Zabójca umarłych – Tanith Lee

Opowieści o duchach mają to do siebie, że są bardzo sugestywne i przemawiają do wyobraźni słuchaczy, ewentualnie czytelników. Zazwyczaj bazują na znanych schematach widm, przenikających przez ściany i ukazujących się zazwyczaj głęboką nocą. Owe widma mają białe szaty lub łańcuchy, którymi brzęczą, czasem są zawinięte w rodzaj prześcieradła. Ludzie tak przywykli do utartego wyobrażenia o duchach, że w nocy może przerazić ich nawet poruszająca się firanka. Duchów jednak się nie zabija. Zabija się zombie lub wampiry, które wg wierzeń ludowych są rodzajem martwych, którzy wstali z grobu. Zarówno jednych, jak i drugich trudno się pozbyć. Zajmują się tym specjaliści, o których powstało już mnóstwo historii. Napisać coś nowego w tych tematach jest bardzo trudno. Postarała się o to australijska pisarka, Tanith Lee. W swojej książce “Zabójca umarłych” przedstawiła historię inną niż wszystkie.

Obok małej wioski stoi samotna wieża. Mieszka w niej Ciddey Soban, młoda dziewczyna, uważająca się za spadkobierczynię właścicieli tych okolic. Nie jest całkiem sama – razem z nią przebywa duch jej siostry Cilny.

Pewnego dnia do wioski przybywa Parl Dro, zwany “zabójcą umarłych”. Od dawna krążą o nim legendy, ludzie traktują go z rezerwą, a nawet czasem agresją, choć działa dla ich dobra. Specjalizuje się mianowicie w uwalnianiu ludzi od niepożądanego towarzystwa tych, którzy nie chcą przyjąć do wiadomości faktu własnej śmierci. Trafia tam przypadkiem, ale zostaje, zastanawia go bowiem dziwna aura wokół starej wieży. Wieśniacy są mu pozornie niechętni, szczególnie młody muzykant Myal, ale dość skwapliwie opowiadają mu o historii obu sióstr. Chociaż nikt go nie prosi o pomoc – w przeciwieństwie do wielu innych “żywomorów” Cilny Soban nikomu nie przeszkadza – postanawia rozwiązać to, co jeszcze łączy umarłą dziewczynę ze światem żywych. Prowokuje w ten sposób lawinę wydarzeń, które doprowadzą go aż na skraj tajemnicy, jaką jest jego własne istnienie….

Tanith Lee przedstawiła czytelnikom krótką, bo opowiedzianą na zaledwie stu sześćdziesięciu ośmiu stronach historię niezwykłego wędrowca, samozwańczego egzorcysty, który “zabija” umarłych nie dlatego, że nienawidzi ich lub się ich boi, ale dlatego, że pragnie im pomóc. Właściwie interesuje go to bardziej niż pomoc ludziom, mającym niejednokrotnie kłopoty z takim przybyszem zza grobu. Parl Dro wie, że umarły, który wciąż przebywa miedzy ludźmi, z jednej strony sam cierpi, a z drugiej szkodzi ludziom, gdyż jego postrzeganie jest zaburzone. Nie należąc już do tego świata źle tłumaczy sobie pojęcie dobra i zła, które w nim obowiązuje, dlatego czasem bywa naprawdę niebezpieczny. Pomoc w przejściu na drugą stronę jest dla niego tak naprawdę czynem miłosierdzia i tak pojmuje swą pracę Parl Dro.

Debiutancka książka Tanith Lee – podobnie jak następny po niej “Czarnoksiężnik z Volkyanu”, odznacza się wyjątkowo gładkim, eleganckim stylem. Został on niestety zatracony w późniejszych powieściach pisarki, takich jak “Bestia” i należy tego bardzo żałować. Zastąpiła go komercyjna tandeta, oparta głównie na opisach natury erotycznej. Wielka szkoda, gdyż ta kobieta ma duży talent i mogła go o wiele mądrzej wykorzystać. Tak czy inaczej “Zabójca umarłych” to jedna z książek, które naprawdę warto przeczytać.

Luiza „Eviva” Dobrzyńska

Ocena: 5/5

Tytuł: “Zabójca umarłych”

Autor: Tanith Lee

Okładka: miękka

Ilość stron: 168

Rok wydania polskiego: 1992

Wydawnictwo: ISKRY

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *