Wywiad z Agnieszką Świerczek: Mam tendencje do podglądania, podsłuchiwania i co gorsza, regularnego zapisywania efektów tej inwigilacji.

Aga_czbAgnieszka Ślaska: ur. w 1989 w Krakowie. Na socjologii nauczono ją opisywać rzeczywistość przy pomocy obiektywnych liczb. Na szczęście coś ją tknęło i skończyła też Studium Literacko-Artystyczne na UJ. Teraz opisuje świat za pomocą subiektywnych zdań. Zazwyczaj krótkich. Raz wydrukowali ją w Ha! Arcie (Zbiór opowiadań „Flash Fiction”), raz w pokonkursowej antologii KAFEL (Festiwal im. Jana Himilsbacha w Mińsku Mazowieckim), raz w języku rosyjskim (do dziś szuka swojego tekstu, bo nie zna bukw). „Zbiór tekstów współczesnych, znaczy krótkich” to jej debiut książkowy. Wszystkie publikacje pod panieńskim nazwiskiem Ślaska.

Agnieszko, opowiedz nam o swojej drodze do wydania książki.

Opowiadania powstawały przez kilka lat, ale trudno mi dokładnie określić, jak długo. Wpadały mi pojedynczo, przy różnych okazjach. Część z nich powstała podczas warsztatów w Studium Literacko-Artystycznym. Pod koniec nauki w SLA zaczęłam pracować nad składaniem pełnego zbioru opowiadań. Jego pierwotna wersja stanowiła moją pracę dyplomową, a dopiero wersja druga, przeredagowana i nieco rozbudowana, została wydrukowana.

Skąd czerpiesz inspirację do pisania? Kto jest twoim pisarskim mistrzem?

Nie będę odkrywcza, jeśli powiem, że inspiracje czerpię po prostu z ludzi. Chyba jak każda osoba pisząca mam tendencje do podglądania, podsłuchiwania i co gorsza, regularnego zapisywania efektów tej inwigilacji. Ponadto dobrym źródłem różnych historii są gazety, serwisy informacyjne, posty w mediach społecznościowych, piosenki, a nawet nekrologi.

Jeśli chodzi o literackie autorytety, to nie mam jednego i stałego mistrza, ale szczególnie bliscy są mi Mrożek i Szymborska.

Co dały ci studia w Studium Literacko-Artystycznym?

Przede wszystkim dały mi motywację do dożywotniego pisania. Mam teraz pewność, że niezależnie od tego, czy uda mi się odnieść jakieś sukcesy wydawnicze, czy też nie, będę sobie skrobać moje małe opowiadania już zawsze. Przed Studium nie miałam takiego przekonania. Poza tym to naprawdę wyjątkowe spotkać autorów znanych wcześniej jedynie z okładek i lektury ich książek, móc usiąść z nimi w jednej sali i porozmawiać o swoich tekstach, pomysłach. Daje to poczucie pewnej wyjątkowości. I kwestia trzecia – to ludzie. W SLA poznałam koleżanki i kolegów, którzy na pierwszy rzut oka są z kompletnie różnych światów – studiowałam m.in. z informatykiem, architektem, wykładowczynią uczelni technicznej. Szybko okazało się jednak, że mamy potrzebę przegadywania ze sobą całych wieczorów, a czasem nawet całych nocy. Teraz nie spotykamy się często, ale myślę, że już zawsze będzie nas łączyła silna więź wspomnień i wspólnych przeżyć.

Specjalizujesz się w krótkich opowiadaniach. Dlaczego wolisz je od dłuższej formy?

Sama wolę czytać krótkie formy. Nie przepadam za bardzo długimi powieściami. Na przykład w te wakacje zawzięłam się, że przeczytam „Małe życie” Hanyi Yanagihary, które ma ponad 800 stron. Czytam je już chyba czwarty miesiąc, bo muszę robić sobie przerwy na krótsze opowiadania. Tak już mam, że jedną stronę, a nawet jedno zdanie, jestem w stanie czytać kilka razy, jeśli bardzo mi się spodoba. Po przeczytaniu całej historii lubię wrócić do początku, przemyśleć wszystko sześć razy. Opasłe tomy nie dają możliwości takiej ślamazarnej lektury, jaką ja praktykuję. W krótkich formach podoba mi się to, że ich forma jest równie ważna jak treść.

Jakie cechy powinny charakteryzować dobrze napisaną krótką formę?

Wydaje mi się, że przede wszystkim językowa dyscyplina. Należy zrezygnować z pustych zdań dodających objętości, a nie treści. Podobają mi się różne próby nazwania tego gatunku: „flash fiction”, „micro fiction”, „pocket fiction”. Czyli podstawową cechą takiej mikroprozy jest jej mała, kieszonkowa forma. Moja przyjaciółka bardzo rozbawiła mnie, mówiąc, że świetnie czyta jej się moje opowiadania, bo można to robić, np. czekając na zagotowanie wody na herbatę albo miksując ciasto w malakserze. To, co dla mnie jest tutaj najistotniejsze, to żeby krótki czas czytania nie szedł w parze z krótkim oddziaływaniem jego treści. Chodzi mi o to, żeby każde takie opowiadanie miało w sobie jakąś konkretną ideę, motywator do głębszej refleksji. Czyli: może i czytamy krótko, ale potem długo nad tym myślimy.

DSC_0260

Poza tym lubię przewrotność tego typu opowiadań. Autor nie ma przestrzeni na to, żeby wszystko dokładnie i dosłownie opisać, więc często sięga po sprytne metafory, nierzadko też po ironię i humor. Mrożek był mistrzem takich rozwiązań. Jedno z moich ulubionych jego opowiadań to „Słoń”. Ja nie wiem, jak on to robił, że wymyślał tak abstrakcyjne historie, które równocześnie są tak czytelne w przekazie. Wydaje mi się, że w moim zbiorze najbardziej mrożkowskim opowiadaniem jest „Poemat dygresyjny o kapeluszu Konstantego”. Przedstawiona w nim sytuacja jest mocno abstrakcyjna i przerysowana, ale od początku wiadomo, że to nie o kapelusz i łysinę chodzi. Że ta łysina jest czysto symboliczna. Każdy czytelnik może jej przypisać własne znaczenie na podstawie swoich skojarzeń oraz indywidualnych doświadczeń. Dla mnie ta wielowymiarowość miniatur prozatorskich jest właśnie najcenniejsza.

Czy planujesz kontynuację?

Oczywiście, że tak. Cały czas coś zapisuję, zbieram drobne skrawki historii, które potem stają się podstawą nowych opowiadań. Na razie nie mam niczego, co można by nazwać choćby szkicem nowego zbioru, ale czuję już silną potrzebę napisania czegoś nowego. Ostatnio bardziej skupiałam się na tym, aby wydrukować w końcu „Zbiór tekstów współczesnych, znaczy krótkich”. Teraz mogę już z czystym sumieniem otworzyć głowę na kolejne projekty.

„Zbiór tekstów współczesnych, znaczy krótkich” Agi Świerczek został opublikowany przez Fundację Szuflada przy współfinansowaniu ze środków Gminy Miejskiej Kraków.
Zbiór dostępny jest w formie drukowanej w Fundacji Szuflada (proszę pisać na: creative.writing@szuflada.net) lub w wersji e-book w kilkunastu e-księgarniach.

About the author
Magdalena Pioruńska
twórca i redaktor naczelna Szuflady, prezes Fundacji Szuflada. Koordynatorka paru literackich projektów w Opolu w tym Festiwalu Natchnienia, antologii magicznych opowiadań o Opolu, odpowiadała za blok literacki przy festiwalu Dni Fantastyki we Wrocławiu. Z wykształcenia politolog, dziennikarka, anglistka i literaturoznawczyni. Absolwentka Studium Literacko- Artystycznego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dotąd wydała książkę poświęconą rozpadowi Jugosławii, zbiór opowiadań fantasy "Opowieści z Zoa", a także jej tekst pojawił się w antologii fantasy: "Dziedzictwo gwiazd". Autorka powieści "Twierdza Kimerydu". W życiu wyznaje dwie proste prawdy: "Nikt ani nic poza Tobą samym nie może sprawić byś był szczęśliwy albo nieszczęśliwy" oraz "Wolność to stan umysłu."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *