Drodzy czytelnicy,
Z nadesłanych przez Was propozycji wybraliśmy dwie najbardziej naszym zdaniem przerażające historie bezkarnych zbrodniarzy. Zostali odszukani przez nasze dwie czytelniczki: Katarzynę Różalską i Katarzynę Muller. Serdecznie gratulujemy wygranej!
Czy to wojna zrodziła tych wszystkich zbrodniarzy? Czy zło tkwiło w nich od zawsze, więc gdy nadszedł czas, wyszło ono i z dumą prężyło pierś, mówiąc: „I co mi zrobicie”?
Alois Brunner mógł bronić się, że tylko wykonywał rozkazy. Czyżby? Był zaufanym podwładnym Adolfa Eichmanna – architekta Holokaustu – i z równą determinacją nadzorował wywóz Żydów z różnych części Europy (z Austrii, Niemiec, Czech, Grecji, Bułgarii) do obozów koncentracyjnych. Oczyszczali teren, aby „czysta rasa” mogła pławić się w luksusach.
Brunner odpowiedzialny był za śmierć setek tysięcy ludzi. Nie tylko kierował prześladowanych do komór gazowych w obozach zagłady, ale i z obojętnością patrzył na ich śmierć z głodu, wycieńczenia i w wyniku chorób, gdy umieszczano ich w gettach.
Wykonywał rozkazy, ale to w żaden sposób nie usprawiedliwia ogromu zadanego cierpienia!
Po wojnie udało mu się uciec i ukryć. Jego losy nie są do końca znane. Prawdopodobnie został zatrudniony przez CIA, potem uciekł do Syrii, gdzie zatrudniono go jako doradcę rządu w sprawach tortur i represji. Był sądzony zaocznie i skazany na śmierć, ale cóż z tego, gdy nie można go było złapać. Zmienił nazwisko na Fischer. Do dziś nie ma jasnych informacji o jego śmierci. Krążyły plotki, że nastąpiło to w 1996 roku, ale jeśli nadal żyje, pozostaje ostatnim wysoko postawionym i nieukaranym zbrodniarzem, współwinnym zagłady milionów Żydów europejskich.
***
Moja mroczna opowieść związana jest z postacią Piotra Śmietańskiego, owianą równie mroczną tajemnicą. Niewiele wiadomo bowiem o jego młodości, nie sposób jednoznacznie określić, co robił w okresie okupacji niemieckiej, a co więcej…nie ma pewności, czy obecnie żyje. Można powiedzieć, że ten człowiek w ogóle nie istniał, ponieważ nawet nie ma jego danych w rejestrze PESEL.
A co wiadomo? W latach 1944-1956 w więzieniu przy ul. Rakowieckiej Piotr Śmietański był dowódcą plutonu egzekucyjnego, którego tak naprawdę nie było. Pluton ten składa się bowiem tylko z jednej osoby, a mianowicie Kata do ,,wyłącznej dyspozycji szefa’’ w osobie samego Śmietańskiego. Sam nie potrafił się dobrze podpisać (był praktycznie analfabetą), za to doskonale opanował posługiwanie się bronią, którą wykorzystał podczas większości z 1000 odbytych tam egzekucji. Miał jedną wypróbowaną metodę – zabijał strzałem w tył głowy, metodą sowiecką. Bez skrupułów, z zimną krwią i satysfakcją – jak relacjonowali później świadkowie – pobierając za tę „morderczą pracę” spore „wynagrodzenie”.
W tym miejscu mam pewną wątpliwość. Moja wypowiedź powinna dotyczyć oprawcy, który PRZEZ DŁUŻSZY CZAS unikał sprawiedliwości. W przypadku KATA z Mokotowa znowu nie ma jednoznacznej odpowiedzi, czy zasłużona kara została mu wymierzona. Raczej nie. To co wiemy – to domniemania. Wiadomo, że 2004 r. IPN wobec braku konkretnych i wiarygodnych danych umorzył toczące się przeciw niemu śledztwo. Prawdopodobnie w 1950 r. zmarł na gruźlicę, ale są też hipotezy, że Śmietański nadal cieszy się życiem i mieszka obecnie w Izraelu…
