni temperamentu i wyraziście opisani. Można jedynie zarzucić autorowi, że nieco przerysował postać Zefiria Corti i jego głupawe zachowanie. Poza tym jednym szczegółem jest to świetna lektura, o wiele ciekawsza niż powieść McCulleya. Tło historyczne i społeczne zostało ujęte bardzo dobrze, a język, choć chwilami nieco archaiczny, jest jednak dostatecznie zbliżony do współczesnego, by można było czytać bez problemów. Wplecione w fabułę elementy hiszpańskiego folkloru są bez zarzutu, a żartobliwa konwencja łagodzi nawet najpoważniejsze ustępy, traktujące o niemiłych wydarzeniach historycznych. Wszystkie konieczne składowe dobrej powieści płaszcza i szpady są tu zachowane. Jest dzielny i przystojny bohater, niepokonany w walce, są piękne dziewczęta, pojedynki, napady i pościgi. Mamy ponurych bandziorów, tępych żołdaków i chciwych wielkorządców bez serca. Zło szczerzy zęby, ale dobro – jak wszyscy wiemy – musi zwyciężyć.

Trzy dość cienkie tomiki zostały wydane w taniej i niezbyt starannej oprawie, choć z ciekawą grafiką na okładce. Trzeba postępować z tymi książkami ostrożnie, gdyż rozlatują się po kilkakrotnym przeczytaniu. Nie powinno to jednak nikogo zrażać. Barwna opowieść jest adresowana zarówno do młodzieży jak i do osób starszych, i należy do tego typu książek, które poprawiają człowiekowi humor nawet z najprzykrzejsze dni. Polecam serdecznie.

Luiza „Eviva” Dobrzyńska

Tytuł: „Zorro, jeździec w masce”

Autor: Luigi Micuno (Ludwik Miciński)

Język oryginału: polski

Ilość stron: 528 (trzy to9my)

Okładka: miękka

Rok wydania powojennego: 1990

Wydawnictwo: GLOB

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *