Wywiad z Mariette Lindstein w ramach Środy Dla Autora

Jakie ma Pani literackie plany na przyszłość?

Zaczęłam pisać nową serię książek również o tematyce zagrożeń ze strony sekt, ale w szerszym, kontekście. Pierwszy jej tom ukaże się w Szwecji w marcu 2018 r.

Gdyby miałaby Pani zachęcić nas do przeczytania swoich książek w jednym zdaniu, to brzmiałoby?

To bardzo dobre pytanie. Moje książki są thrillerami psychologicznymi inspirowanymi prawdziwymi przeżyciami. To ich największa siła.

Czy gdyby nie przeżycia związane z sektą, to napisałaby Pani jakąś książkę?

Zawsze chciałam pisać, jestem przekonana, że jakaś książka by powstała.

Czy zdecyduje się Pani kiedykolwiek napisać własną autobiografię? Czy byłoby to zadanie zbyt osobiste?

W tym momencie wolę pisać powieści, bo mają większą szansę dotrzeć do młodych czytelników, którzy szczególnie narażeni są na niebezpieczeństwo związane z sektami. Ale kto wie, być może kiedyś napiszę autobiografię.

Jakie motto życiowe Pani przyświeca?

Złe rzeczy z przeszłości przeobrazić w dobre w przyszłości 🙂

Czy gdyby można było cofnąć się w czasie, to czy wstąpiłaby Pani jeszcze raz do sekty?

Mariette03 (Copy)

To trudne pytanie. Sekta sama w sobie raczej by mnie nie zainteresowała, ale mam też świadomość, że gdyby moje życie tak się nie potoczyło, nie poznałabym obecnego męża – miłości mojego życia, nie miałabym syna i nie byłabym pisarką.

Czy można całkowicie się wyzbyć strachu związanego z byciem w sekcie?

W moim przypadku nie było to możliwe. Nie wiem jak jest w innych sektach.

Skąd Pani czerpie energię do pisania?

Pisanie to moja praca i moje życie. Uwielbiam pisać. Jestem dzięki temu spełniona. Właśnie to spełnienie daje mi najwięcej energii. Wiele daje mi też kontakt z czytelnikami, których spotykam i tymi, którzy się ze mną kontaktują po przeczytaniu moich książek.

Czy pisanie jest dla Pani misją? By przekazać coś istotnego społeczeństwu, ostrzec albo uświadomić, że zło może czyhać tuż za rogiem?

Nie chcę nikogo straszyć. To nie jest tak, że zło jest wszędzie. Uważam, że ludzie są z natury dobrzy. Sekty działają specyficznie i najważniejsze, żeby potrafić ten mechanizm rozpoznać. Wiem też, że ludzie pod wpływem różnych sytuacji potrafią się zmieniać i stawać niebezpieczni.

Czy teraz, gdy Pani książka została tak dobrze przyjęta przez czytelników, wyobraża sobie Pani życie bez pisania?

Nie. Nigdy.

Co ceni Pani najbardziej w swoim obecnym życiu? Życiu, które śmiało można nazwać „odzyskanym”, bo sekta na długi czas pozbawiła Panią prawdziwego życia, z prawem do popełniania własnych błędów i podejmowania własnych, choćby czasem chybionych decyzji. Czy zastanawiała się Pani kiedyś nad tym co jest najpiękniejszego w tej odzyskanej wolności 🙂 ?

Cieszę się drobnymi rzeczami, o których wcześniej nigdy nie myślałam. Że mogę oddychać świeżym powietrzem, patrzeć na niebo, drzewa, spotykać miłych ludzi, uśmiechać się itd…

Co może Pani poradzić rodzicom dorastających dzieci? Na co zwrócić uwagę aby uniknąć wplątania dziecka w sektę?

Z dziećmi jest tak, że często robią wiele na przekór rodzicom. Najlepiej jak najwięcej czytać, oglądać, pogłębiać wiedzę rozmawiać i słuchać. Pamiętajmy, że kiedy powiemy dziecku: „nie idź tą drogą”, to znaczy, że właśnie tę drogę wybierze.

Jakie pytania zadają Pani najczęściej Pani czytelnicy podczas spotkań autorskich, gdy mają okazję do bardziej intymnej rozmowy z Panią, twarzą w twarz? Czy zdarzało się, że ktoś pdzielił się z Panią doświadczeniami podobnymi do Pani własnych? A w związku z planowanym ukazaniem się Pani książek w Anglii i Stanach Zjednoczonych, czy odważy się Pani na spotkania autorskie w Stanach Zjednoczonych? Nie boi się Pani, że mógłby się na nich pojawić któryś z członków sekty próbując Panią zastraszyć lub Pani zaszkodzić? Zastanawiała się już Pani nad tym?

Najczęściej jestem pytana o to, dlaczego przystąpiłam do sekty.

Oczywiście, jest takie zagrożenie. To jest też kwestia ryzyka i mojego wyboru. Nie mogę i nie chcę czuć się wciąż zastraszana.

Pisana przez Panią obecnie trylogia w dużej części jest oparta na Pani własnych doświadczeniach choć, jak sama Pani dzisiaj wspominała, fabuła książki to jednak głównie fikcja literacka. Zatem Pani trylogia o sekcie to jednocześnie próba ostrzeżenia innych ludzi połączona chyba częściowo z procesem osobistego uzdrowienia. A czy myślała Pani już o napisaniu kolejnych książek? I, jeśli tak, czy nadal chciałaby Pani trzymać się gatunków thriller / kryminał czy może ma Pani ochotę na coś zupełnie innego? Kusi Panią napisanie opowieści, która w całości byłaby fikcją literacką 🙂 ?

Oczywiście, jest to możliwe i nawet chciałabym to kiedyś zrobić.

Do jakiego drzewa najbardziej lubi Pani się przytulić ?

Mam swoją ukochaną brzozę w ogrodzie i właśnie ją najchętniej przytulam.

Czy lubi Pani trzmiele ?

Bardzo lubię. Trzmiele nie gryzą i nie niszczą roślin. Poza tym mamy z mężem żółto-czarnego Nissana, którego nazywamy pieszczotliwie trzmielem.

Czy rodzina walczyła i w jaki sposób o uwolnienie Pani z sekty?

Byłam pełnoletnia, więc nie mogli mieć na mnie wpływu. Później wszyscy byliśmy zmuszani żeby nasze maile pisać o tym, że wszystko jest w porządku, mamy dużo pracy.

Oglądałam w TV programy dokumentalne o sektach i ludziach, którym udało się wyzwolić i odzyskać normalne życie, a później pomagali w tym innym osobom. Czy zna Pani przypadki ucieczki z sekty już po tym, jak Pani ją opuściła? Czy może angażowała się Pani w pomoc przy takich ucieczkach?

Tak, w ciągu dwóch lat po mnie uciekło ok. 20 moich znajomych. Mam z nimi kontakt do dziś. Większość z nich mieszka w USA.

Czy można powiedzieć, że fotografowanie to Pani pasja ?

Mariette04 (Copy)

Lubię robić zdjęcia, ale to pisanie jest moją pasją. Kiedyś rzeczywiście komercyjnie zajmowałam się fotografią ślubną itd… Teraz najważniejszą pasją jest pisanie książek.

Poznaje Pani to zdjęcie ?

Oczywiście. To moje pierwsze wspólne zdjęcie z mężem po przyjeździe do Szwecji.

Jak bardzo ucieszyła Panią nagroda Crimetime Specsavers Award za najlepszy debiut w 2016 roku ?

To było dla mnie bardzo miłe zaskoczenie. Czułam się doceniona, ale nie piszę dla nagród i zaszczytów. Robię to, bo jest to moja pasja. Moje życie, które w pewien sposób mogę ofiarować swoim czytelnikom.

Jeśli miałaby Pani określić siebie, swoje aktualne życie jakimkolwiek cytatem, niekoniecznie własnym, jakie i czyje byłyby to słowa?

Chyba byłaby to ostatnia scena z „Blade Runnera”, to błękitne niebo po opuszczeniu miasta w smogu i mgle. Mogłaby to być też piosenka Niny Simone „Feeling Good”

Czy planuje Pani wydanie swoich powieści w większej liczbie krajów ? Obecnie ukazały się bodaj w 10 krajach jeśli się nie mylę.

Moje książki do tej pory przetłumaczono na kilka języków (angielski, niemiecki, holenderski, norweski i polski), powieści wydano także w Australii oraz Kanadzie.

Czy poznane w sekcie techniki manipulacyjne przydały się Pani do czegoś w życiu ?

Tak, świetnie te mechanizmy znam i wiem jak się przed nimi bronić. Nie pozwalam się dziś manipulować.

Co Pani zdaniem powinno od razu zaniepokoić rodzica lub kogoś z rodziny w sytuacji gdy ostatnim co przychodzi nam do głowy jest fakt, że nasz bliski jest członkiem sekty a co jednak gdybyśmy mieli tego świadomość niejako z automatu jest temu przypisane? I oczywiście gdybyśmy potrafili coś takiego wyodrębnić z zachowania kogoś bliskiego moglibyśmy udzielić mu pomocy. Inaczej mówiąc jakie są najczęstsze objawy tego, że ktoś oddala się od nas w kierunku nie mającym wiele wspólnego z bezpieczeństwem.

Najczęściej jest to proces i ma wiele objawów. Zazwyczaj można zauważyć, że człowiek robi coś inaczej niż do tej pory. Po prostu staje się inny.

Czy tęskni Pani za dziennikarstwem ?

Nigdy nie byłam dziennikarką. W wieku dziewiętnastu lat stanęłam przed wyborem – sekta, czy studia dziennikarskie. Wtedy wybrałam sektę.

Czy Via Terra nęka Panią w nocnych koszmarach ?

Via Terra to wymyślona prze ze mnie sekta na potrzeby moich książek. Śni mi się czasami, że znów jestem w Kościele scjentologicznym.

Jak Pani poznała pana Wright’a i jeśli może Pani uchylić rąbka tajemnicy, to proszę powiedzieć w jakich okolicznościach i gdzie odbyła Pani z nim pierwszą rozmowę.

Robił research o uciekinierach z Kościoła scjentologicznego. Znalazł mojego maila, napisał i później już rozmawialiśmy przez telefon. Osobiście się nie spotkaliśmy.

Podziwiam Panią za odwagę pisania o tym czego doświadczyła Pani w życiu i mam nadzieję, że pomimo obaw które wyraziła Pani na końcu wywiadu nie poniesie Pani tego negatywnych konsekwencji.

Bardzo dziękuję 🙂

Czy uważa Pani, że dziś, dzięki odbytej terapii, po upływie czasu, jest Pani już całkowicie uwolniona od traumatycznych przeżyć, czy może wciąż jakaś ich cząstka tkwi w Pani psychice i umyśle?

Nie jestem całkowicie uwolniona od strachu, ale dziś potrafię sobie z tym radzić. Kiedy włamano się do mojego komputera, wzmocniłam ochronę firewall. Mam też fantastyczne psy, które są wyczulone na obce hałasy i niepokojące dźwięki w okolicy.

Czy Lawrence Wright długo musiał Panią namawiać do wyjawienia prawdy na temat nadużyć ?

Nie, to była sprawna wymiana maili, później kontakt telefoniczny.

Co było da Pani najtrudniejsze w odnalezieniu się w „nowym życiu” po ucieczce z sekty?

Było tego wiele. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, bo nie miałam niczego – pracy, konta, CV, komputera…

Co sprawiło, że w pewnym momencie zaczęła Pani dostrzegać, czym naprawdę jest Kościół scjentologiczny, że zaczęła Pani wątpić w to, co głosiła ta sekta – czy było to jakieś jedno zdarzenia, impuls, czy może działo się to stopniowo?

Od początku czułam, że jest coś nie tak. Ale to był proces, który ciągnął się przez lata. Kiedy dostrzegłam, że nasz lider bije ludzi, natychmiast zdecydowałam, że muszę uciekać.

W obecnych czasach sekty są bardzo dużym zagrożeniem dla wielu osób, szczególnie narażeni są ludzie młodzi, zagubieni w sobie, samotni, z niską samooceną, szukający wsparcia u innych. Co powiedziałaby Pani w takim osobom, aby ich ostrzec przed niebezpieczeństwem płynącym z sekt?

Dużo czytać, oglądać rozmawiać i słuchać siebie nawzajem.

Mariette05 (Copy)

Co powiedziałaby Pani młodym ludziom, którzy stojąc na życiowym rozdrożu decydują się podjąć jak się po fakcie okazuje błędną decyzję i wstąpić w szeregi organizacji, która mami ich swoimi ideałami, sposobem życia i roztaczanymi przed nimi perspektywami, za którymi stoi bardzo wysoka cena, o której to ludzie dowiadują się w momencie gdy na ratunek często jest już za późno? Co poradziłaby Pani takim młodym ludziom, gdzie radziłaby się udać i w czyją stronę w pierwszej kolejności zwrócić. To znaczy biorąc pod uwagę osoby które nieszczęśliwie wpadły w szpony organizacji którym daleko jest do troski o swoich członków?

W moim przypadku był to ktoś bardzo zaufany, kto kilka miesięcy wcześniej przeżył to samo, co ja. Być może są jakieś organizacje, które ofiarują pomoc uciekinierom z sekt. Ja nigdy nie miałam z nimi do czynienia. Warto mieć kogoś bliskiego i zaufanego, na którego pomoc można zawsze liczyć.

About the author
Magdalena Pioruńska
twórca i redaktor naczelna Szuflady, prezes Fundacji Szuflada. Koordynatorka paru literackich projektów w Opolu w tym Festiwalu Natchnienia, antologii magicznych opowiadań o Opolu, odpowiadała za blok literacki przy festiwalu Dni Fantastyki we Wrocławiu. Z wykształcenia politolog, dziennikarka, anglistka i literaturoznawczyni. Absolwentka Studium Literacko- Artystycznego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dotąd wydała książkę poświęconą rozpadowi Jugosławii, zbiór opowiadań fantasy "Opowieści z Zoa", a także jej tekst pojawił się w antologii fantasy: "Dziedzictwo gwiazd". Autorka powieści "Twierdza Kimerydu". W życiu wyznaje dwie proste prawdy: "Nikt ani nic poza Tobą samym nie może sprawić byś był szczęśliwy albo nieszczęśliwy" oraz "Wolność to stan umysłu."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *