Żona psychopaty – Teresa Ewa Opoka

Opoka.Zona.psychopatyTytuł tej książki nie pozostawia miejsca na interpretację, a treść z każdą stroną pozbawia nas złudzeń, że „Żona psychopaty” potraktuje temat metaforycznie. Teresa Ewa Opoka podejmuje bardzo ważną kwestię – przemoc w rodzinie, życie u boku kata, symboliczne więzienie w rodzinie, gdzie despotycznie i agresywnie panuje ojciec.

Wybór czasu akcji powieści – PRL – wydaje się być idealnym tłem dla narracji o przemocy. To przecież lata, gdy nie było „Niebieskiej linii”, a alkoholizm, patriarchalny system rodzinny były standardem. To także czas, gdy kobiety traktowano głównie jako te, które pracują w domu, podporządkowane mężowi i dzieciom. Nikt w ówczesnej Polsce nie myślał o emancypacji rozumianej jako wyjście kobiet poza sferę domową, prywatną. To, co działo się w domu było także tajemnicą – przemoc, znęcanie się nad żoną, dziećmi, bicie ich było często słyszalne przez cienkie ściany bloków, ale nikt nie poruszał głośno tego tematu.

W takich atmosferze osadzona jest większa część powieści – retrospektywna, która przeplatana jest współczesnymi scenami ze spotkania w domu syna głównej bohaterki. Majka znajduje się po latach w jednym pokoju ze swoim oprawcą – Edwardem. Jesteśmy świadkami całej drogi, jaką przeszła, by móc (prawie) bez strachu przebywać w towarzystwie byłego męża.

Lampka kontrolna powinna się jej zapalić wiele razy, wielokrotnie powinna iść za głosem każącym uciec od niego jak najdalej. Pierwszy raz, tuz po ślubie, gdy jeszcze oddzielnie mieszkają, ona niespodziewanie zagląda do jego wynajmowanego pokoju. Brud i bałagan, jaki tam widzi nie pasują jej do wizerunku męża – ułożonego, kulturalnego studenta. Drugi raz jest  mocniejszy – Majka jest w ciąży, siedzi na fotelu i patrzy, jak Edward maluje podłogę. On jednak chce, żeby się ruszyła, pomogła. Doprowadza tym do nocnej wizyty w szpitalu. Ale takich scen w tej książce jest mnóstwo – każda zaczyna się od słów „Taki obrazek….”. Każdy kolejny jest coraz gorszy – zgoda na molestowanie seksualne żony przez pijanych kolegów, bicie, duszenie, poniżanie. Te właśnie fragmenty są najlepsze w powieści – szokująco sugestywne, dające się odczuć niemal fizycznie, powodujące w nas, czytelniczkach i czytelnikach niezgodę, protest. Opisy scen rodzinnych pełnych werbalnej i fizycznej agresji ukazują uwikłanie ofiary w schemat, są przejmujące.

I tak jak początek „Żony psychopaty” nie pozwala się oderwać od lektury, pomimo okrucieństwa, jakie ukazane jest na jej stronach, to im bliżej końca – tym bardziej narracja spowalnia i zaczyna skręcać w tendencyjne ścieżki. Opoka odmalowała bardzo wyraziście portret oprawcy, psychopaty, ale gdy zmuszona jest poprowadzić narrację w stronę szczęśliwego zakończenia – nie radzi sobie. Majka znajduje oczywiście nowego partnera, a ogromne spustoszenie psychiczne, traumy rozwiązuje za pomocą spotkań z księdzem czy katolickim psychologiem. W tym właśnie miejscu zgrzyta. Wyjście z trwającego wiele lat prześladowania, ze związku, w którym panuje wszelkiego rodzaju przemoc nie da się tak łatwo naprawić. Mimo tego jednak takiej popularnej literaturze dla kobiet mówię tak, bo w większości opowiada prawdę, nie słodzi i nie mami życiem współczesnej wersji Kopciuszka.

Anna Godzińska

Tytuł: Żona psychopaty
Autorka: Teresa Ewa Opoka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 374
Premiera: listopad 2013

About the author
Anna Godzińska
Ukończyła studia doktoranckie na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Szczecińskiego, autorka tekstów o miłości poza fikcją w magazynie Papermint oraz o literaturze w Magazynie Feministycznym Zadra. Fanka kobiet - artystek wszelakich, a przede wszystkim molica książkowa;)

2 komentarze

  1. Droga pani doktorantko Wydziału Filozoficznego!
    Książka „Żona psychopaty” nie kończy się dobrze i pani ma za złe autorce, że nie zakończyła jej popularnym zwrotem „a potem żyli długo i szczęśliwie”. Bo nie żyli. Bo nie jest tak, że psychoterapeuta czy ksiądz (o co pani się tak oburza, bo co ksiądz może wiedzieć o życiu jako że jest księdzem) potrafi wyleczyć. Teresa Opoka pokazuje smutną prawdę, że tak ciężkich przeżyć nie da się pokonać. I to jest prawda, jakiej nie boi się autorka. Niejedna kobieta dręczona przez psychopatę nie potrafi do końca życia podnieść się i rozpocząć je od nowa przekreślając przeszłość. Trauma w niej nie znika. I za takie przesłanie podziękuje autorce, bo będzie widziała w sobie Majkę.

    1. Szanowna Pani,
      w gwoli ścisłości – jestem doktorantką Wydziału FILOLOGICZNEGO, nie filozoficznego.
      Nie mam za złe Autorce, że nie zakończyła swojej książki popularnym zwrotem o szczęściu. Wiem doskonale, że w takim przypadku jest to niemożliwe. Jedyne co mnie zdziwiło i do czego odniosłam się krytycznie to dość szybkie i płynne przejście od naprawdę świetnie i sugestywnie opisanych chwil pełnych agresji i przemocy werbalnej do szczęścia przy boku nowego partnera. Według mnie to jest takie „żyli długo i szczęśliwie” nie wprost. I w to nie wierzę. Z drugiej strony jednak chyba już mało osób wierzy w starą prawdę, iż litertura jest lustrem rzeczywistości…

      Ale jak to właśnie z literaturą bywa- każdy ma prawo do innych wobec niej oczekiwań, do odmiennych interpretacji. Dziękuję więc za Pani opinię. Pozdrawiam serdecznie.

Skomentuj Irena Paździerz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *