Wywiad z Grzegorzem Pawlakiem, aktorem scenicznym i dubbingowym.

UśmiechnięteGrzegorz Pawlak: utalentowany aktor teatralny i dubbingowy, a także reżyser, autor programów, lektor i rysownik. W domach Polaków prawdopodobnie najbardziej znany jako pingwin-szef Skipper z kultowego serialu „Pingwiny z Madagaskaru”. „Głos” telewizji Polsat. Obdarzony ogromnym poczuciem humoru człowiek renesansu, który nie lubi się nudzić.

1. Twój głos zna większość Polaków. Jakie to uczucie, że w większości domów jesteś „kimś znajomym”?

Jedno z najprzyjemniejszych!! Kiedyś, oddając rzeczy do pralni, byłem w nie najlepszym, tego dnia, nastroju. Podszedł do mnie chłopiec – może dziesięcioletni – i powiedział: „Dziękuję panu za Skippera, bardzo go lubię”. I życie stało się znośniejsze!

2. Uprawiasz wiele dziedzin, jeśli chodzi o aktorstwo – dubbing, teatr, czytasz audiobooki, jesteś również lektorem – głosem stacji Polsat, a także reżyserujesz. Która z nich jest twemu sercu najbliższa? Co robisz najchętniej?

Każda z tych dziedzin wymaga trochę innych umiejętności. Każda jest wymagająca. Lubię je wszystkie. Ale teatr daje natychmiastowy „feedback”, przez to, że dzieje się „tu i teraz”.

3. Czy bardzo zżyłeś się ze Skipperem? Tęsknisz czasem za Pingwinami z Madagaskaru czy raczej odczuwasz znużenie, jeśli chodzi o tę postać?

Na początku pracy nad tą rolą traktowałem ją tak jak inne zadania. Potem nastąpił „Skipperowy boom”. Ale mój stosunek do niego się nie zmienił. Starałem się po prostu grać najlepiej, jak potrafiłem. Oczywiście, z jednej strony cieszę się, że mój pingwin tak popłynął w zbiorową świadomość, a z drugiej… jest jeszcze tyle innych ról i wyzwań!

4. Mam jednak wrażenie (często, gdy rozmawiamy), że jednak bardzo go lubisz i darzysz dużym sentymentem…

Jasne, że tak. To bardzo szlachetny, troszczący się o innych dowódca! A jednocześnie sprytny, trzeźwo myślący, potrafiący poradzić sobie w każdej sytuacji samiec alfa! Taki trochę oldskulowy. Jak tu go nie lubić?! No i fakt, że to w końcu on dał mi popularność, która, jak to popularność, ma swoją jasną i ciemną stronę…

Grzegorz PawlakPortretowe

5. W czym obecnie, jeśli chodzi o dubbing, możemy cię usłyszeć?

„Alicja po drugiej stronie lustra” (rola: Marcowy Zając) i „Zwierzogród” (rola: Leniwiec Flash) – to ostatnie kinowe produkcje, w których wziąłem udział.

6. A w jakich audiobookach możemy cię usłyszeć?

W całej serii Andrzeja Pilipiuka o przygodach Jakuba Wędrowycza i w „Komorniku” Michała Gołkowskiego (pierwsza część trylogii).

7. Gdzie obecnie możemy cię zobaczyć i podziwiać w teatrze?

Zapraszam na „Konserwatora” w reżyserii Tomasza Dutkiewicza do warszawskiego Teatru Komedia.

SpektaklKonserwator

(scena ze sztuki „Konserwator” w reżyserii Tomasza Dutkiewicza)

8. Opowiesz nam coś o tej sztuce?

Tłem akcji jest wydawnictwo literackie, w którym oprócz właścicielki tegoż wydawnictwa, jej byłego męża, syna, obecnego partnera, byłej partnerki byłego męża, sekretarki, pojawia się również mój bohater. Krytyk literacki i łowca talentów – Gaeton. Przesympatyczny (mam taką nadzieję!) gej, który wykonuje swoją pracę na najwyższych obrotach, ale przeszkadza mu w tym uczucie do byłego męża szefowej, które spada na niego niespodziewanie,  jak przysłowiowy grom z jasnego nieba. Gramy „Konserwatora” już trzeci sezon i ciągle przy pełnej widowni. Zapraszam serdecznie!

9. Czy myślałeś o zagraniu w filmie? Miewasz czasem takie propozycje?

Miewam i czasem grywam. Nie kryję, że marzę o dużym zadaniu w kinie. Takim, które byłoby wyzwaniem – ważnym, mięsistym, pozwalającym się wygrać i dającym szansę zostawienia po sobie śladu.

GP

10. Zdradzisz nam najbliższe plany zawodowe na przyszłość?

Bardzo ważna rola w teatrze (mam nadzieję, że dojdzie do realizacji tego spektaklu), reżyseria kolejnych odcinków „Króla Juliana”, pewien projekt plastyczny, ale o tym, na razie: sza!

11. Co najchętniej robisz w wolnym czasie? Jeśli go w ogóle masz… (śmiech).

Maluję, rysuję, gram na gitarze (albo na Playstation), jeżdżę na motocyklu. A ostatnio zrobiłem patent płetwonurka (zawsze chciałem i wreszcie „się złożyło”), czytam, słucham audiobooków, piszę felietony.

Grześ_nurkowanie_01(1)

12. Mało brakowało, a uprawiałbyś inny zawód, prawda?

Prawda (śmiech). Zdawałem równolegle do dwóch uczelni – do PWST we Wrocławiu i PWSP w Poznaniu. Jednego dnia egzamin z prozy i wiersza we Wrocławiu, po nim wsiadałem do pociągu i następnego dnia miałem rysunek w Poznaniu. I tak przez kilka dni. Nie pojechałem tylko na ostatni, już mniej – jak się okazało – ważny, egzamin teoretyczny do Poznania. Zostałem we Wrocławiu i dostałem się na Wydział Aktorski. Potem, odbierając dokumenty na poznańskiej uczelni, dowiedziałem się, że i tam zdałem egzaminy. Po dwóch latach nieudanych prób bycia studentem łódzkiej filmówki dostałem się, praktycznie, do dwóch uczelni. Nie żałuję swojego wyboru. Chociaż maluję i rysuję do dzisiaj. Miałem też kilka wystaw. Najbardziej lubię rysunek. I portret. Lubię obdarowywać przyjaciół właśnie portretami. To chyba fajny i niebanalny upominek. Wydają się zadowoleni (śmiech).

Autoportret

13. Jakie jest twoje największe aktorskie marzenie? Czego możemy ci życzyć?

Odsyłam do odpowiedzi na pytanie numer dziewięć (szeroki uśmiech).

Rozmawiała Magdalena Sułek-Jabłońska

About the author
Magdalena Sułek-Jabłońska
korektorka Szuflady, wielbicielka i strażniczka poprawnej polszczyzny. Na co dzień pracuje jako realizatorka dźwięku i sound designer, obdarzona słuchem absolutnym. Uwielbia wino i chodzenie po Tatrach, kocha filmy, książki, sztukę i podróże. A także ma wielką słabość do zespołu Incubus.

komentarz

  1. Ja pamiętam Grzesia ze wspólnej pracy w Kochanowskim w Opolu jako rzetelnie współpracującego kolegę, wrażliwego, który nigdy prywaty nie przenosił na scenę. To rzadka umiejętność.

    Marek Kędzierski

Skomentuj Marek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *