Z NICOŚCI W NICOŚĆ
ZUIHITSU, CZYLI CYKLE SZKICÓW ALBO PROZA UMIARKOWANA
Zacytujmy Eckharta: „miłowanie Boga jako nie-Boga (niht got), jak wieczne pogrążanie się (versinken) z nicości w nicość”. Seisetsu, japoński mistrz zen, powiedziałby: „Tak należy rozumieć zasadę spokoju”, picie herbaty jako nie-herbaty…
Suzuki
CYKL K
ARAMEJSKI
CIERPLIWOŚCI, DO CHOLERY
Pierwszy wypadek, przy śniadaniu. Klaps. Kanapka na podłogę. Potrzebuje cierpliwości. Drugi, przy obiedzie. Chlus. Wylana zupa. Potrzebuję cierpliwości. Trzeci, przy kolacji. Rozmowa w milczeniu. Jutro będzie lepiej. Potrzebujesz cierpliwości.
RANY
Głupie są rany zadane samemu sobie. Ale kto ich nie zna. Może ta dziewczyna przy fontannie. Dziecko, co tuli się w rozmowie dorosłych i chowa za nogę jednego z nich. Biali emigranci. Proste wymówki. Drzewka choinkowe. Kulka, z której ręka wyciska sok cytryny. To, co śmieszy.
***
Poeci nadal są ambasadorami, choć czasem nadeptują nam na pięty. Czynią tak z prawdziwej troski i wątpliwej uciechy. Tak ich nauczono w niektórych krajach: dbać o dobro niepubliczne. Jeden nosi bransoletkę. Drugi wypielęgnowane paznokcie. Trzeci ma lat trzydzieści. Czwarty uprawia muzykę rzęs. Piąty ma wychodne na słońce. Każdy stara się jakoś reprezentować dom. Bankietuje w puszczy, jak człowiek pierwotny. Wydrapuje czyste formuły, dyplomatyczne zaklęcia. Czyni świat jeszcze bardziej nie do zamieszkania.
MARTA
Ma pięć lat. Tak mówi o sobie. I uwielbia otwierać masełka. Smaruje już tatuś. W ogóle lubi wszystko otwierać co jest pod ręką na stole, w kolejności którą wybiera sama, ale którą proponuje tatuś. Teraz chlebak. Następnie miód. Nawet nie musi jeść, pyta raczej o to, co otworzyć. Drzwi. Okno. Szufladę. I otwiera. Serce sąsiadki. Człowieka na ulicy. Wciąż zapomina zamykać, bo tyle jeszcze jest do otwarcia.