Wywiad: Agnieszka Krakowiak-Kondracka

Krakowiak-Kondracka_Jajko_mJajko z niespodzianką kojarzy nam się przede wszystkim ze słodyczą dla dzieci, w kształcie jajka, w której to ukryto malutką zabawkę. Ale takim jajkiem z niespodzianką bywa też życie i książka – podobnie, jak przypadku powieści o tym słodko brzmiącym tytule Jajko z niespodzianką Agnieszką Krakowiak-Kondracką.

Monika Mellerowska: – Wielu pisarzy marzy o tym, aby móc pisać również scenariusze. U Pani to jakby odwrotne marzenie – najpierw scenariusz potem książka. Skąd taki pomysł?

Agnieszka Krakowiak-Kondracka: – Trochę to śmiesznie może zabrzmi, ale scenariusze to moja praca. Mój chleb, znój i zawód. Napisanie książki było zupełną odmianą, takim hobbystycznym oderwaniem od mozołu przy serialu, którego strony prawie natychmiast są realizowane i trafiają do produkcji. Nie miałam głodu ekranizacji. Książka to wspaniała odmiana.

MM: – Jestem kompletnym laikiem ale wydaje mi się, że pisząc scenariusz, tworząc bohatera filmu czy serialu myślimy o konkretnej osobie – aktorze – znamy jego wygląd, trochę osobowość i możliwości. Wiedząc, czy też widząc daną osobę budujemy pod nią bohatera – proszę mnie poprawić, jeśli się mylę. W książce jest chyba inaczej?

AKK: – Szczerze mówiąc jest odwrotnie. Pisząc scenariusz trudno od razu przewidzieć kto konkretnie będzie grał daną postać. Inaczej castingowcy i producenci nie mieliby powodu do kłótni. Postać ma mieć konkretne cechy, dobrze, gdy o jej życiu w przeszłości i przyszłości wiemy jak najwięcej, o tzw. backgroundzie. Wtedy aktor obsadzony „ po warunkach” wie, że jego bohater, który teraz wygląda na twardziela, moczył się w nocy, bo bał się stuletniej sąsiadki z domu naprzeciwko. Daje mu to możliwość wczuwania się w rolę i pogłębienia ekranowego charakteru. W książce też tworzyłam postać charakterną. Dużo wiedziałam o zachowaniu bohaterki , jej przeszłości i temperamencie, a nie zadałam sobie pytania czy jest jasną blondynką czy rudawą szatynką. Pewnie podświadomie zakładałam, że poradzi sobie z tym kierownik obsady

MM: – Osoba Ady – głównej bohaterki „Jajka z niespodzianką” – to złożona osobowość, jak wyglądała praca nad nią?

AKK: – Trochę mnie rozśmieszyła jedna z opinii, że moja bohaterka to nowy Kopciuszek. Owszem, Ada łatwo daje się zwodzić pozorom, trochę naiwnie patrzy na świat, ale z drugiej strony jest gotowa na każde poświęcenie, by zawalczyć o swoje dziecko. A że przy okazji ma decydować czy być dalej sama, czy wchodzić w związek i nie zawsze stawia na właściwego faceta… Która z nas nie ma za sobą błędnych wyborów… i prób ich naprawienia.

MM: – W sumie trudno jakoś specjalnie wyróżniać Adę, jako główną bohaterkę książki – tyle u Pani ciekawych i silnych osobowości – choćby Patrycja, Adam czy mama Ady Irena. Skąd czerpie Pani pomysły na swoich bohaterów?

AKK: – Swiat jest taki barwny i kolorowy, codziennie krążą wokół nas nowe historie. Wystarczy słuchać i wczuwać się w problemy innych.

MM: – Czy Pani bohaterka Ada – jako, że jest dziennikarką, mamą – ma coś z Panią wspólnego?  Czy borykanie się z problemami Ady nie jest Pani obce?

AKK: – Pewnie, że łatwiej pisać o tym, co się zna. Z faktu, że dziennikarki piszą książki wynika to, że tyle bohaterek ma coś wspólnego z pisaniem. Poza tym to bardzo pojemny zawód dla bohaterki – może podróżować , spotykać ludzi. Z kolei bycie mamą dało mi mnóstwo spostrzeżeń i otwarcie się na nowe zagadnienia. Świata , którego wcześniej zupełnie nie znałam. Ada na pewno ma w sobie trochę ze mnie. Przynajmniej w kwestiach lęku o dziecko. No i w tym, że czasem gapa z niej okropna.

MM: – Praca nad scenariuszem – szczególnie takiego obrazu jak Na dobre i na złe wymaga konsultacji i współpracy z wieloma specjalistami, przy pisaniu książki autor jest sam z tekstem – który rodzaj pracy jest Pani bliższy?

AKK: – Uwielbiam pracę ze swoimi kolegami. Nikt się tak twórczo nie kłóci, jak my. Stres w pracy łatwiej rozładować w zgranym zespole. Ale w przypadku pisania książki, bycie sam na sam ze swoimi bohaterami i wnikanie w ich świat, to trochę jak wyprawa do czarodziejskiej krainy. Trudno z niej się potem wydostać.

MM: – W jednym z wywiadów powiedziała Pani „mam nadzieję, że czytelnicy znajdą tam znajomych” odnosząc się do środowiska przedszkola opisanego w książce. Osobiście nie chcę myśleć, iż przedszkole z „Jajka z niespodzianką”, to prawda, a nie tylko fikcja literacka, bo Pani słowa „ za często dopingujemy dzieci do rywalizacji, a za rzadko do przyjaźni” nabierają w przedszkolu Julki szczególnego znaczenia. Jako, że sama niedługo wyślę dziecko do przedszkola, jestem szczególnie przerażona wizją placówki rodem z „Jajka z niespodzianką”. Chciałabym, aby powiedziała Pani, iż takie przedszkola nie istnieją.

AKK: – Istnieją, istnieją… To trochę zbiorczy obraz, pewien konglomerat przedszkoli z tzw. górnej półki. Oczywiście są i inne wzorce. Ale świat dzieciaków, podobnie jak świat dorosłych w ostatnich latach szalenie się spolaryzował.

MM: – I pytanie, którego nie można pominąć przy rozmowie z autorką zarówno scenariuszy, jak i książki – czy są (w Pani głowie) plany filmowe związane z „Jajkiem z niespodzianką”? 😉

AKK: – Tak, jasne. To silniejsze ode mnie. Ale zanim zacznę pracę nad przerobieniem książki na scenariusz, chcę jeszcze napisać kolejną powieść. Scenariuszowa Ada na pewno będzie trochę inna od książkowej, muszę sobie to doprecyzować. Będzie więcej detalicznej pracy, mniej przyjemności. Zanim do tego przejdę, chcę pożeglować w inne rejony.

MM: – Czyli trzeba będzie pomyśleć czy ma być brunetką, czy blondynką 😉 Zapowiedź scenariusza i nowej książki brzmi interesująco. Ale chyba poczekamy ze zdradzaniem szczegółów dotyczących powieści?

AKK: – Szczegółów nie wyjawię. Ale przygotowuję materiały do nowej książki, na której stronach czytelnicy odkryją nie tylko nowych bohaterów, ale i odnajdą tych znanych już z „Jajka”. I mam nadzieję, że wystarczy mi stron, by odpowiedzieć nie tylko na kilka ważnych kwestii dotyczących przeszłości i przyszłości tamtej rodziny, ale i pytanie czy Ada jest blondynką 🙂

MM: – Kiedyś pytałam pisarzy jakiej muzyki słuchają, kiedy piszą, często też spotykamy się z ciekawością czytelników co do systemu pracy ich ulubionego autora – zapytam zatem o te dwie rzeczy – jak wygląda Pani praca nad tekstem – zarówno tym książkowym, jak i scenariuszem, i co wówczas Pani słucha albo może podśpiewuje?

AKK: – Jako dziennikarka nauczyłam się pracy nad tekstem w redakcji, gdzie trudno było o zaciszne miejsce. Panował raczej wszechogarniający rozgardiasz. Wytrenowałam coś w rodzaju podzielnej uwagi. Nadal daje sobie radę z pisanie w kawiarni czy na dworcu. Ale tak naprawdę pokochałam ciszę… Lubię w swojej głowie posłuchać tego, co mówią do siebie moi bohaterowie. Coś sobie przepowiedzieć. I niekoniecznie w tle musi brzmieć muzyka.

MM: – Dziękuję za rozmowę. I życzę spokojnych i cichych miejsc, oraz wielu sukcesów na polu filmowym i literackim.

Za możliwość przeczytania książki oraz rozmowy z Agnieszką Krakowiak-Kondracką Autorka tekstu dziękuje Wydawnictwu Literackiemu.

komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *