Wywiad z Justyną Drzewicką: piszę, żeby bawić, sprawiać przyjemność, a nie żeby przynudzać.

Justyna Drzewicka: Zadebiutowała młodzieżowym cyklem fantasy „Niepowszedni”, wyróżnionym w swych kategoriach m.in. nominacją w plebiscycie Książka Roku 2016 Lubimy czytać.pl oraz tytułem Najlepszej Książki Roku przyznanym przez jury portalu Granice.pl.

„Ratownicy czasu” przynieśli jej kolejny sukces – następny tytuł Książki Roku 2019 przyznany ponownie przez jury portalu Granice.pl w kategorii Dla Młodzieży i Wyróżnienie w kategorii Książki w XVIII Edycji Konkursu Świat Przyjazny Dziecku organizowanego przez Komitet Ochrony Praw Dziecka oraz miejsce na prestiżowej Liście BIS IBBY SP Książki Roku 2019.

Tom drugi „Ratownicy czasu.Nad wodami Nilu” również został wyróżniony przez jury tytułem „Najlepszej książki na wiosnę” w plebiscycie portalu Granice.pl

Tworząc fantastykę, Justyna Drzewicka od lat poświęca się jej również jako zagorzała czytelniczka. Z wykształcenia jest filologiem polskim. Uzyskała też dyplom MBA i ukończyła na Uniwersytecie Warszawskim studia poświęcone literaturze dla dzieci i młodzieży. Należy do IBBY Sekcja Polska.

Ma dwa bardzo niesforne koty i jednego poczciwego psa. Cała trójka hasa na kartach jej książek.

M.P.: Co sprawia, że piszesz? Dlaczego chciałaś zostać pisarką?

J.D.: Nie zaskoczę Cię. Piszę, bo zawsze o tym marzyłam, ale zajęłam się tym dość późno –bardzo długo nie mogłam sobie na to pozwolić, bo obowiązki, ograniczenia, bo inne role do wypełnienia i tak dalej. A teraz, kiedy to już robię, zwyczajnie nie chcę przestać. Kreacja, wymyślanie nowych światów, układanie losów bohaterów – to wszystko daje mnóstwo frajdy. Pisanie naprawdę jest szczególną formą aktywności, inną od wielu pozostałych.

M.P.: Specjalizujesz się w powieściach Young Adult. Dlaczego poszłaś w tym kierunku?

J.D.: Nie powiedziałabym, że się specjalizuję. Rzeczywiście, planuję napisać powieść z tego gatunku, gdy skończę ostatni tom „Ratowników czasu”, czyli niedługo, ale moje pierwsze trzy powieści były skierowane do czytelników w wieku 12 – 14 lat, a kolejne, czyli „Ratownicy czasu”, do jeszcze młodszych. Raczej unikam zbyt wąskiej specjalizacji. Nie wyobrażam sobie, że można przyzwoicie pisać, nie czerpiąc z tego przyjemności, a tej ubywa, gdy coś robi się zbyt długo. Dlatego staram się eksperymentować i szukać nowych pomysłów.

M.P.: Co zainspirowało Cię do rozpoczęcia nowej serii „Ratownicy czasu”? O czym chcesz w niej przede wszystkim opowiedzieć?

J.D.: Tym razem chciałam opowiedzieć o współczesnych nastolatkach, o ich problemach i radościach, ale w sposób, który nie przytłacza. Miało być przede wszystkim śmiesznie. Wybrałam więc formę klasycznej przygodówki z elementami humoru. A że historia jest po prostu naturalnym środowiskiem wielkiej przygody, umieściłam akcję trylogii w minionych wiekach. Dzieciaki podróżują w czasie, spotykają autentyczne postaci, przez kilka dni żyją w XV, XVII wieku, a nawet w XXVII p.n.e., zderzając się z powszednim dniem ówczesnych ludzi. Ja uwielbiam historię. Nie polityczną, nie militarną, lecz tę związaną z codziennym życiem. I o niej przede wszystkim opowiadam w „Ratownikach czasu”, przemycając przy okazji przygód trochę ciekawych, prawdziwych informacji o tamtych epokach. Ważna uwaga: piszę, żeby bawić, sprawiać przyjemność, a nie żeby przynudzać. Elementy edukacyjne są zatem na drugim planie.

M.P.: Uwielbiam Starożytny Egipt. Skąd u Ciebie wzięła się ta fascynacja?

J.D.: Także w tej sprawie nie powiem niczego odkrywczego. Mam wrażenie, że trudno nie fascynować się Egiptem faraonów, i już. Chyba każdy miał w życiu przynajmniej taki etap. Mnie zainteresowały w tej cywilizacji przede wszystkim jej zdobycze naukowe. Materiały badawcze na temat wiedzy i umiejętności starożytnych Egipcjan czyta się jak powieść SF.

M.P.: Jak wpływają na Ciebie nagrody literackie? Czy motywują Cię do dalszej pracy?

J.D.: Zdecydowanie motywują i cieszą. Trochę się już tych wyróżnień nazbierało, ale moja reakcja jest za każdym razem taka sama. Radość, duma i poczucie, że muszę wymagać od siebie jeszcze więcej. Taką mam osobowość, dla mnie samej trochę obciążającą.

M.P.:  Jak teraz wspominasz cykl „Niepowszedni”? Opowiesz nam, o czym dokładnie była ta seria?

J.D.: To była dla mnie wielka przygoda. Pewnie dla każdego autora debiutancka powieść, czy seria, ma szczególne znaczenie, a ja nie jestem wyjątkiem. Włożyłam w ten cykl mnóstwo wysiłku, trzy lata pracy, ale satysfakcja z jego odbioru wynagrodziła wszystko. „Niepowszedni” to historia piątki niezwykłych dzieciaków, obdarzonych wyjątkowymi mocami, dla których ich dar jest jednocześnie przekleństwem, bo mnóstwo złych ludzi chciałoby z niego skorzystać. Napisałam opowieść tym, że świat bywa niebezpieczny, że na swej drodze możemy spotkać naprawdę wredne kreatury, ale że nawet wtedy można sobie poradzić, jeśli wydobędzie się z siebie to, co najlepsze, i poszuka przyjaciół. Klasyczna low fantasy, w której młodzi ludzie walczą o przetrwanie z bandą handlarzy niewolników. A low, bo dzieciaki są na tyle niezwykłe, że ich „moce” mogą nieco im pomóc, ale nie na tyle, żeby cokolwiek załatwiły. Postawiłam na niezłomność, współdziałanie i odwagę.

M.P.: Dlaczego przed wszystkim sięgasz po fantastykę?

J.D.: Dlatego, że sama jestem jej miłośniczką, a jeszcze kilka lat temu byłam nawet fanatyczką. Bo fantastyka to współczesny odpowiednik baśni, najstarszej, najbardziej naturalnej formy czerpania przyjemności ze słowa. Dawno, dawno temu, za górami, za lasami… Z tego po prostu się nie wyrasta.

M.P.: Czy masz swoich ulubionych pisarzy? Kogo nam polecisz?

J.D.: Scott Lynch, wciąż czekam na kolejne części z cyklu „Niecnych dżentelmenów”. Patrick Rothfuss, w jego „Kronikach królobójcy” po prostu nie ma słabego zdania. I Hilary Mantel – dla mnie to bogini literatury.

M.P.: Kto jest Twoim ulubionym bohaterem w Twoich książkach?

J.D.: Oczywiście Mutek, myślę, że bardzo mi się udał. Pyskaty wariat ze złotym sercem. Zakochany w sobie, ale tylko powierzchownie, bo w środku wypełniony pokładami empatii i najcieplejszych emocji.

M.P.: Jakie są Twoje pisarskie plany na przyszłość?

J.D.: Na początek powieść Young Adult albo New Adult, jeszcze się waham. A potem? Nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Kusi mnie sporo pomysłów, więc tak na sto procent nie jestem pewna nawet tej najbliższej przyszłości. Dopóki nie napisze się pierwszego słowa nowej książki, wszystko może się zmienić. Czasem trzeba posłuchać intuicji.

Rozmawiała: Magdalena Pioruńska

About the author
Magdalena Pioruńska
twórca i redaktor naczelna Szuflady, prezes Fundacji Szuflada. Koordynatorka paru literackich projektów w Opolu w tym Festiwalu Natchnienia, antologii magicznych opowiadań o Opolu, odpowiadała za blok literacki przy festiwalu Dni Fantastyki we Wrocławiu. Z wykształcenia politolog, dziennikarka, anglistka i literaturoznawczyni. Absolwentka Studium Literacko- Artystycznego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dotąd wydała książkę poświęconą rozpadowi Jugosławii, zbiór opowiadań fantasy "Opowieści z Zoa", a także jej tekst pojawił się w antologii fantasy: "Dziedzictwo gwiazd". Autorka powieści "Twierdza Kimerydu". W życiu wyznaje dwie proste prawdy: "Nikt ani nic poza Tobą samym nie może sprawić byś był szczęśliwy albo nieszczęśliwy" oraz "Wolność to stan umysłu."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *