Wywiad z Bartoszem Małłkiem: Podobno im więcej sobie zadań wyznaczysz, tym więcej osiągniesz.

14211964_10202061945465906_5825076859323441211_nKim jest Bartosz Małłek? Co sprawiło, że postanowiłeś rozwijać swoje pasje?

Obecnie? Politologiem, bibliotekarzem, doktorantem w zakresie historii na Uniwersytecie Opolskim, a także prezesem Fundacji Czas Podróżników, członkiem Opolskiej Rady Działalności Pożytku Publicznego oraz redaktorem naczelnym Czasopisma Podróżników. Poza tym jestem organizatorem, animatorem kultury, podróżnikiem, genealogiem i społecznikiem. Dużo tego, prawda? Co sprawiło, że postanowiłem rozwijać swoje pasje? Postanowiłem dorosnąć, co nie znaczy, że wcześniej nic nie robiłem, zawsze w którymś momencie coś się zaczyna.

(„Gdzieś w Bieszczadach” fot. Patrycja Szufa)

U mnie zaczęło się chyba w harcerstwie, a potem, gdy już odszedłem z organizacji, to musiałem sobie w jakiś sposób zapełnić pustkę. Tak naprawdę to dopiero początek drogi, jest jeszcze wiele do zrobienia, a rok 2017 ma być właśnie rokiem rozwoju.

Fundacja Czas Podróżników zajmuje się głównie promocją podróży i podróżników. Dlaczego wybrałeś akurat tę tematykę?

Zawsze była mi bliska. Wynika to chyba z genów, moja babcia podróżowała, mój tato podróżował, ja podróżuję i pewnie moje dzieci będą robić to samo.

W tej historii jest również wątek romantyczny, bo tato poznał moją mamę w górach i ja również poznałem swoją przyszłą żonę w górach.

Zresztą podróż ma wiele wymiarów, bo oprócz takiej sensu stricto w moich działaniach sporo miejsca zajmują podróże po dźwiękach, a także podróże w czasie.

10857292_10200150264075066_5006672360553637950_o

(„Ornak, Tatry Zachodnie” fot. B. Małłek)

Jaki jest twój ulubiony kierunek podróży i dlaczego?

Moim ulubionym kierunkiem jest wschód. Czasami mam wrażenie, że im dalej na wschód jadę, tym bardziej otwartych ludzi spotykam, takich, którzy są gotowi oddać wszystko, co mają, chociaż z reguły nie mają zbyt wiele.
Generalnie fascynują mnie kraje słowiańskie, może dlatego, że wedle badań genetycznych mam pochodzenie właśnie słowiańskie. Przy czym należy oddzielić zwykłych ludzi od polityków. Zwykle ci pierwsi mają zupełnie inne poglądy niż władza. Z wyjątkiem jednej historii z kradzieżą plecaka nigdy nie spotkało mnie nic złego. Ludzie zawsze otwarci, uśmiechnięci i gotowi pomóc. Do tego jedzenie – choć raczej proste, to po prostu przepyszne. Moje pierwsze wyjazdy na Wschód wiążą się raczej z południowym wschodem, bo były to Chorwacja, Serbia, Rumunia, Mołdawia i Ukraina, ale już kolejne to Turcja, Gruzja, Rosja, Armenia oraz Iran.

1273173_3454882746540_1129703368_o

(„W drodze na Kazbek, z Kaukazem w tle” fot. Krystian Truszkiewicz)

Opowiedz nam o swojej największej przygodzie w trakcie podróży.

Tak naprawdę to chyba trudno wybrać jedną, bo każda podróż to wielka przygoda. Podróżowałem autostopem z przemytnikami w Rumunii oraz Ukrainie, byłem sensacją na wymarłym przejściu granicznym między Mołdawią a Ukrainą. Straciłem plecak ważący naprawdę sporo w Tbilisi, w zasadzie na oczach moich 5 towarzyszy podróży. W Austrii rodzina, z którą jechałem, stwierdziła, że w sumie mogą mnie podwieźć do Słowenii, przynajmniej papierosy przy okazji kupią. W drodze ze Słowenii do Chorwacji zostawiłem paszport w aucie, kobieta, z którą jechałem, specjalnie wróciła się, żeby mi go oddać. Płynąłem promem do Anglii razem z kierowcami tira, posiadając bilet wystawiony na moje nazwisko z informacją, że jestem jednym z kierowców tira. Ukrywałem się w kabinie ciężarówki, gdzie jechało nas trzech, a mogło tylko dwóch. Chciałem zatknąć ormiańską flagę na szczycie Araratu w 100. rocznicę ludobójstwa Ormian. Podobny pomysł miałem z flagą Opola (która przecież wygląda jak ukraińska) i rosyjskim szczytem Elbrus. Wsiadłem do czarnej wołgi, którą jechali ukraińscy zielonoświątkowcy. 24. urodziny obchodziłem na placu Niepodległości w Kijowie. Zostałem zaproszony na serbskie chrzciny, ale ponieważ pamiętałem opowieści taty o tym, jak skończyło się węgierskie wesele, to grzecznie odmówiłem, nie dojechałbym do celu, gdybym zatrzymał się w Serbii na dłużej.

16295931_10202686082988954_1734198899_n

(Fot. Czas Podróżników)

Jazda czwórki Polaków zamkniętych w japońskim samochodzie na niemieckich rejestracjach przez 10 000 km to też była niezła przygoda. Podróż z Włoch do Polski tirem z naczepą chłodniczą w towarzystwie Polaka, który od 30 lat mieszkał w RPA i nie wiedział kompletnie, co przez ten czas działo się w Polsce, również należy do kategorii przygody.

We Włoszech były generalnie same przygody, jak np. spotkanie grupki emerytek, które wcale nie odbywały pielgrzymki, a w Rzymie mieszkały już od parunastu lat i poratowały rodaka biletem na autobus wyjeżdżający z miasta. W słonecznej Italii miałem także okazję jeść kolację z mafią spożywczą i właścicielem irlandzkiego pubu, sprawdziłem – pub jest już zamknięty. Mógłbym tak długo opowiadać, bo przygody są nierozerwalnie związane z podróżami, a wybór jednej historii byłby niesprawiedliwy.

Nie boisz się , że zabraknie ci czasu i chęci na wszystkie projekty i zadania, które sobie wyznaczyłeś Mógłbyś je wymienić?

Oczywiście, że się boję, ale podobno im więcej sobie zadań wyznaczysz, tym więcej osiągniesz. W zasadzie to się sprawdza, im więcej mam w kalendarzu zajęć, tym mniej mam czasu na głupoty. Bądź co bądź właśnie jestem w trakcie reorganizacji swojego czasu, bo jednak nie jest on z gumy i trzeba wyznaczyć sobie priorytety. Skupiam się obecnie na trzech obszarach, które można nazwać: podróże, podróże po dźwiękach oraz podróże w czasie. Cały czas organizujemy spotkania podróżnicze, w grudniu odbyła się pierwsza edycja Festiwalu Czas Podróżników, niebawem zdecyduję, czy w tym roku będzie druga edycja, czy może zorganizujemy coś zupełnie innego. Już rok wydajemy Czasopismo Podróżników, tutaj też wkrótce zostanie podjęta decyzja, czy dalej będziemy to robić w obecnej formie, czy może powstanie portal podróżniczy i dalsza działalność czasopisma będzie prowadzona właśnie w ten sposób. Od sześciu lat prowadzę także muzyczne spotkania, które teraz noszą nazwę Opolskie Granie, oprócz tego w 2017 roku przypada 80. rocznica urodzin Edwarda Stachury, co będzie okazją do specjalnej odsłony wydarzenia, które Fundacja organizuje od dwóch lat: „Wszystko jest poezją, czyli poetycko-muzyczna podróż z Edwardem Stachurą”. Ostatnim obszarem są działania związane z historią i tych w bieżącym roku nie zabraknie, w zeszłym roku zorganizowaliśmy mały projekt „Wczesne Opole”, może uda się go nieco rozwinąć i uczynić czymś większym. Pomysłów jest całkiem sporo, tylko potrzeba albo czasu, albo funduszy, a najlepiej jednego i drugiego.Gdzie jeszcze nie byłeś, a chciałbyś się pojawić?

12030352_10200948455269347_1221065355664977831_o

(„Pod Elbrusem” fot. Przemysław Kudła)

Nigdy nie miałem okazji być w Skandynawii, jest to jedno z moich marzeń, zarówno podróżnicze, jak i historyczne. Z badań DNA, które zrobiłem, wynika, że mam 23% DNA skandynawskiego, chętnie wybiorę się na ziemię moich przodków. Zawsze staram się łączyć swoje pasje z działaniami Fundacji, być może uda nam się zorganizować jakiś skandynawski projekt. Skandynawia jest interesująca z wielu względów, zarówno piękne widoki, jak i ciekawa historia przyciągają jak magnes. Poza tym są tam góry, a to dla mnie wystarczający powód, żeby tam pojechać, szczególnie że kocham je najbardziej właśnie w zimowej szacie, więc mrozy Północy nie są mi straszne.

Jak wyobrażasz sobie przyszłość swojej Fundacji?

W tym roku planujemy zrealizować jeden naprawdę duży projekt, jeśli nam się uda, to zmieni się wiele, a przyszłość zarysuje się w jasnych barwach.

Jeśli się nie uda, to będziemy kontynuować naszą działalność w obecnej formie i starać się rozwijać.

Co ciebie osobiście najbardziej pociąga w podróżach?

Możliwość poznania innych kultur, ich tradycji, historii, zobaczenia zabytków, obcowania z ludźmi. Jednym z istotnych powodów, które motywują mnie do odwiedzenia różnych krajów, jest kuchnia. Dobre jedzenie to coś, co kocham, i nie muszą to być wcale skomplikowane potrawy. Z doświadczenia wiem, że najprostsze rzeczy smakują najlepiej, a tam, gdzie słońca jest więcej niż w Polsce, jedzenie smakuje zdecydowanie lepiej. Chociaż z drugiej strony może to kwestia bycia w podróży, może podróżowanie sprawia, że smakuje po prostu lepiej. Będąc w podróży, często przebywamy na świeżym powietrzu, dzień jest intensywny, a to wzmaga apetyt.

Czy myślisz, że podróż może też w pewnym sensie stanowić ucieczkę?

Każdy ma swoje powody, dla których podróżuje, ja w zasadzie swoje wymieniłem w pytaniu o to, co najbardziej mnie pociąga w podróżach, bo to to samo co motywacja, powód, dla którego ruszam w nieznane.

Dla mnie nie jest to na pewno ucieczka, bo nie mam przed czym uciekać, Opole kocham tak samo, a może nawet bardziej niż te wszystkie kraje, które odwiedziłem. W końcu zawsze wracam do domu i do tej pory nie wyprowadziłem się z tego miasta, a przecież mógłbym rzucić wszystko i zamieszkać gdzieś daleko stąd. Mam też przyjaciół, którzy ciągle są w drodze, może oni uciekają? Może szukają siebie? A może po prostu są na tyle odważni, żeby spełniać swoje marzenia, chcą zobaczyć świat i żyć zupełnie inaczej niż większość.

Czego ci możemy życzyć w przyszłości i nad czym aktualnie pracujesz?

Na pewno żeby mi starczyło czasu i siły na to wszystko. Dobrze by było, żeby spełniły się marzenia oraz plany. Tak jak wspomniałem, pracujemy obecnie nad dużym projektem, niestety nie mogę zdradzić szczegółów, ale na pewno będzie to projekt, który scali dotychczasową działalność Fundacji i przeniesie ją na zupełnie inny poziom. W 2017 roku będę starał się utrzymać równowagę między Fundacją, rozwojem osobistym oraz rodziną. To będzie wspaniały rok!

Rozmawiała: Magdalena Pioruńska

About the author
Magdalena Pioruńska
twórca i redaktor naczelna Szuflady, prezes Fundacji Szuflada. Koordynatorka paru literackich projektów w Opolu w tym Festiwalu Natchnienia, antologii magicznych opowiadań o Opolu, odpowiadała za blok literacki przy festiwalu Dni Fantastyki we Wrocławiu. Z wykształcenia politolog, dziennikarka, anglistka i literaturoznawczyni. Absolwentka Studium Literacko- Artystycznego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dotąd wydała książkę poświęconą rozpadowi Jugosławii, zbiór opowiadań fantasy "Opowieści z Zoa", a także jej tekst pojawił się w antologii fantasy: "Dziedzictwo gwiazd". Autorka powieści "Twierdza Kimerydu". W życiu wyznaje dwie proste prawdy: "Nikt ani nic poza Tobą samym nie może sprawić byś był szczęśliwy albo nieszczęśliwy" oraz "Wolność to stan umysłu."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *