Złota kareta – Zbigniew Brzozowski

0Fascynując się zachodnią fantasy w rodzaju „Harry’ego Pottera” często zapominamy, że również w naszym kraju można znaleźć dość materiału na niejedną książkę. Po prasłowiańskich przodkach odziedziczyliśmy bogaty zbiór legend i podań związanych z wierzeniami, które zostały skazane na zatarcie przez ekspansję chrześcijaństwa. Szczęśliwie pogrzebanie ich w niepamięci nie do końca się udało i dziś wiemy na temat wierzeń całej słowiańszczyzny – nie tylko Polski – więcej niż życzyliby sobie dawni misjonarze. Częste szczególnie wśród dzieci wyliczanki, przesądy, wierszyki miewają swe korzenie w latach, gdy Polska nie nazywała się Polską i miała zupełnie inny kształt. Na nich właśnie bazował Zbigniew Brzozowski, pisząc niewielką, ale prześliczną książkę „Złota kareta”.

Babcia sześcioletniej Kasi, Barbara, jest bardzo chora. Nie chce tego przyjąć do wiadomości. Nie obawia się śmierci, martwi się jednak o ukochaną wnuczkę, która jako jedyna z całej rodziny nie wykazuje twardego, trzeźwego poglądu na życie i kocha fantazję. Barbara przeżyła bardzo wiele, wiele też straciła, ale nigdy nie zapomniała o miejscu czarów w życiu i to pomagało jej przetrwać najtrudniejsze chwile. Póki może, chce przekazać dziewczynce jak najwięcej ze swej wiedzy o czarownicach, wróżbach i magii. Wkrótce umiera, jednak Kasia nie zapomina ani o niej, ani o jej naukach. Po wielu latach, gdy dorasta i jej życie układa się bynajmniej nie czarodziejsko, postanawia wskrzesić w swoim życiu, która pozornie umarła razem z babcią. Pomaga jej w tym przyjaciółka Barbary, wiedźma Janina…

Zbigniew Brzozowski zanotował w swojej książce wiele „drobiazgów” – starych wiejskich przesądów, podań i wierzeń. Nie omieszkał też wspomnieć o wielkim tytanie pracy na tym polu, Oskarze Kolbergu, który poświęcił większość życia na zgłębianie słowiańskich wierzeń ludowych. Słowiańskich, a to znaczy nie tylko polskich. Słowiańszczyzna jako taka to pojęcie o wiele szersze, obejmujące tereny daleko większe niż współczesna Polska i kilka różnych plemion. Można porównać ją do Celtów, którzy też dzielili się na wiele plemion, a mimo to zalicza się ich dziś do jednej wielkiej zbiorowości. Łącznikiem międzyplemiennym byli najczęściej bogowie. Nawet podczas najkrwawszych waśni chramy były nietykalne, podobnie jak kapłani i kapłanki, a także posągi bóstw czy święte drzewa. Dopiero zamiana nowej religii, chrześcijaństwa, w narzędzie polityczne, zmieniła te obyczaje. Szczęśliwie ludzka pamięć przechowała więcej niż się zdawało i dziś z dużym nakładem trudu rekonstruuje się szczegóły dawnych wierzeń.

Autor z wielkim uczuciem nakreślił wizerunki głównych postaci, to znaczy Kasi i jej babci. Te dwie kobiety, które dzieli od siebie kilkadziesiąt lat, zdają się być ulepione z tej samej gliny i rozumieją się doskonale. Nawet po śmierci Barbara jest wciąż obecna w życiu wnuczki i ma na nią ogromny wpływ. To dzięki jej naukom, całemu temu dziedzictwu Kasia odnajduje wreszcie drogę życiową, na której może być szczęśliwa. To cudowna opowieść, nawet jeśli wykreśli się z niej całe czarnoksięstwo. „Złota kareta” to książka mało znana, a szkoda. Powinna być szeroko reklamowana, wydawana w jak najpiękniejszej szacie, a najlepiej przeniesiona na mały i duży ekran. Nie mam pojęcia, czym kierują się nasi filmowcy, ale żeby mieć tuz pod nosem tak znakomity materiał i go przegapić, trzeba nie mieć za grosz wyczucia. Kto mi nie wierzy, niech sam sięgnie po tę skromną książeczkę i przeczyta. Nie pożałuje.

Luiza „Eviva” Dobrzyńska

Ocena: 5/5

Tytuł: „Złota kareta”

Autor: Zbigniew Brzozowski

Format: kieszonkowy

Ilość stron: 192

Okładka: miękka z obwolutą

Rok wydania: 1988

Wydawnictwo: PIW

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *